babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 24 września 2016

24.09.2016 Mam to z głowy

noooo, prawie. Prawie jak wiadomo robi pewną różnicę . Porządki w domu zrobione . Zostało mi pomyć lampy ale to już drobiazg. Mężusia wrobię w zdejmowanie. 
Miałam co robić , choć mniej niż w ubiegły tydzień. Byłoby jeszcze szybciej , ale wyprałam wykładzinę w sypialni . Powiedzmy,że to było pranie . Użyłam suchego vanischa do dywanów. Żeby jakieś oszałamiające efekty wyszły to nie nie mogę powiedzieć . Chyba lepiej zrobię jeśli pożyczę od synalka piorący odkurzacz i potraktuję normalnie wodą z płynem do prania , ale to przy następnym większym sprzątaniu. Poza tym od rana jak zwykle ; cotygodniowe zakupy , potem musiałam jeszcze raz do miasta pojechać po odbiór ozdobnych listew i micha . Listwy odebrałam , micha nie , bo jeszcze nie wrócił z pralni do punktu. No dobra nie pali się . Odbiorę w tygodniu, bo ma dojechać .
Powoli wprowadzam jesienne klimaty nie tylko w dekoracjach; piorę letnie ubrania i odkładam na wyższe półki. Z górnych półek zdjęłam mężusiowe koszule z długim rękawem i swoje bluzki i cieńsze sweterki. Kilka letnich jeszcze zostawię , bo temperatury takie bardziej późno - letnie niż typowo jesienne ale to kwestia kilku może kilkunastu dni. Poranne i wieczorne chłody dają się już we znaki. 
Zostałam wrobiona . Starszy synalek przyniósł mi wielką torbę winogron z prośbą o zrobienie soczków. Ha!!! Przez lata prosiłam się żeby te moje soki pili , ale nie . Ostatnio zaczęłam nimi poić wnuczęta . Wnusia tak polubiła, że co przychodzi to woła o soczek . Ostatnie dwie butelki dałam jej jak byłi u nas na urodzinach dziadka . Okazało sie ,że cała rodzinka je popija. No i teraz przynieśli mi winogrona . Pyszne , aż się zdziwiłam ,że nie chcą ich zjeść . Zrobię , a jakże , lubię przecież robić zaprawy a to okazja żeby się w to pobawić .  Już je nawet zagotowałam . I właściwie to nawet nie musiałabym dodawać cukru taki słodki . Trochę jednak trzeba ,żeby się zakonserwowało. 
Z tematów robótkowych , to właśnie przedłużam sobie szal w czarno - zieloną kratę , bo jak na razie nie znalazłam nic w odpowiednim kolorze ( zmieniam "dizajn" z czerwono - czarnego , na zielono - czarny jak już kiedyś wspominałam) . Może później , bliżej zimy się coś trafi , ale wszelki wypadek wydłużam to co mam . 



piątek, 23 września 2016

23.09.2016 Jesienne klimaty raz jeszcze

Dziś ten dzień , który najbardziej kojarzy mi się z jesienią . A ten konkretny 23.09.2016 nawet dosłownie ; rankiem rześki chłód , rosa na trawie i zaparowane okna w samochodzie . Przyjemne słońce w dzień i coraz więcej złoto - rdzawych liści na drzewach i dłuższy wieczór. Lubię taki klimat. Przychodzi czas płonących świeczek , rozgrzewających nalewek , robótkowania i książek. Mało mam czasu na celebrowanie tego wszystkiego , ale jeśli nie teraz to kiedy ? Na te wszystkie drobne przyjemności  trzeba urwać co wieczór choć kilka chwil. I przecież  już niedługo święta . 
   Z innych spraw to firma , w której kupowaliśmy płytki załatwiła mi kilka dekoracyjnych pasków do serii płytek wycofanych już z produkcji . Zrobiłam błąd w koncepcji , jeśli chodzi o moją łazienkę , ale to wynikło z braku doświadczenia . Dopiero jak zobaczyłam jak jest zrobiona łazienka w biurze , zdałam sobie z tego sprawę . No to zaczęłam szukać listew ozdobnych , do kupionych 2 lata temu płytek. W le roy najpierw mi obiecali ale okazało się ,ze niewykonalne , to zapytałam u nich i proszę ; trwało to około 10 dni , ale załatwili. Jutro jadę odebrać . Przy okazji muszę micha odebrać od czyszczenia. A potem ciąg dalszy porządków w domu . 
Z jakiegoś bliżej nieokreślonego powodu bolą mnie plecy , ale tylko jak siedzę na kanapie w saloniku. Dziwne.

czwartek, 22 września 2016

22.09.2016 Jesień , jesień , jesień ah to ty!

Ta astronomiczna przyszła do nas dzisiaj o 16.21 i potrwa 89 dni , ta kalendarzowa zacznie się jutro , a równonoc jesienna ponoć wypada w tym roku w nocy z 24 na 25 września , a jest jeszcze jesień fenologiczna czyli związana z zasypianiem roślinności . Pogubić się w tym można . A ja się cieszę ; jesień to moja ulubiona pora roku. Nie ważne czy ona astronomiczna czy inna. I 23 września to ten dzień , który najbardziej z początkiem jesieni mi się kojarzy. A jesień w mieście już widać , szczególnie rankiem . Jesienią zawsze działo się coś dobrego , nawet wtedy , kiedy moje życie oględnie mówiąc było mocno pogmatwane i nie po mojej myśli. Jesienią poznałam mojego męża , jesienią przyszły na świat nasze dzieci, jesienią założyliśmy firmę , jesienią urodziła się nasza wnusia i młodszy wnusiu , jesienią zwykle łapiemy najlepsze kontrakty, jesienią zaczęliśmy formalnie budować firmę ( bo zbieranie pozwoleń i innych papierzysk to też jakiś fragment budowy) , jesienią wprowadziliśmy się do obecnego mieszkania i pewnie jeszcze mnóstwo innych dobrych rzeczy udało by mi się wymienić . Nie będę jednak ciągnąć tej litanii. Lubię jesień i już , nawet tę ciemną , zasnutą mgłami , wietrzną i deszczową . A skoro jesień to i dekoracja na blogu jesienna wskazana .
A tak poza tym , urwałam się na targ. W końcu mi się udało. Grzybów brak , a to było moim celem .Myślę ,że z powodu suszy. Od czasu gdy skończyły się lipcowe nawałnice nie spadła nawet kropla deszczu. Może jeszcze się pojawią. Kupiłam sałatę , kalafiory i maliny. Nic szczególnego . 
Po południu zadzwoniłam do brata mojego ojca , z życzeniami imieninowymi . Narzeka na zdrowie swoje i żony . No cóż , wiek . Starość nie całkiem udała się Stwórcy , Naturze czy jak kto tam chce nazwać...  Pod wieczór odwiedziła nas teściowa ze Szwagroską . Teściowa po tym szpitalu wraca po woli do formy . 
Odnalazłam hit PRL-u ; pokrowiec na butelkę alkoholu w ksztacie pudla ! Pamiętacie to ? Wydziergam takiego dla starszego synalka na urodziny - on lubi klimaty prl-owskie . A tak swoją trogą strasznie się wieki temu pożarłam z matką o tego szydełkowego pudla, bo mi się to nie podobało i za nic nie chciałam takiego wydziergać a matka upierała się przy tym ,że to takie modne i wszystkie sąsiadki mają . W życiu bym nie pomyślała , że kiedyś przystąpię do tej robótki z własnej inicjatywy . Ot sentymenty  ... 

środa, 21 września 2016

21.09.2016 Dzień taki trochę na luzie

i nic dziwnego , szef świętuje ,to dyscyplina pracy poluzowana . Szneki małżonek kupił , nawet w większej ilości. Pyszne były . Objadaliśmy się nimi cały dzień . 
Po południu przyjechała młodsza młodzież z wnusiami . Starszej nie pozwoliłam . Wnusia się rozchorowała , zapowiedziałam ,że mają jej nie wyciągać z łóżka . Niech się kuruje. Fatalnie , ale ledwo wróciła do szkoły już ją jakiś wirus dopadł. 
Najmłodszy wnusiu chodzi . Już nie parę kroczków ,ale tak normalnie . I ściąga wszystko co znajdzie się w zasięgu jego rączek. Żadne z naszych starszych wnusiów nie miało tego zwyczaju . Musiałam zdjąc dekoracje z dolnej półeczki niby - kominka i ze skrzyni z płytami , na której stoją kamienie. 
Jutro wybieram się na targ - znów . A jak się wybieram , to ... wybieram , bo co z tego wyniknie to się okaże jutro. Oho , starsza młodzież nie posłuchała. Właśnie przyjechali.

wtorek, 20 września 2016

20.09.2016 Spraw babusinych małe co nie co

Pomalowałam sobie włosy na wiśnię . Zniknęła ze sklepów moja ulubiona farba o nazwie dzika śliwka . Ta wiśniowa w sumie jest bardzo zbliżona , ale jednak odcień nieco inny. Siedzę teraz sobie z kokonem na głowie i czekam aż minie przepisowe 40 minut. Prawdę powiedziawszy już mnie to drażni . Nie lubię takiego czekania na coś... 
W pracy znów dzień złożony z tysięcy drobiazgów. Może być , Przynajmniej się coś dzieje . Od przyszłego tygodnia ruszają kolejne większe projekty. 
W domu nic specjalnego , doprowadziłam do porządku salonik. Nakrycie z kanapy wyschło . Założenie tego z powrotem na narożnik wymaga siły i czasu, ale udało mi się dość szybko . Poduszki od razu zyskały . 
Jutro mój mężuś kończy 56 lat . Chłopaki przymawiali się dziś o szneki z glancym ( drożdżówki , dla niezorientowanych z poza Wielkopolski) od Szwarca . Będzie musiał się przejechać do cukierni . Te szneczki od Szwarca to jest mistrzostwo świata . Cukierenka nieprzerwanie pracuje od roku 1876 . A wypieki ! Niebo w gębie . 

poniedziałek, 19 września 2016

19.09.2016 Sprawy babusine

Przeczytałam wczoraj popełniony własny wpis i za głowę się złapałam. Od błędów aż się roiło. Może nawet nie tyle błędów , co opuszczonych liter i powtarzające się wyrazy. Mój św. pamięci Profesor -polonista w grobie się przewraca. Poprawiłąm oczywiście, bo patrzeć na coś takiego nie mogę . Równie mocno drażnią mnie błędy w korespondencji, którą dostaję służbowo. Jak widać udziela mi się . Wychodzi, ze to prawda ; komputery ogłupiają . 
Miałam dziś mnóstwo pracy , czas mi zleciał tak szybko, że nawet nie zauważyłam kiedy minęła szesnasta. 
Popołudnie zwyczajne , jakieś drobne zakupy , drobne porządki , takie nic nie znaczące codzienne czynności. 
A poza tym , nie miała baba kłopotu ... Postanowiłam nałożyć sobie hennę na rzęsy i brwi. Średnio na jeża mi to wyszło. W każdym razie delikatnie mówiąc upaprałam się trochę . Za mało kremu nałożyłam sobie na powieki dla zabezpieczenia . Efekt taki ,ze podrażniłam oczy. Było się wybrać do kosmetyczki . Problem z tym tylko  ,że trzeba się umawiać i pamiętać i jeszcze znaleźć czas . Z farbą na włosy lepiej mi to wychodzi. I właśnie zamierzam jutro odświeżyć sobie kolor. Planuję to już od tygodnia i jakoś nie mogę się za to zabrać . 
Nowy żakiet się sprawdził . Rano było 7 stopni na plusie więc go włożyłam . Okazał się bardzo ciepły i wygodny. 

niedziela, 18 września 2016

18.09.2016 I powiało jesienią

i to konkretnie . Jak zwykle zostawiliśmy pootwierane we wszystkich pomieszczeniach okna i nocą dom się wyziębił . Nie tak jak zimą oczywiście , ale chłód dało się odczuć . Okna musiałam zamknąć na parę godzin. Za oknami dziś pochmurno i wietrznie ale nie padało. Wygląda na to , że mój najnowszy ciuchowy nabytek czyli dżersejowy żakiet przyda się prędzej niż przewidywałam. Ale może być , upałów nigdy nie lubiłam. 
Niedziela mijała nam dość standardowo czyli na lenistwie . Jeśli robótkowanie można nazwać lenistwem . Mężuś odsypiał tydzień pracy a ja zaczęłam od wylegiwania się w wannie . Dobrze mi to zrobiło. Miałam czas na nałożenie maseczki i odżywek na włosy. Po woli ale zaczynają wyglądać trochę lepiej . Długo to trwało , od czterech lat nie biorę już leków , po których zaczęły mi wypadać i tracić kolor i dopiero teraz zaczynają jakoś odżywać. 
A potem zajęłam się robótkami . Dokończyłam pudełko na długopisy , właśnie wysycha , zrobiłam nowe dekoracje już jesienne . Jeszcze trochę muszę je dopracować , bo nie wszystkie potrzebne drobiazgi mam w zasięgu ręki. A po obiedzie i półtoragodzinnej drzemce pozszywałam nowe powłoczki na poduszki . Ładnie wyszło . Przewaga w sprzęcie ; dobra maszyna do szycia ułatwiła mi zadanie. Tą namiastką , której używałam wcześniej na pewno tak ładnie i szybko by  nie było. 
Co tam zresztą mam się na klawiaturze wyżywać , pokażę na obrazkach.
 Moja działalność  z ostatnich 10 dni: 

Jesień w domu i zagrodzie - gruszki w postaci kompotu powiększyły stan spiżarni , resztę dojadami


Kolejne pachnące lawendą woreczki 


Listownik , widok z przodu i z tyłu 


I moja działalność szydełkowa czyli mitenki 



Nowa dekoracja kominka , te okragłe płytki to agaty, uzupełnione bryłkami cytrynu i woskowymi świecami oraz przywiezionym z Malborka świecznikiem 


Niższa półka w niby - kominku , do dekoracji posłużyła mi kolekcja woskowych świeć ( nie cała) ,
mieszkańcy lasu ; dekoracja do dokończenia , dołożę żołędzie, kasztany , kolorowe listki i co tam mi jeszcze jesiennego wpadnie w ręce


Widok na niby kominek w całości


No i mój dzisiejszy wyczyn ; poduszki , światło i brak pokrowca na kanapie trochę psują efekt , postaram się powtórzyć fotkę  przy świetle dziennym


Część dekoracji  jesiennych - stroik przy świeczce zrobiłam na szydełku i dodatkowo ozdobiłam 
 wstążkami