za takiego dziś robiłam . Jeśli chodzi o prestiż to coś pomiędzy grabarzem a organistą tylko gorzej. Dałam radę ; małżonek ciął ściany pod kable maszyną , a ja wydłubywałam z bruzd nadmiary. Wredna robota i jedno i drugie, bo się kurzy niemożliwie . I myślałam ,że potrzeba do tego więcej siły , ale nie . Wystarczył duży śrubokręt i lekki młotek . Nadgarstki mnie trochę bolą , bo nie zwyczajna jestem takiej roboty . Efekt po całym dniu; przygotowane wszystkie trasy kablowe i osadzone puszki . Jutro instalacja właściwa czyli według nazewnictwa KNR 3-08 " układanie kabli w wykutych bruzdach" , a następnie "zaprawianie bruzd" według tego samego KNR-u ale tym ostatnim zajmie się mistrz murarski Robokop. My tylko zabezpieczymy, żeby kabel nie wypadł. Mojego małżonka fantazja poniosła i przewidział też kable antenowe pod TV i nawet LAN , pod sieć komputerową . Czy to nie jest zboczenie zawodowe? Jest, ale moi tak mają ; jak coś robią to z rozmachem i na wyrost , przynajmniej jeśli chodzi o domowe sprawy.
Tak poza tym posadziłam kupione wczoraj na zieleniaku sadzonki papryki a moje zasiewy sprzed tygodnia i trochę zaczynają wschodzić. Miłego, dalszego majówkowania.
No, to chałupa się rozwija. Telewizor i komputer. Czasem się przyda, jak trzeba się zrelaksować albo przeczekać deszcz. Ja miałam tylko radio. Ale na komputerze też pracowałam w hamaku tylko z ruchomym. A tu pełny wypas. Czekam na dalsze relacje. Całusy.
OdpowiedzUsuńMnie tam tv i komputer nie potrzebne, wystarczy dobra muza, ale jak małżonek chętny to niech ma.
Usuń