babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 9 grudnia 2017

9.12.2017 Śnieg

no powiedzmy . Przez kilka godzin poudawało ,że pada . Nie wiem jak długo , bo wyjechaliśmy z miasta , padało całą drogę do Poznania i nawet jakieś śladowe ilości śniegu zostały na trawnikach . Reszta się rozpłynęła . Nie lubię takiej chlapy. 
Dzień dziś mieliśmy mało zorganizowany ale w sumie przyjemny . Zrobiliśmy zakupy świąteczne a to zawsze przyjemność . Jeszcze tylko bon upominkowy dla młodszej synowej , ale to na miejscu w jej ulubionym sklepie z ciuszkami. Nawet papier do prezentów dziś kupiłam ; biały w srebrne gwiazdki , zgodnie w wymyślonym na ten rok wystrojem . 
Przyniosłam też z piwnicy ( a co , zorganizowałam tę wyprawę rano ) ozdoby na biurową choinkę . Stanęło na tym ,że będzie żywa . A co , miejsca jest dość a te sztuczne , to jednak nie to . Obejrzeliśmy ich mnóstwo i żadna nam się nie spodobała.  W Ikei oprócz bonu dla starszej synowej kupiliśmy ulubiony sok ,chatkę z piernika do poskładania , dżem z malin polarnych - od dawna nas ciekawi jak to smakuje i sosy na bazie musztardy , są naprawdę smaczne . Dostaliśmy w prezencie pudełko pierniczków. Miło. 
Po powrocie przejechaliśmy po mieście w celu obejrzenia dekoracji. Piękne są . W tych samych miejscach co zwykle , ale inne . I bardzo kolorowe.
Za tydzień rodzinne pieczenie pierników. Po woli już sobie wszystko co potrzeba przygotowuję . 
Jutro robię sobie luz, żadnego pośpiechu . 

piątek, 8 grudnia 2017

8.12.2017 Męczący dzień

Z pracy wróciłam zmarnowana . Te wszystkie drobiazgi , które mnie dziś zasypały kompletnie mnie wykończyły. Wszystkim nam tak szło dzisiaj jak ... nie powiem co . Tym samym moje plany zorganizowania wyprawy do piwnicy ( tak, tak ,wyprawy , bo piwnica z drugiej strony bloku) w celu przyniesienia ozdób biurowych i kilku domowych oraz zapasu smakołyków poszły sobie , w chatkę z piernika ...  Ale co tam , za to pogadałam z przyjaciółką i to jest dużo ważniejsze.  Mężuś wrócił od klienta pół godziny temu - też mu szło byle jak, choć normalnie to taką pracę wykonuje w  4-5 godzin. 
I to by było na tyle ; znów po prostu się lenię . Głupio nie ? 

czwartek, 7 grudnia 2017

7.12.2017 Właściwie nie wiadomo

jaką mamy porę roku. Po wczorajszym deszczu i wietrze dziś było słonecznie , a powietrze łagodne jak wiosną . Zapowiadają też , temperatury na dużym plusie , przynajmniej do soboty.  A świątecznych klimatów przybywa , w mieście i u mnie w mieszkaniu.  Dzis rano , jadąc do pracy zauważyłam , że pod choinką na rynku leżą prezenty i też świecą . Skromny skwerek niedaleko największego w mieście ronda znów w nowej szacie ; jeszcze kilka dni temu leżały tam ogromne dynie , a z wielkich doniczek wysypywały się kasztany , a dziś zamienił się w polanę z choinkami i stadkiem wiklinowych jelonków. Koniecznie muszę zaliczyć jakąś wycieczkę po mieście , może w sobotni wieczór? 
Tak poza tym to zlikwidowałam dziś resztę rudo-złocistych kolorków w domu i zamieniłam na srebrne i białe , z dodatkiem szyszek i kawałków drewna i patyczków. Bo w tym roku będzie srebrno i biało w moich dekoracjach. To nie koniec , do świąt jeszcze trochę dekoracji  przybędzie . 
I póki co tym należy żyć i się cieszyć . W pracy zwyczajnie , jedna robota nam na ten rok wypadła , a właściwie została przesunięta w czasie , bo nie wyrobili się budowlańcy. My co prawda swoją część już zrobiliśmy , na drugą musieliśmy czekać aż murarze zakończą kolejny etap , ale nie zdążyli , stąd to przesunięcie , ale to nie szkodzi ; robota już zapłacona , a mamy też inne projekty do wykonania , możemy do tamtej wrócić po nowym roku. 
W Kraju coraz bardziej nie ciekawie , ale na to nie mamy wpływu. 

środa, 6 grudnia 2017

6.12.2017 Trochę zimowego klimatu

mam już w domu. Zdążyłam jednak uszyć poszewki i od razu wszystkie ubrałam ( też pokażę w swoim czasie - znaczy jak zrobię focie ) . Całość wygląda bardzo klimatycznie . Maskoty zachwyciły wnusiów i wnusię . Rodziców zresztą też i nawet dziadek stwierdził ,że powinnam uszyć ich więcej i przekazać na jakiś cel charytatywny. Może tak zrobię i przekaże na orkiestrę Jurka Owsiaka , tylko nie wiem czy zdążę na najbliższą . Jeśli nie to przecież orkiestra będzie grać do końca świata i o jeden dzień dłużej. 
Pogoda byle jaka , wcale nie zimowa ; pada , wieje i jest szaro-buro . Nawet w dzień , w moim jasnym zazwyczaj biurze musiałam palić światło. To jednak nie przeszkodziło uroczystemu zapaleniu światełek na choince . Była też parada postaci z bajek , Mikołaj rozdawał dzieciakom na rynku drobne upominki , były fajerwerki i wspólne śpiewanie kolęd. Dekoracje są śliczne. Nie widziałam ich jeszcze wszystkich , ale choinka jest zupełnie inna niż zwykle ; udekorowana serduszkami, gwiazdami i śnieżynkami. Każda z tych ozdób świeci .  I w ogóle , w tym roku jest więcej kolorów. Wybiorę się z aparatem , żeby to uwiecznić. A na razie muszę zacząć pakować drobiazgi na robótkową akcję i nie tylko.
No i tym samym jak co roku o tej porze czas sezon świąteczny rozpocząć . 

wtorek, 5 grudnia 2017

5.12.2017 Dałam radę

maskotki gotowe. Jeszcze tylko drobne wykończenie piernikowego ludka i jutro zabiorę maluchom na Mikołaja.  Wyszły ... zabawne . Trochę pokraczne i nierówne ale w sumie zabawne . No i milutkie, bo z grubego polaru. Zanim zmienią miejsce zamieszkania zrobię im fotki i w swoim czasie pokażę. Jutro mi wypadnie dzień bezrobótkowania , bo trzeba maluchy odwiedzić i prezenciki mikołajowe zawieść.  Mamy dla wszystkich kalendarze adwentowe z ulubionymi bohaterami bajek i drobiazgi zabawkowe ; dla najmłodszego drewniane mini- autka straż pożarną i policję , dla starszego swiecący samolocik z klocków , a dla wnusi świąteczne kolczyki ( w komplecie aż 6 par ) i ludzika z klocków playmobile - coś jak lego ale większych rozmiarów. W sumie drobiazgi , ale prawdziwe prezenty u nas przynosi Gwiazdor w wieczór wigilijny . Dla młodzieży po pudełku cukierków. 
A tak poza tym to trochę się dzieje. Zleceń  przybywa .Może jednak koniec roku nie będzie najgorszy. 


poniedziałek, 4 grudnia 2017

4.12.2017 Sprawy babusine

Zaczyna mi kasa schodzić z ostatnich robót . Cieszę się , bo chłopakom premię świąteczną wypłacimy , a już się zaczynałam martwić , że nie damy rady przed świętami . Zmarzłam dziś w biurze ; wczoraj a może już w sobotę skończył się gaz . Przełączyliśmy na drugi komplet butli dopiero dziś po przyjściu do pracy i trwało trochę zanim się nagrzało. Około 14.00 było już normalnie. Urwałam się na chwilę do miasta po drobne zakupy . Kupiłam wypełniacz do maskotek . Dziś przysiadłam i poprzyszywałam oczy, noski i inne ozdoby . Jutro pozszywam maskotki a potem będę wypychać. Mam jeszcze do uszycia poszewki na pozostałe 4 poduszki , na szarym tle białe śnieżynki . Uzupełnią poduszki z widoczkami, które niedawno kupiłam . Zostanie mi zapakować prezenty na robótkę , bo mam już wszystkie i wysłanie tego wszystkiego . 
Roboty przedświątecznej mam zresztą więcej i nie wiem jak uda mi się z wszystkim zdążyć . nadal doskwiera mi brak organizacji .  Takiego braku ładu i składu jak w tym roku nie miałam od dawna . 

niedziela, 3 grudnia 2017

3.12.2017 Czas ucieka

dzień zleciał szybciej niż by się chciało zwłaszcza, że pospałam dłużej niż zwykle bo do wpół do dziewiątej. Rano miałam trochę do nadrobienia domowych tematów i drobne poprawki płaszcza . Po czyszczeniu zaczął mi opadać dół , chyba puścił klej na fliselinie , ale dałam radę to naprawić . Już mi trochę chłodno w mojej kurteczce , musiałam wyjąć cieplejsze okrycie . Po obiedzie pojechaliśmy na degustację win . Jest kilka nowości i oczywiście sprawdzone od dawna , które lubimy. Wyjątkowy okazał się muscat Alexandria z południowej Afryki. To wino zawsze jest doskonałe , ale bywają roczniki lepsze i ten właśnie taki jest. Oczywiście zapasiki uzupełniliśmy. Pogadaliśmy trochę z naszą panią somelierką i znów czas zleciał . Wrócę jeszcze do tego , bo dała mi do myślenia . Po degustacji pojechaliśmy na zakupy do Jula i do M1. Nic konkretnego . W jula chcieliśmy kupić łopatę do odśnieżania podwórka i skrzynię na piach albo sól techniczną. Łopatę kupiliśmy , skrzyni niestety nie było. Poszukamy gdzieś indziej. W M1 pokręciliśmy się trochę po pasażu , Kupiłam śliczną szarą w srebrne śnieżynki  wstążkę do prezentów . Wybór niesamowity różnych świątecznych dodatków . U nas aż tyle tego nie ma. Weszliśmy też do sklepiku z herbatą . Uwielbiam te sklepiki, pięknie w nich pachnie zawsze można coś pysznego znaleźć. Kupiliśmy aż trzy gatunki ; klasycznego el grey'a , czarną o nazwie "grudniowa noc " z dodatkiem skórki pomaranczowej i goździków i "Laponia" , białą z dodatkiem żurawiny i pachnącą jak domowe ciasteczka . Właśnie popijamy "grudniową noc" . Nie mieliśmy zbyt wiele czasu , bo dziś czynne było tylko do 20.00, ale zdążyliśmy jeszcze wejść do Dauglasa . Kupiliśmy swoje ulubione perfumy. Akurat moich nie było , ale wybrałam inne tej samej marki . Trafiłam na promocję i flakonik 50ml kupiłam w cenie 30ml. 
    No i teraz wracam do tematu z rozmowy. W ramach swojej pracy nasza doradczyni win  była na Korsyce . Przywiozła z tej wyprawy biżuterię z kamieniem nazywanym tam : okiem św. Łucji".Zapytała nas czy wiemy co to jest za kamień.  Z jej opisu wygląda mi to na selenit , ewentualnie howlit , ale musiałabym zobaczyć , żeby stwierdzić co to jest , albo chociaż czym może być . Nazwa jednak nic mi nie mówi i nie znalazłam żadnych minerałów charakterystycznych dla Korsyki . Opcje więc są takie ; albo jest to jakiś lokalny minerał nie znany gdzie indziej , albo jakiś znany kamień ale występujący pod lokalną nazwą , albo ściema dla turystów.  Mam zagwozdkę , nie powiem ,że nie . Znam historię owej świętej , ale nie słyszałam nic , co by świadczyło , że ma powiązania z jakimś kamieniem ... Muszę jeszcze trochę poszperać , może trafię na jakąś wskazówkę i coś mi się uda wyjaśnić . W każdym razie zaintrygowało mnie to.  A tak a propos św Łucji , przy okazji poszukiwań kamienia , tarfiłam na ciasto o nazwie "oczy św Łucji" , rodzaj drożdżowych bułeczek , wypiekanych w Szwecji na 13 grudnia . Może upiekę ?