babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

piątek, 27 września 2024

27.09.2024 Koniec tygodnia

 Zleciało szybciej niż myślałam i dobrze. Jutro dzień działkowy. Dziś miałam sporo pracy przy papierach i nie tylko, ale jestem wyrobiona , nawet trochę do przodu. Poza tym zrobiłam zakupy dla matki, po obiedzie pojechaliśmy uzupełnić nasze zapasy i dzień minął . Za podarowaną butlę gazową zrewanżowaliśmy się butelką alkoholu. Facet zawsze przygarnie taki drobiazg więc czemu nie. Zapłaty nie chciał , ale głupio tak coś wziąć za nic. Plany działkowe jak zwykle większe niż możliwości wykonania ale zobaczymy. Ochładza się , będzie się dobrze pracowało, bo przy upale raczej trudno. Przydało by się pojechać na grzyby ale chyba nie ma , za sucho. 

czwartek, 26 września 2024

26.09.2024 Leniwy dzień

 dzisiaj i jakiś taki śpiący . To pewnie dlatego, że cały dzień się chmurzyło, ale nie padało jak to u nas. Powiększyłam po raz kolejny stan spiżarni o dwa słoiki dżemu z gruszek i limetek i na razie to wszystko. Czekają jeszcze korbolki , ale nimi zajmę się w przyszły tydzień. Mam już zamówienie na zupkę dyniową. Na pewno zrobię . Skopiowałam też sobie przepis na dyniową babkę i syrop do dyniowego latte. Pod wieczór zaliczyłam dentystkę z ostatnim ząbkiem, odratowała mi jak należy , pogadałyśmy znowu , bo kobieta jest gaduła i bardzo sympatyczną osobą tak w ogóle. Na razie temat zębów mam  z głowy. jeden wydatek mniej i to mnie cieszy. Mam w planach jeszcze parę drobnych zakupów do domku i oczywiście sadzonki  róż i dwa drzewka w miejsce tych wyciętych. W sobotę planujemy skończyć prace w domku. A potem już tylko prace ogródkowe. Na wieczorne spacerki trzeba już zakładać cieple ciuszki . Jesienny chłodek daje o sobie znać. 

środa, 25 września 2024

25.09.2024 Zwyczajna środa

 Właściwie nie ma o czym pisać. W pracy jak zwykle , w domu też . Nawet się dziś na działkę nie wybraliśmy, ale za to sobie znów parę rzeczy do zabrania uszykowałam . Po woli zagospodarowuję ten nasz PDzO. Zabrałam już część porcelany kaszubskiej , kilka puszek do kawy , herbaty i innych suchych produktów, patelnie i jeden garnek oraz pledy dziergane z nudów w czasie pandemii. Tak poza tym smażę kolejne dżemy z gruszek . Wciąż jeszcze są na drzewie , zjadamy je na bieżąco , ale te co przyniosłam do domu zaczęły bardzo szybko dojrzewać, a takich miękkich nie lubimy więc je przesmażyłam. Jutro dołożę limetki , bo to połączenie świetnie smakuje i powkładam w słoiki. Jutro wybieram się do dentystki z ostatnim zębem do zrobienia . I to tyle. Nawet mi ten spokój pasuje .

wtorek, 24 września 2024

24.09.2024 I stała się jesień

 tym razem dosłownie . Temperatura spadła , nie jakoś radykalnie, ale bez kurteczki chłodno. Mnie to jednak nie przeszkadza . Po południu zerwał się wiatr i mocno się zachmurzyło. Na razie nie pada , ale kto to wie co będzie za parę godzin. Udało nam się dokupić deskę na taras . W firmie mieli aż 2 sztuki. Chyba na nas czekały. Na działkę dziś nie pojechaliśmy, w drodze z firmy z drewnem wstąpiliśmy tylko na chwilę żeby tę deskę zostawić. Nawet nam ją przycięli do wymiaru. Mam jeszcze michę gruszek do przerobienia i musieliśmy wstawić wszystko na swoje miejsce po niedzielnym, rodzinnym rosołku. Jutro mamy plany działkowe. Jeśli nie da się kończyć tarasu to zajmiemy się montażem umywalki. Małżonek leczył dziś zęba u mojej dentystki. Zgubił plombę. Ząb mu uratowała a mężuś się chyba do niej przekonał i stwierdził, że do kuzyna  jeździł już nie będzie. Póki miał tu na miejscu gabinet to korzystał, ale zlikwidował i przeniósł się do Poznania więc szkoda czasu i dodatkowej kasy na paliwo. Ja mam wizytę jeszcze w najbliższy czwartek i na razie będzie koniec . Odratowałam to co miałam do odratowania. Na jakiś czas problem z głowy. 

Jeszcze z miesiąc, może trochę więcej i sezon na krzaczki minie. Pora sobie szykować książki i robótki. Chyba zacznę od serii z policją poznańską retro, a co potem? zobaczymy. A i od dłuższego czasu noszę się z zamiarem zrobienia poncho na szydełku. Może w końcu się za to zabiorę, ale wiecie jak to jest u mnie , zwykle decyduje przypadek. 

poniedziałek, 23 września 2024

23.09.2024 Właściwie to nie wiem

 od czego zacząć . Trochę się dziś działo . Przyznaję się jednak , że trochę się obijałam. Jakoś słabo się dziś czułam. Łapie mnie jakieś przeziębienie chyba, albo "wyłazi" stres , albo nadmiar roboty. Okaże się w najbliższym czasie. Namierzyłam to i owo , co się dzieje u mamuśki , ale muszę sprawę rozgryźć do końca . a wygląda to co najmniej dziwnie.  Na działce prace postępują . Taras prawie gotowy . Musimy dokupić jedną deskę, bo przez ułożenie rur do wody i kanalizacji musieliśmy poszerzyć o 15cm, co zresztą dało nie zły efekt.  Wystarczy tę deskę pomalować impregnatem i przykręcić do stelaża. W ogóle na działkach praca wre. Sąsiedzi robią remonty , zakładają nowe grządki i latają z kosiarkami. Nasza łączka przekwitła . Jest jeszcze trochę kwiatków ale coraz mniej . Jeszcze z tydzień i będzie czas ją skosić. Wciąż jeszcze mamy na krzaczkach pomidory i paprykę , zioła i ostatnie gruszki. 

Od dziś mamy jesień , co mnie cieszy , bo jak wiadomo kocham tę porę roku. Dni wciąż upalne, ale rano i wieczorami już chłodno. Trzeba wkładać cieplejsze ciuszki. 

niedziela, 22 września 2024

22.09.2024 Tylko się melduję

 dla porządku i chronologii. Robota dała mi w kość.  Rosołek zjedzony, makaron też . Na szczęście zostało jeszcze na jutrzejszy obiadek.  Młodzież dość wcześnie się zwinęła , bo dzieci do szkoły więc pojechaliśmy na działkę . Mężuś zabrał się za przykręcanie lagarów pod taras a ja za  jesienne porządki w ogródku. Do celu jeszcze kawałek , ale dwie grządki ogarnęłam. A mężuś się uwinął , legary przykręcone, można montować deski . Zaczynamy jutro po pracy. A teraz układam się wygodnie na kanapie i odpoczywam . 

Od jutra moja ulubiona pora roku więc i oprawa musi być stosowna .