babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 8 lutego 2025

8.02.2025 "Wiosna panie sierżancie"

 można powiedzieć jak w tym starym , starym, starym filmie. Szczęki nam opadły aż do grządek na widok naszej działki. Cebulki tulipanów, czosnków , narcyzów i innych wiosennych kwiatków wypuściły . Mają już dobre 4-5cm. Wszystkie drzewka i krzaki mają już zgrubienia jakby za chwilę miały się zazielenić, a róże okrywowe , które posadziłam w połowie października, róże mają już zielone listki! Wszystkie 6 krzaczków! To jakieś szaleństwo, przecież jest środek zimy  ! Najgorzej, że zapowiadają mrozy. Drzewkom i krzewom raczej nic nie powinno się stać , bo są poowijane włókniną ale te cebulki mogą przemarznąć. Plan jednak wykonaliśmy . Jabłoń i grusza radykalnie podcięte a wszystkie cięcia  zabezpieczone maścią ogrodniczą. Taki niebieski glut na bazie farby emulsyjnej. Nie wiem o co w tym chodzi ale skutkuje. Drzewa nie chorują po cięciu jak są tym posmarowane. Została góra gałęzi do pocięcia, ale to możemy nieco później zrobić. Bułeczki i kawa oraz herbata, które zabraliśmy z domu w termosach smakowały nam znakomicie, zjedzone na świeżym powietrzu. Rano co prawda było - 3 ale już około 11.00 gdy dotarliśmy na działkę było już na plusie, Dało się więc popracować bo i słońce świeciło. Nie tylko my szaleliśmy z piłą mechaniczną. Krzakowcy nie tracą czasu. Wszędzie się coś działo. Jedynie efekt uboczny mało przyjemny ; wszędzie trociny , we włosach w czapkach , w kapturze od kurtki, za kołnierzem , nawet w majtkach. Leciało to na wszystkie strony i wpadało wszędzie, zwłaszcza tam gdzie nie powinno. Dobrze, że mieliśmy okulary ochronne i w oczy nam nie naleciało. Zostały w altanie od czasu budowy i dobrze, bo się przydały. 

Spokojnej niedzieli! 

piątek, 7 lutego 2025

7.02.2025 Sprawy babusine na piątkowy wieczór

 Armagedon elektryczny ogarnięty. Chłopaki dali radę a to znaczy , że możemy spokojnie cieszyć się weekendem. My oczywiście na działce przy obcinaniu gałęzi , starsza młodzież to nie wiem a młodsza tańcuje. Jutro zabawa połączona z loterią. Poszliśmy na rekord . Nazbierałyśmy pięćset fantów z haczykiem z tego około setki jest takich na nagrody główne. Ładnie nam poszło. Nawet straż pożarna się dołączyła i oprócz czujki dymu podarowała wielką maskotę misia-strażaka i zwiedzanie komendy. Ludzie jednak lubią pomagać zwłaszcza jeśli chodzi o wsparcie dla dzieciaków. A skoro o tym mowa to nasz starszy wnuk potrzaskał sobie nogę grając w piłkę nożną. A podobno sport to zdrowie. Na szczęście nie ma złamanej tylko bardzo mocno stłuczoną. Na tyle, że ma problem z przemieszczaniem się. A młodszy dopiero co rehabilitację skończył po złamaniu ręki. No cóż, mają chłopaki po tatusiu. Ten też za dzieciaka wiecznie poraszplowany chodził a o tym ,że przez maskę jadącego malucha przeleciał to się dowiedzieliśmy trzy lata później, bo jak to się stało to się nie przyznał , twierdził, że nie na rowerze przewrócił. Dawne czasy, ale  nasze wnuki zaczynają tatusia przerastać jeśli chodzi o wypadki. Może lepiej żeby się skupili na trenowaniu strzelectwa sportowego. Przynajmniej urazem kończyn nie grozi. 

Tak poza tym to świat zgłupiał już do reszty, nasz krajowy, świat polityczny. Od przedwczoraj mamy podobno zamach stanu. Media trąbią o tym na wszystkie strony świata a w necie krążą memy. Zanim załapałam o co chodzi minęło pół dnia. Coś tam obiło mi się o uszy w radiu, coś na wzrok rzuciło w komputerze ale sens nie dotarł. Dopiero wczoraj doczytałam o co chodzi i zaczęłam się dziko śmiać a małżonek dosadnie stwierdził, że kogoś tam w mózg je,,,,o, Uroiło się starym dziadom! Toż ta cała pisia eka ma większą demencję niż moja matka. Ona przynajmniej jest na prawie , bo ma 88 lat na karku a to towarzystwo co najmniej 15 lat mniej. Ale tak z drugiej strony to... teleranka nie ma ... Ok. naśmiewam się ale tak na prawdę to nie jest śmieszne. Strasznie nas to kompromituje w świecie. Co ci ludzie mają w głowach... Naprawdę podłych czasów dożyłam. 

czwartek, 6 lutego 2025

6.02.2025 Coś chyba w tym jest

 że jak to mówią na stare lata się dziecinnieje. Bo mi właśnie mamuśka zdziecinniała. Opiekunki przekupują ją cukierkami i tik-takami żeby tabletki zjadała. Myślałam ,że z wrażenia z krzesła spadnę jak mi to powiedziała pani H. A zadzwoniła dziś do mnie, żeby powiedzieć, że jutro ma jakieś rodzinne sprawy, musi wziąć urlop i będzie jutro inna dziewczyna w zastępstwie i że tabletki zostały , bo matka upierała się , ze jakieś znalazła i sama wzięła. Podpadło mi to, bo ostatnio wszystkie pochowane po doniczkach , pod serwetkami i w pudełkach z biżuterią wyzbierałam. Swoją drogą jak jej się udaje oszukać i nie połknąć to nijak nie kapuję. Mówię więc do opiekunki, że raczej coś sobie wkręciła i ściemnia , żeby nie wziąć. No i wtedy mi powiedziała o tych cukierkach. Prawdę mówiąc rozbawiło mnie to i koniec końców umówiłyśmy się , że jak nie chce wziąć albo twierdzi, że wzięła to nie wciskamy a jak te cukierki pomagają to niech je. Ma swoje lata , co jej będę żałować, zwłaszcza, że nie chorowała na żadne choroby metaboliczne i nadal nie choruje. Ale jest i pewien sukces mamuśka zaczęła wychodzić na spacery z opiekunką. Dotąd z uporem maniaka odmawiała. Babsko chyba się nie pokazuje , w każdym razie żadne znaki na to nie wskazują, ale muszę w najbliższym czasie jakiś nalocik późnym wieczorem zrobić dla sprawdzenia. Ale było za miło. Około południa mamuśka dzwoni do mnie z awanturą , że co one sobie myślą, najpierw jedna zadzwoniła do drzwi i uciekła , potem druga , nie dały jej leków i takie "dziadostwo" do niej przychodzi. Próbowałam sprostować, że przecież była , a leków sama nie chciała , bo niby jakieś znalazła i wzięła , a druga dziewczyna przyszła, bo H ma jutro urlop i musiała jej przekazać co ma do zrobienia. Nic z tego ; awanturowała się dalej. Odpuściłam, rozłączyłam się.  Jak pojechałam po południu to już niczego nie pamiętała. 

Tak poza tym w moim przybiurowym ogródku już wiosna, wszystko wypuszcza , irysy, żonkile mają już 3-4cm. Jakieś wariactwo, przecież to dopiero początek lutego. 

środa, 5 lutego 2025

5.02.2025 Taki sobie dzień

 w zasadzie zwyczajny poza armagedonem energetycznym, Jakaś awaria u operatora . W sumie prądu nie było kilka minut , ale poszły takie przepięcia, że chłopaki roboty mieli pod grzywkę. Popaliły się komputery, ups-y , switche i co tam było w sieć powpinane. U mnie w biurze wszystko się wyłączyło, ups zaczął piszczeć jak wściekły , ale po niecałych pięciu minutach wszystko wystartowało. Takie sytuacje to u nas nic nadzwyczajnego. Ogarnęli. Kończymy roboty z ubiegłego roku a już w kolejce czekają nowe na ten rok. W sumie to dobrze , tyle, że my już po woli zwalniamy i co najwyżej będziemy pomagać, bo mój małżonek od września będzie emerytem. Młodzież ma coraz więcej do powiedzenia  i dziś już obgadywali inwestycję na ten rok. Przeróbkę witryny i drzwi wejściowych w budynku. Niech tam sobie planują, my się nie wtrącamy. 

Tak poza tym , to po woli kompletujemy ekipę na kajaki. Nie wszyscy w tym roku mogą się wybrać. Terminy remontów stają na przeszkodzie , ale w tym przypadku siła wyższa. W każdym razie mamy domki zaklepane na weekend czerwcowy. 

Zamówiłam w ogrodnictwie kilka sadzonek do ogrodu , odbiór po 7 marca. A na najbliższy weekend mamy w planie przycinanie drzew. Takie radykalne , żeby je odmłodzić. 

wtorek, 4 lutego 2025

4.02.2025 "Pamiątka" z wyjazdu

na kajaki, czyli najstarszy syn naszego pracownika kończy dziś 18 lat. Był takim trochę naszym przyszywanym wnuczkiem , zanim pojawiły się nasze a teraz proszę; już dorosły facet.  Długo zresztą mówił na nas babcia i dziadek, a teraz wciąż jeszcze mówi tak jego młodszy brat. Fajna sprawa tacy przyszywani wnuczkowie.  A skąd ta pamiątka? To cała historia . Od lat ponad 20-tu w majowe lub czerwcowe weekendy wyjeżdżamy na Kaszuby, gremialnie, cała firma z rodzinami. Taki mały bonus dla pracowników. Firma płaci za domki, reszta we własnym zakresie. Wtedy 18 lat temu z haczykiem nasz pracownik nie był jeszcze żonaty, ale na wyjazd zabrał swoją dziewczynę. No i wrócili we trójkę. Potem był ślub razem z chrzcinami , ale to już właściwie rok i trochę później.  Dlatego żartujemy sobie  z nich, że M to pamiątka z wyjazdu na kajaki. Nie obrażają się o to i sami sobie żartują , a na kajaki jeżdżą teraz całą rodzinką. Za tydzień młodzież się bawi na osiemnastce. A domki na Kaszubach zarezerwowane jeszcze w ubiegłym roku już na nas czekają. 

A tak poza tym w końcu lekko przymroziło, ale i tak wciąż mamy zimę bez zimy. 

Nadal testuję moją frytkownicę. Odgrzewane bułeczki okazały się wyśmienite. 

poniedziałek, 3 lutego 2025

3.02.2025 Gadające głowy

Jak to zabawnie określa Lucia bo faktycznie większa część imprezy sprowadziła się go gadania. Na sobotni jubileusz miejscowego tygodnika wybieraliśmy się nie wiedząc kompletnie czego się spodziewać . Nikt nic nie mówił i żadne podpytywanie Zaprzyjaźnionych nie pomogło. Nikt nawet słówka nie pisnął Podejrzewałam ,że nie koniecznie będzie to typowa impreza z jedzeniem i przytupem , bo i obiekt gdzie się miało odbyć nie taki oczywisty . Nie żadna restauracja ani sala bankietowa , ani centrum konferencyjne tylko miejscowy dom kultury. I miałam rację . Okazało się przy okazji, że z kreacjami trafiłam idealnie. Podjechaliśmy dziesięć minut przed czasem , czyli akurat tyle, żeby oddać do szatni okrycia i przywitać się z dyrekcją , pogratulować i wręczyć upominek i list gratulacyjny. Chwilę później poproszono nas na salę i się zaczęło. Gadanie , czytanie , wspominanie , dziękowanie i znów od nowa . Najpierw był film zmontowany z wywiadów z paru znanymi w mieście osobami o tym dlaczego czytają nasz tygodnik i jak to jest bez niego. Trochę to jak dla mnie sztucznie wypadło, ale się większości się podobało. Potem dwoje dziennikarzy czytało podziękowania a szefostwo wręczało nagrody . I jak to na każdej szumnej  GALI ( bo to gala była jak się okazało)  każdy wywołany i obdarowany został zaskoczony i nie wie co powiedzieć – kojarzycie ? A potem dziękował szefostwu , burmistrzowi , rodzinie , swojemu kotu i wszystkim świętym – kojarzycie?  Strasznie mi się z tego chciało śmiać , ale nie wypadało więc grzecznie słuchałam i nawet poklaskałam. W następnej kolejności był a jakże mini – recital muzyków związanych z naszym miastem z racji pochodzenia . I tu pełna satysfakcja , bo pokazali pełen profesjonalizm i umiejętności na wysokim poziomie. Muszę w tym miejscu pochwalić nasz dom kultury, za to, że przy remoncie nie zapomnieli o akustyce i mamy naprawdę świetnie nagłośnioną salę widowiskową. Byłam tam po raz pierwszy po remoncie , choć już co najmniej rok jak się remont zakończył. Po tej części oficjalnej zaproszono nas do foyer w celu zdegustowania tortu jubileuszowego i wzniesienia toastu, po czym impreza przeniosła się na piętro , gdzie przygotowano party na stojąco z poczęstunkiem . Mini-dania były całkiem smaczne , alkoholu i innych napojów tez nie brakowało. I jak na takim party , gadało się z tym , to z tamtym , albo jeszcze innym , pojadało to i tamto, coś tam skubnęło , wypiło lampkę winka a czas sobie płynął . Około 21.30 zwinęliśmy się po „angielsku” jak to się kiedyś mówiło czyli nie żagnając  się z nikim oprócz gospodarzy.  Aha, nasz drugi informatyk jako wieloletni były pracownik tygodnika i wciąż jeszcze pracujący tam na umowę o dzieło dwie godziny w tygodniu  też był zaproszony i dostał nawet nagrodę w postaci drewnianego zegarka – znaczy mechnizm osadzony w drewnianej obudowie . I słusznie, że dostał, bo pracował tam od 2001roku i mimo teraz już tylko w zasadzie dorywczej pracy ma najdłuższy staż zaraz po starym szefostwie. Starym , bo od czterech lat jest nowe. Ci pierwsi, założyciele odeszli na emeryturę a firmę odsprzedali młodszemu pokoleniu swoich pracowników.  I tym  samym mamy pierwszą z imprez z głowy.

Dziś nic szczególnego , dzień jak każdy. Testujemy naszą frytkownicę . Dziś upiekłam w niej pierś z kurczaka i frytki. Jedno i drugie wyszło pyszne ! I Zajęło 20 minut + 10 minut przygotowanie. Z domowymi przetworami w postaci ogórków po szwedzku i pomidorów marynowanych wyszedł super obiad. Zobaczymy jak się sprawdzi przy odświeżeniu bułek, a mam w planach na kolację.

 

niedziela, 2 lutego 2025

2.02.2025 Rodzinny podwieczorek

 zaliczony. To już druga w tym miesiącu impreza , tym razem imieninowa. Nie wiedząc co mnie czeka wczoraj , nie zaplanowałam wielkiego przyjęcia. Ciasto gotowe , wczoraj zrobiłam tylko piankę z galaretką , a dziś trochę przekąsek i jedną sałatkę . A jako dodatki , to co wyrosło na działce i zapakowałam do słoika. Wystarczyło, tym bardziej, że małżonka chrześniak odwołał wizytę ale tak to jest jak w domu gromada dzieciaczków. Jak jedno coś złapie to potem idzie lawinowo. Za chwilę wszystkie chore. Dostałam w prezencie górę torebek z nasionami. Niektóre muszę od razu zagospodarować , żeby na wiosnę były gotowe sadzonki. Relacja z imprezy firmowej jutro. Na dziś mam dosyć .