babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 23 czerwca 2018

23.06.2018 "Lubię kiedy jest sobota ..."

pamiętacie tę piosenkę ?  Mnie od czasu do czasu się przypomina . I tak było dziś rano , kiedy wsiadłam do auta i ruszyłam na co tygodniowe zakupy i tłucze mi się po głowie do tej pory. Wczoraj po raz kolejny zrobiłam sobie wolne od laptopa . Po całym dniu ślęczenia nad kosztorysem miałam dość . Dziś i tak musiałam ostatnie poprawki ponanosić i poszło... Główny wykonawca dostał naszą część , a w poniedziałek oddaje ofertę na przetarg.  Jeśli wygra , to czeka nas kawał roboty rozłożonej na 2 lata . Jako podwykonawcy , ale jak dla nas to nawet dobrze. 
Małżonek w pracy , przełączają klienta na nowy obiekt , a ja ruszyłam na działkę . Za długo nie popracowałam , bo się rozpadało , ale zdążyłam w zlikwidowanym niedawno ogrodowym kominku założyć ogródek kwiatowy . Zlikwidowałam mojej matce śmietnik tym samym , bo mimo, że rozebraliśmy palenisko wrzucała w cokół różne śmieci i paliła je mimo zakazu. Pozbierałam i powyrzucałam śmieci i wygrabiłam jedną stronę trawnika . Pełno w nim opadniętych jabłuszek i suchych gałązek , no i śmieci , które wszędzie zostawia matka. Już ja dopilnuję , żeby był porządek. Cokolwiek zostawi , wyleci na śmietnik. Nie wiem skąd jej się to bierze , ale wszędzie coś zostawia ; pod drzewami , w krzakach porzeczek , na trawniku ; gdzie się nie ruszyć to coś upchane ; jakieś plastikowe butelki, szmaty , torebki foliowe. krew mnie zalewa jak to widzę . I żadne gadanie nie pomaga. Co się pokaże na działce to zostawi bałagan. Na nowym kwietniku posadziłam czerwono kwitnące szałwie i srebrzyste starce. Ślicznie to wygląda.  Trochę się ochłodziło więc mam nadzieję, że się przyjmą . 
Roboty w łazience postępują , choć po woli. Muszę przyznać ,że majster jest staranny w tym co robi, choć potrzebuje czasu. A co tam , przeżyjemy. Pięknie będzie. 
Jutro idziemy na imieniny do mojej matki.  Nie specjalnie mam ochotę , wolałabym ,żeby były na świeżym powietrzu , ale akurat pogoda nie sprzyja. Podobno jutro też ma padać. U nas co prawda bardziej udaje niż pada , ale jednak . 


czwartek, 21 czerwca 2018

21.06.2018 Nareszcie chłodniej

Astronomiczne lato przywitało nas z rana ponad 30 stopniowym upałem , pod wieczór znacznym ochłodzeniem; do 18 stopni. Różnica kolosalna. Zapowiadali opady ale jak zwykle ; pada wszędzie w około a u nas udaje .  Właściwie nie wiem czy już mamy to lato czy nie , bo lato zawsze zaczynało się 24 czerwca , ale wiadomo jak teraz jest ; wszystko do góry nogami. 
Oho , zaczęłam popełniać wpis o niczym ... 
Tak po prawdzie to nie za bardzo mam dziś o czym pisać , bo cały dzień zajęła mi praca , a i teraz końca nie ma , bo musimy nad projektem jeszcze popracować . Najpóźniej w sobotę musimy oddać wycenę . Tak więc inne sprawy jutro .
Jeszcze tylko jakieś letnie klimaty wprowadzę na blogu . 

środa, 20 czerwca 2018

20.06.2018 Lato w odwrocie , zanim jeszcze się zaczęło

A przynajmniej przyroda . To czego nie wypaliło słońce , dojrzewa w tempie iście olimpijskim . Porzeczki , wiśnie , maliny - właściwie już się kończą. A na dodatek zakwitły wrotycze , a te przecież zawsze kwitną na przełomie lipca i sierpnia.  Zajrzałam dziś na działkę . Wszystko maleńkie i prawie wysuszone. Poskubałam trochę malin i porzeczek i wiśni sąsiada (ale tylko z gałęzi , która zwiesza się na naszą stronę) , pokręciłam się chwilę i pojechałam z powrotem. W sobotę muszę tam wpaść na dłużej . Oczywiście zdążyłam się wkurzyć na matke . Ledwie posprzątaliśmy , a ta już zdążyła zrobić bałagan . Zlikwidowanie paleniska nie poskutkowało . Nie mam co czekać na jesień tylko muszę już teraz posadzić tam kwiatki, choć pewnie nie wiele z nich będzie , bo za sucho. 
Prace remontowe postępują ; mam już prawie gotową ścianę z dekorami . Majster tak się zestresował przez te dwa dni opóźnienia , że nawet na kawę nie dał się namówić tylko od razu zabrał się do pracy.
Tak poza tym zwyczajnie . Praca i praca ...

wtorek, 19 czerwca 2018

19.06.2018 Jak zwykle

kawał roboty za mną , a następna znów po prostu jest . Jak już wiele razy pisałam , roboty sobie nie wynajduję , ja ją po prostu mam.
Remont znów rusza jutro o 7.30. Własnie dostałam smsa od majstra. I dobrze, bo zaczyna mnie wkurzać brak możliwości zrobienia porządnego prania . Do młodszej synowej jeżdżę z najpilniejszymi sprawami , a jak to w domu rośnie mi już sterta większych rzeczy ; posciel , obrusy itp. No i moje robótki leżą ; krzesło nie dokończone, pudełka nadal czekają na oklejanie , maszyna do szycia pokrywa się warstwą kurzu, dekoracji żadnych , zapraw też nie robię  . Nie do pomyślenia u mnie taki brak działania . 
Chłopaki znów powiedzą , że wykrakałam . Stawiałam na 1:0 dla Senegalu i prawie się sprawdziło bo 2:1 , co i tak na moje wyszło , bo jednym punktem przegrali . Patałachy są i tyle. meczu nie oglądałam , bo i po co . Nie ma się czym ekscytować ; 22 dorosłych facetów lata w tę i z powrotem w krótkich gaciach za piłką jak nie przymierzając nasz niespełna 3 letni wnuczek . A wyniki i tak w tv podadzą . No i teraz będą jęczeć wszyscy w koło, pod hasłem " jak to się stało" i rwać włosy z głowy.
I co by tu jeszcze ... mamy kolejną klęskę żywiołową , tym razem suszę . Od kwietnia nie pada , ze dwa trzy - razy przez chwilę poudawało i na tym koniec . Słońce wypala wszystko , trawniki , uprawy , więdnie nawet miejska zieleń choć podlewana co rano. 


poniedziałek, 18 czerwca 2018

18.06.2018 zrobiłam sobie wolne

od komputera . Po prostu , za długo przy nim siedziałam ostatnie dni a w sobotę to w ogóle cały dzień ( przez ten projekt) i zwyczajnie miałam dość .Nie chciało mi się nawet go dotknąć . Wczoraj trochę czytałam , trochę oglądałam ulubione programy , a pod wieczór pojechaliśmy do kina . W końcu. Jakoś od Gwiazdki kiedy to dostaliśmy bilety do Cinema city się nie składało. A to rodzinna impreza , a to bieganie po marketach budowlanych , a to nadmiar pracy , wciąż coś . I w końcu się wybraliśmy. Na "Dedpool 2" .  Taki pastisz na Marvela . Bardzo komiksowy , narwany , z nieskomplikowaną fabułą i dużą ilością efektów.Właściwie cały film składa się z efektów. Nie przepadam za tym stylem , ale w końcu chodzi o rozrywkę i oderwanie od rzeczywistości . Przed seansem zaliczyliśmy jeszcze lody i kawę w barku na antresoli.  Tłumów w kinie nie było. Trudno zgadnąć czy to sprawka letnich upałów czy też odwrót od sztuki filmowej. 
W biedronce kupiłam sobie książkę na wyprzedaży , Kate Morton "Milczący Zamek" . Takie nawiązanie do XIX-wiecznych gotyckich powieści ,ze starym zamkiem , rodzinnymi tajemnicami i lokalnymi legendami. W sumie lepsze niż myślałam . Może to zasługa tłumacza , ale język bardzo barwny i opisowy , wręcz finezyjny. Czyta się po woli , bawiąc się każdym słowem a akcja toczy się chwilami dziś , chwilami w czasie II wojny , a momentami cofa się jeszcze dalej . Jedyna wada to mikroskopijny druk , co mnie trochę denerwuje . 
Remont stanął w miejscu. Majster ma kłopoty ze swoimi pracownikami . Zatrudnił do prac pomocniczych gości z pośredniaka , zlecił im wysprzątanie strychu w kamienicy , a sam przyszedł do nas . Do pracowników zaglądał tylko popołudniami . Po trzech dniach nie zjawili się w pracy , następnego dnia przyszli w południe , potem robili kolejne dwa dni , a w piątek znów zniknęli i słuch po nich zaginął . Tym sposobem , majster został sam z dwoma zadaniami. Przeprosił , że go dwa dni nie będzie , ale musi tamto dokończyć za nich. Nie wiem na ile to prawda , ale trudno . Gorzej gdyby nic nie powiedział i nie przyszedł. Poczekamy do środy.