babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 1 grudnia 2012

1.12.2012 Takie tam , malutkie sprawy babusine

A to niespodzianka !  Zadzwonił dawno niewidziany nasz dobry kolega z propozycją spędzenia Sylwestra i to nie byle gdzie , bo w filharmonii . Mam mieszane uczucia, bo z jednej strony mogłoby być ciekawie, z drugiej kasa jak na taki ubaw jak na mój gust trochę wygórowana , koncert , lampka szampana o pólnocy jakiś niewielki poczęstunek . No nie wiem . Na razie odpowiedzi nie daliśmy , ale trzeba się będzie zmobilizować i oddzwonić . 
Jutro imprezka u młodszego . Nie specjalnie mam ochotę , kiepsko się czuję , przeziębienie mnie męczy . 
Tak poza tym odpuściściłam sobie robotę na dziś . Sprzątnęłam tylko po lekach , mycie okien odkładam na lepszy czas  ( jak mi katar i kaszel odpuści) i pobuszowałam trochę po piwnicy w poszukiwaniu szyszek i orzechów na choinkę . Muszę je trochę odświeżyć srebrnym sprayem..  
W robótkach i wspominkach zrobiłam sobie małą przerwę . Jakoś nie mogę się na tym skupić z bolącą głową i załzawionymi od kataru oczami.    

piątek, 30 listopada 2012

Nie ciekawie dziś , pod każdym względem . Nawaliło z kasą kolejnych dwóch klientów , paru innych w ogóle ma w nosie monity , a ja mam kolejne zakupy , płatności i wypłatę na dodatek.. Gwiazdka blisko , więc sobie premie wypłacają a zobowiązania mają w poważaniu i kryzysem się tłumaczą . Dobry pretekst , świat tym żyje, tyle,że ja w bajki nie wierzyłam już w wieku 2 lat. Jaki kryzys , skoro bezrobocie u nas 6,2% , nawet poniżej średniej z całej Wielkopolski , bo w  skali regionu to jest 7% a w dzisiejszym miejscowym tygodniku trzy strony ofert pracy . No dobra , marudzę . Od poniedziałku powinno być lepiej .  Jakiś katar i kaszel  mnie zaczyna dopadać znowu. Mężuś też zakatarzony , mam nadzieję ,że do niedzieli nam się poprawi , bo kolejna imprezka domowa w planach. Młodszy synalek 30 lat świętuje . Tak naprawdę 30 -tkę będzie miał 14 grudnia , ale z powodu bliskich świąt i jeszcze jednej imprezy dla młodszego pokolenia termin został przyśpieszony. Kupiliśmy mu srebrne spinki do mankietów i krawata z szafirami i grawerowanymi inicjałami.  Starszy też takie dostał tylko wysadzane rubinami. . Nawet jak ich nosił nie będzie zbyt często, to i będzie miał pamiątkę od rodziców.  
Tak poza tym dotarły prezenty dla maluchów . Śliczne , solidnie wykonane z drewna  i nie chińskie . Dotrze jeszcze rodzinka laleczek do domku Helenki. , szmacianki z drewnianymi główkami. 
Po inne prezenty wyruszymy jak się kasa odblokuje. 
Przed chwilą kominiarz przyniósł jak co roku kalendarz kominiarski i jak co roku dostał za to 2 zł . Nie mam pojęcia skąd ta tradycja ale co roku  te kalendarze po domach roznoszą . Ten ich mistrz , najstarszy kominiarz w mieście  , już po 70-tce to jeszcze wierszem gadał . czeladnicy już tak nie umieją  ale z kalendarzami chodzą. 
  Za tydzień w niedzielę świąteczna degustacja win. Na pewno zapasy uzupełnimy . 

wtorek, 27 listopada 2012

27.11.2012 Jeszcze parę spraw babusinych

Pogoda dziś deszczowa , co zauważyłam dopiero kiedy wyszłam z biura . Pracy mam mnostwo, ale jakoś to ogarniam . Nie daję sobie przerywać , dopiero po skończeniu jednej czynności podchodzę do następnej  i to co mam w planach robię po kolei.. Tak sobie założyłam i jak na razie działa. Przeczytałam wytyczne do przetargu w naszej gminie . Śmiech na sali ... Ktoś , kto się na to porwie od razu zaliczy wpadkę na terminach ( tylko 11 dni a robota na dwa miesiące ) , a poza tym kilka punktów w ogóle nie do przyjęcia , np . niepełna dokumentacja budynku. Odpuszczamy 
W tej chwili zaliczam popołudniowy luz - od nie pamiętam już kiedy . Po prostu siedzę na kanapie z dzbankiem pachnącej herbaty i poprawiam swoje wspominki i porządkuję pliki w kompie. Mężuś jechał do klienta i pewnie prędko nie wróci , bo awaria poważna i na dodatek daleko , bo w Lesznie. 
Tak poza tym to kupiłam na allegro prezenty dla maluchów. Dla Krzysia drewnianego majsterka , dla  Heluni domek dla lalek - drewniany oczywiście. Reszta prezentów na razie musi czekać na lepsze czasy, wyskoczymy na zakupy w jakąś sobotę . 
Układałam dziś w swojej szafie i stwierdziłam ,że czas by ją przewietrzyć , część rzeczy wynieść do  opieki społecznej , może coś sprzedać na szafie.pl albo gumtree , coś nie coś wyrzucić i zrobić miejsce na nowe . Tylko kiedy ? 
Obmyśliłam dekorację świąteczne ; w tym roku będą pierniczkowe.  

niedziela, 25 listopada 2012

25.11.2012 Zakupowo trochę

Plany miałam inne na wczoraj  , ale mężuś wyciągnął mnie najpierw do pobliskiej hurtowni zabawek , z której wialiśmy czym prędzej ; jeden chłam i tandeta . Potem ,po obiedzie do Poznania , do market samochodowego po jakieś drobiazgi do auta , przy okazji zaliczyliśmy szybki spacer po Ikei a potem jeszcze po M1. Z samochodowych rzeczy kupiliśmy dywaniki i literki żeby przykleić adres strony www na nowym aucie. Tego  po co pojechaliśmy nie było. Ja kupiłam sobie nową zmiotkę z drapaką w komplecie , bo ta co miałam złamała się ubiegłej zimy. W Ikei już nastrój świąteczny , po części. Dużo fajnych , klasycznych dekoracji . Z  przyjemnością pooglądaliśmy . W poprzednich latach były bardzo dziwaczne. Kupiliśmy do biura kosz na śmieci , kilka kartonów do przechowywania dokumentów i kilka zapachowych świec. Dla siebie podstawkę pod świece , malutkie , szklane filiżanki w czerwone kropeczki i czerwone paseczki , maluteńki półmisek (ok 12cm długości) i w sklepiku spożywczym pyszny napój jabłkowo - borówkowy. A potem pojechaliśmy do M1. W Carrefurze nie było nic ciekawego - chłam i tandeta jeszcze większa niż hurtowni zabawek - kupiliśmy tylko strój Gwiazdora , a właściwie to amerykańskiego krasnoludka z reklamy coli, ale to tylko dlatego,że kosztował 16,00 zł więc uznałam ,że materiał i potem czas , który będę musiała poświęcić na uszycie wyniosą mnie drożej   i zestaw syropów do drinków lub kawy.  Za to w pasażu nabyliśmy kilka smakowych herbatek i  bombki miniaturki - nie większe niż 2-3 cm każda i wszystkie szklane. Są cudne . Wzorów było więcej ale wybraliśmy najładniejsze :
sówkę , bałwanka, kominirczyka, autko, ciuchcię , miśka , latarenkę , ośnieżony domek i dwie świecące kryształkowymi oczami czachy - srebrną i fioletową .  Są kapitalne !  
A dziś rodzinka była na rosołku z makaronem domowym. Poszło wszystko , nawet jedna łyżka nie została. Opracowałam nową metodę robienia makaronu. Ciasto zagniotłam w mojej piekielnej maszynie czyli robocie. Trwało to może z 4 minuty i ciasto było gotowe do rozwałkowania . Mnie pozostało rozwałkować i pokroić. Poszło szybko, w sumie nie dłużej niż trzy kwadranse , bez bałaganu , oklejonych ciastem blatów i długiego sprzątania. Sama nie wiem czemu nie wpadłam prędzej na ten pomysł.