Jest Robótka ogarnięta , prezenty zapakowane , jutro wyruszają w podróż do Niegowa . Sporo dziś miałam roboty domowej ale przynajmniej mam to z głowy. Koszul mężowskich nie muszę prasować do świąt i jeszcze trochę . Miałam zamiar poczytać , ale przyjechała wnusia , tym samym popołudnie zleciało na zabawach z nią i rozmowach z młodzieżą. Jakiś wirus dopadł nasze wnuczęta ; cała trójka kaszląca .
Suszę skórki cytrynowe , posłużą jako jeden ze składników mojej przyprawy do pierników. Na przyszłą niedzielę wszystko musi być gotowe.
Zakupy prawie wszystkie już mam , resztę tylko uzupełnię i właściwie możemy już świętować . Jeszcze sporo pracy przed nami , no i jak co roku inwentura ( i tu powinna polecieć stosowna wiązanka pod adresem tego co to wymyślił) . W sumie dobrze, że ten rok się kończy , bo jakiś taki dziwny był; mało zorganizowany i wszytko szło z trudem.
Tak ten rok byl wybitnie nieciekawy dla mnie. Ale moze na koncowce się zrehabilitunje. Czekamy na Nowy. Buziaki
OdpowiedzUsuńNajważniejsze ,że idzie nowe , oby było lepiej. Buziole
Usuń