babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 11 lipca 2015

11.07.2015 Sobotnie sprawy babusine a raczej ich nadmiar

Jeszcze jeden taki dzień jak dziś i zostanę ekspertem od okien , drzwi i pieców. Odwiedziliśmy po kilka salonów z każdej z tych branż . Mętlik mam w głowie kompletny. Coś nie coś nam się jednak rozjaśniło , a prócz tego pożyczyłam wzorniki kolorów stolarki i farb elewacyjnych , co pozwoli nam od razu dobrać wszystko kolorystycznie. Okna będą grafitowe imitujące metal , elewacja jasnoszara z grafitową attyką i grafitowymi elementami - jeszcze nie wiem jak dokładnie rozmieszczonymi - może w formie poprzecznych pasków między oknami albo coś w tym stylu. Temat do dogadania w każdym razie . Przy okazji rundka na budowę i długie mierzenie i kombinowanie co zrobić ze skopanym wymiarem. Kierownik budowy dostał trochę po uszach. 
Tak w ogóle to mnie dziś fantazja na zieleniaku poniosła . Nakupiłam różności na ... przetwory. A zarzekałam się jak żaba deszczu,że nic oprócz nalewek robić nie będę. Kupiłam ogórki do kiszenia, maliny na sok i czarną porzeczkę . Trochę przerobie na nalewkę , resztę zasypię cukrem. Maliny już zdążyłam przerobić na sok. Pyszny wyszedł . Ogórki też już zakisiłam. Została mi właściwie ta czarna porzeczka. Jak zwykle miałam inne plany , ale jak to u mnie; wszystko zmienia się z prędkością światła. Zamiast mycia okien  i gruntownego sprzątania w sypialni , ogarnęłam tylko chatkę z grubsza. Obiad też taki " z grubsza" wyszedł , choć taki jak latem lubię najbardziej i nawet z deserkiem w postaci czarnych jagód ( mało w tym roku , nieduże i sakramencko drogie) . 
Lista spraw na letnie soboty  dąży do nieskończoności  i nic nie zapowiada , że zrealizuję z niej cokolwiek:
- doprowadzenie mojej odzyskanej niedawno chusty do stanu używalności ( nie wiem co matka z nią robiła ale jest strasznie poprzecierania w wielu miejscach - trzeba wzmocnić , a to żmudna praca)
-wysprzątać gruntownie mieszkanie 
- umyć okna
-zrobić kilka nowych dekoracji , pudełek decoupagowych ( na prezent dla przyjaciólki) i ramek na zdjęcia
- kupić kołdrę 
-kupić filiżanki do kompletu z czerwonym szkłem ( te co już oglądałam w sklepie ze starociami) 
-pojeździć rowerem 
-dokończyć zaczęty wiosną sweter 
-uszyć pokrowce na kanapę i fotele 
inne ............................................................... wpisać co mi strzeli do głowy
Sobotni wieczór kończymy przy nalewce staropolskiej - prezencie od przyjaciół.

piątek, 10 lipca 2015

10.07.2015 Spawy babusine nie piękne dzisiaj

Nie ponoszę w tym roku moich letnich „krynolin” . Raz ,że co kilka dni zimno się robi jak w kwietniu ( dziś tylko 16 stopni na plusie ) więc odkryte ramiona i gołe nogi raczej nie wskazane , a dwa , ocieplają nam biurowy blok; wszędzie fruwają drobinki styropianu (więcej tego niż śniegu w zimie) , wciskają się każda najmniejszą szparką do biura i w ogóle bałagan z tym straszny . Chodzenie w długich spódnicach wprawiałoby je nieustannie w ruch i bałagan byłby jeszcze większy. Trudno , odbiję sobie na jesieni i w przyszłym roku.
    Byłam wredna wczoraj i teraz mi trochę głupio , ale sobie gość zasłużył.  Już przedwczoraj się zaczęło ; nasz  kurier z Dehaela , lubiany przez wszystkich za niebywałą sprawność w pracy i poczucie humoru poszedł na dobrze zasłużony urlop. Firma przydzieliła zastępstwo. Nic by w tym nie było dziwnego , ale młody jest beznadziejny, co mu zresztą powiedziałam i jeszcze to, że nie nadaje się na kuriera. Przedwczoraj zamiast przyjechać z przesyłką rano pomiędzy 10.00 a 12.00 , przyjechał  przed 16.00. Chłopaki klęli , bo czekali na sprzęt , a przez to ,że nie dotrał mieli dzień bezrobocia. Pozałatwiali jakieś drobne rzeczy ,żeby nie tracić czasu, ale tego co zamierzali skończyć nie zrobili. Przy okazji odbierania przesyłki powiedziałam mu co o tym myślę. Tłumaczył się ,że on najpierw jeździ na wioski a do nas to dopiero później. Poprosiłam jeszcze grzecznie, żeby następnego dnia przyjechał najpierw do nas, bo mamy poważną awarię po burzy , przyjedzie taki wyspecjalizowany moduł i musi być rano, bo trzeba z nim jechać do klienta  jeszcze 50km dalej. „nie , bo on jeździ najpierw na wioski i przyjedzie tak jak dziś „. Już się wkurzyłam . Poprosiłam o numer telefonu do niego i mówię :” rano będę dzwonić i gdzieś pana znajdę „ – coś mi tam odburknął , ale numer podał.

Rano o 8 .15 dzwonie do niego , odebrał ale był jeszcze w bazie w Komornikach. To kazałam mu oddzwonić jak już będzie dojeżdżał do miasta . Po godzinie jeszcze nie zadzwonił. Znów zadzwoniłam , stwierdził, że jedzie , za jakieś pół godziny będzie. Pytam , czy jedzie przez Chwalibogowo ( tam mieszka nasz syn i pracuś , pomyślałam ,ze powiem żeby zajechał pod sklep i każę odebrać chłopakom) – „nie, nie jedzie” . No dobra myślę sobie, może nie ma tam dziś przesyłek „ , umówiłam się ,że jak będzie już pod miastem to zadzwoni . Zadzwonił , stwierdził, że  właśnie wjeżdża do Obłaczkowa , z jedną paczką . Mówię : dobrze niech pan podjedzie pod sklep , ja zaraz tam będę ( ode mnie z biura niecałe 4 km) , no i tu mnie rozłożył „nie wiem gdzie w tam jest sklep” padła odpowiedź . No to ja na to , „przy samej 15-tce w połowie wsi , wystarczy wjechać na parking” – on nie wie co  to 15-tka i w ogóle jedzie do firmy E. Firmę E dobrze znam , wiem gdzie mają siedzibę – na samym skraju wsi tuż wiadukcie nad A2 . Powiedziałam ,że wiem gdzie to jest i ma tam na mnie czekać. Poczekał, podał paczkę i mówi ,że teraz jeszcze „musi do jakiegoś Chwalibogowa jechać  „. No i tu już całkiem mnie poniosło. „A pytałam się czy pan jedzie przez Chwalibogowo, powiedział pan ,ze nie „ . Zaczął się tłumaczyć ,że on nie zna tych okolic ( do Chwalibogowa musiał zawrócić i nadłożyć 6km) i że jechał tak jak nawigacja pokazuje . Ja na to , wystarczyło popatrzeć na mapę i zamiast słuchać nawigacji wjechać na 92 –ke ,  zjechać potem w boczną drogę na Środę i i dojechać przez Chwalibogowo do 15-tki i miałby pan dwie wioski za jedną trasą zrobione „ . A gość  swoje :” on nie zna tych okolic , nie czyta mapy i nie patrzy na numery dróg , on ma nawigacje „ No to mu powiedziałam ,że nawigacja to jest głupia blondynka i nie należy jej słuchać a on jest beznadziejny i się na kuriera nie nadaje . Roześmiał się tylko głupkowato. Może i nie powinnam mu tego mówić , ale się prosił i tyle. Paczki odebrałam , w miarę szybko klientowi awarię mężuś usunął. Potem zaczęłam się zastanawiać nad tą jazdą . Młodzi ludzie jednak są kompletnie bezmyślni i nie chce im się nic robić. Przecież to oczywiste, że jak jadę w nieznaną sobie okolicę i muszę dojechać w kilka czy kilkanaście określonych miejsc, to muszę na mapę popatrzeć i tak ułożyć trasę ,żeby zajęło mi to jak najmniej czasu i żeby nie powielać tras. Ale może to jest oczywiste tylko dla takich jak my ? Nic dziwnego, że mamy w kraju marną wydajność pracy , przy takiej organizacji jak w przypadku wyżej wymienionym.
Na budowie pierwsza większa wpadka ; nie wiadomo budowlańców czy kierownika budowy. Jakimś cudem przesunęli wnękę na drzwi nie w tę stronę co trzeba, no i całkiem nam sie rozmiary łazienki i pomieszczenia technicznego rozjechały . Ciekawe jak to będą poprawiać . No , ale nie moze być tylko pięknie...
Jutro jedziemy wybierać okna i drzwi .  

środa, 8 lipca 2015

8.07.2015 Dobrze idzie ,

budowa oczywiście . Dziś już stawiali ściany nośne i wieńcowanie pod strop.  Jutro skończą i zaczną kopać szambo ... Szok po prostu . Budowla nie jest jakoś specjalnie imponująca rozmiarami , ale zgodnie z założeniem . I tak trzy razy tyle metrów co mamy teraz czyli 90. Będzie wygodnie . A jak przypadkiem okaże się ,że potrzeba więcej , to możemy dobudować piętro. Projekt to przewiduje. 
Jeszcze kawał roboty przed nami , ale że stan surowy stanie w ciągu miesiąca to się nie spodziewaliśmy. 
Poza tym spokojnie, mimo,że szaleją burze . Jakoś wielkich awarii nie zaliczyliśmy. 
    Wczoraj zasypałam nalewkę porzeczkową dużą ilością cukru. Teraz postoi aż cukier się rozpuści. Pachnie wspaniale - lato w najczystszej postaci. Miętowa nabiera smaku , w sobotę porozlewam do mniejszych buteleczek. 
    Nadal mam lenia , nie zabieram się do żadnej konkretnej pracy.  A co mi tam , lato jest przecież , kto powiedział ,że muszę ciągle coś robić? 

wtorek, 7 lipca 2015

7.07.2015 Nie chce mi się

jakiś mam taki marny dzień dzisiaj. Nawet jeść mi się nie chce . Myśleć też . Upał mnie rozłożył. Dobrze,że nie trwa cały rok. Poluzowałam sobie trochę w pracy ale niestety ; jutro będę musiała nadrobić zaległości i się przyłożyć. 
Budowa postępuje . Mury prawie gotowe. Spotkaliśmy się dziś z naszym nadwornym hydraulikiem , ofertę zrobił nam tańszą i to znacząco. Firma , która buduje robi również ogrzewanie , wodę i kanalizację , ale przymusu niem a są drożsi. Chyba skorzystamy ze starych znajomości.
Moja wnusia udzieliła dziś wywiadu miejscowemu radiu. Chodzi na letnie zajęcia do biblioteki ( pod hasłem wakacje z dreszczykiem , a tematem są legendy związane z duchami) no i akurat przyjechał dziennikarz z miejscowego radia zrelacjonować na antenie co się dzieje w bibliotece. Dzieci były speszone i nie za bardzo umiały odpowiedzieć na pytania reportera a wnusia porozmawiała . To dziewczę urodziło się do publicznych występów . Zachowuje się jakby całe życie była gwiazdą . Skąd jej się to bierze ? 
No , oczywiście babcia z dziadkiem puchną z dumy. 
P.S. Właśnie rzuciło mi się w oczy,że liczba odsłon moich zapisków przekroczyła 60 tysięcy ! Miło mi bardzo z tego powodu. 

poniedziałek, 6 lipca 2015

6.07.2015 Sprawy babusine

Wyjazd udany mimo doskwierającego upału. Gadanie , gadanie ,oglądanie zdjęć przy dźwiękach greckiej muzyki . Znajomi wrócili z wczasów na wyspie Kos , syn znajomych z wyprawy na Islandię. Grecja nas nie zachwyciła jakoś szczególnie , niczego nie ujmując tamtym okolicom i miłości do tych miejsc naszych przyjaciół. Islandia  to już zupełnie co innego. Zapierające dech w piersiach krajobrazy jakby nie z tego świata . Bezkresne przestrzenie, nieprzeliczone wodospady , wulkany i śnieg na stokach gór ( w czerwcu) , wieloryby i urocze niewielkie domki, głownie drewniane. Nie da się opisać takiego piękna. Zawsze mnie pociągały kraje północy , po obejrzeniu tych zdjęć tym bardziej nabrałam ochoty,żeby się tam znaleźć . Może kiedyś ... Na razie mam inne priorytety ; remonty w mieszkaniu, jakiś niewielki ogródek działkowy w pobliżu ( skoro już nie mamy działki rekreacyjnej) i może wymiana auta na jakieś mniejsze i nowsze , ale to ostatnie nie koniecznie; lubię to ,którym aktualnie jeżdżę.
Jeśli chodzi o sprawy firmowe to w normie . Klient mnie dziś wkurzył , odpisałam grzecznie ale stanowczo . Nie będzie nam dyktował ile ma kosztować nasza robota. I tak dostał rabat , ale potem przesadził, ale jak to mówią na wsi " dać kurze grzędę to che wieżą" . Budowa rośnie w oczach jak powiedziała mi dziś pracownica naszej księgowej, która mieszka w pobliżu i codziennie mija naszą działkę. Cieszy mnie to ; w przyszłym tygodniu będą będą kładli dach . Potem z tydzień -dwa przerwy ,żeby mury obeschły. 
Nie planowałam tego ,  ale zrobiłam zakup ciuchowy już na jesień , oryginalny i stylowy żakiet. Spodobał mi się po prostu , choć nie jest zbyt tani . Teraz muszę poczekać aż do mnie przyjedzie. Plany ciuchowe miałam na jesieni realizować , sweter rozpinany i sukienkę ale żakietowi się nie oparłam . A co tam , na co mam wydawać pieniądze, jeśli nie na przyjemności . 
Za domowe sprawy na razie się nie zabieram , za gorąco. Przeczekam .