no powiedzmy . Przez kilka godzin poudawało ,że pada . Nie wiem jak długo , bo wyjechaliśmy z miasta , padało całą drogę do Poznania i nawet jakieś śladowe ilości śniegu zostały na trawnikach . Reszta się rozpłynęła . Nie lubię takiej chlapy.
Dzień dziś mieliśmy mało zorganizowany ale w sumie przyjemny . Zrobiliśmy zakupy świąteczne a to zawsze przyjemność . Jeszcze tylko bon upominkowy dla młodszej synowej , ale to na miejscu w jej ulubionym sklepie z ciuszkami. Nawet papier do prezentów dziś kupiłam ; biały w srebrne gwiazdki , zgodnie w wymyślonym na ten rok wystrojem .
Przyniosłam też z piwnicy ( a co , zorganizowałam tę wyprawę rano ) ozdoby na biurową choinkę . Stanęło na tym ,że będzie żywa . A co , miejsca jest dość a te sztuczne , to jednak nie to . Obejrzeliśmy ich mnóstwo i żadna nam się nie spodobała. W Ikei oprócz bonu dla starszej synowej kupiliśmy ulubiony sok ,chatkę z piernika do poskładania , dżem z malin polarnych - od dawna nas ciekawi jak to smakuje i sosy na bazie musztardy , są naprawdę smaczne . Dostaliśmy w prezencie pudełko pierniczków. Miło.
Po powrocie przejechaliśmy po mieście w celu obejrzenia dekoracji. Piękne są . W tych samych miejscach co zwykle , ale inne . I bardzo kolorowe.
Za tydzień rodzinne pieczenie pierników. Po woli już sobie wszystko co potrzeba przygotowuję .
Jutro robię sobie luz, żadnego pośpiechu .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz