babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 7 czerwca 2025

7.06.2025 Sobota na działce

 i nie tylko , ale zdecydowanie działka górą . Trochę padało więc zrobiliśmy parę drobniejszych rzeczy ale zaplanowane nawadnianie też udało się prawie skończyć . Zostały 3 krótkie odcinki. Pod wpływem deszczu zdeformował nam się tunel foliowy więc go naprawiliśmy i wymieniliśmy też odciągi od ogrodowego parasola. Posadziłam też trochę roślinek i w miejsce zmarzniętych ustawiłam nowe doniczki na tarasie. Tym razem z pelargoniami. Zamontowaliśmy też płotek z chińskiego allegro . Chwalić się tym wszystkim będę jutro. Na koniec nazbierałam warzyw i ziół oraz bukiecik kwiatów. Bukiecik wyszedł śliczny w barwach filetu i błękitu z akcencikiem bieli. Koperek zarósł całą działkę. jest wszędzie nawet w ścieżkach. Nawet gdybym chciała nie dam rady zagospodarować. Ogromny pęczek dałam sąsiadce z bloku, takiej starszej pani. Rano kupiłam truskawki na konfiturę. Mamy swoje , ale świeżo posadzone więc do zjedzenia wystarczy , ale na zaprawy już nie. No i muszę zagospodarować rabarbar. Też zamierzam przerobić na dźem.  Mam co robić. Miłej niedzieli. 

piątek, 6 czerwca 2025

6.06.2025 Konsekwentnie

 unikam wszelkich wiadomości. Ciągnie mnie i owszem i nawet zajrzałam ale nie czytałam. Na razie sobie chwalę. Zamiast , ( tak się tłumaczę , bo znów nie umiem się oprzeć słowu pisanemu) zamówiłam sobie książkę Ćwirleja, jeden z dwóch brakujących mi tomów o Antonim Fischerze . Pierwszy jest nieosiągalny w tej chwili, ale będę pilnować , może trafię w jakimś internetowym antykwariacie albo ktoś do naszej książkobudki podrzuci. I jeszcze kupiłam kolejny numer Country, tym razem z morelami i przyjęciami pod jabłonią w rolach głównych. Pod jabłonią czyli coś jak u mnie. Przynajmniej taki jest plan. Stół ogrodowy przeniesiemy pod drzewa. Widać, że lato się zbliża , bo na rynku stanęły znów ogródki, najróżniejsze siedziska , gigantyczne donice z zielenią i właśnie książkobudka, gdzie można podrzucić książkę , której już nie potrzebujemy a w zamian zabrać sobie inną.

Dziś popadało i to konkretnie, aż na działkach stały kałuże. Akurat nie u nas , bo my mamy bardzo nasłonecznioną ale w alejkach i u niektórych sąsiadów. Trawnik dosłownie wystrzelił. Za jakiś tydzień , góra dwa będzie trzeba skosić.  Zaczęły wypuszczać pierwsze posadzone i zasiane w skrzynkach kwiaty. Inne roślinki też ruszyły , nadrabiają zaległości. Mam jeszcze to i owo do wysadzenia i wysiania i jutro się tym zajmę. Niestety ciepło i deszcz posłużyły też chwastom. Tak poza tym kupiłam kilka drobiazgów do działkowego gospodarstwa; kopystki, zestaw do szycia i obrotową, drewnianą paterę i zawieźliśmy taczkę naszemu pracownikowi. Pożyczył nam na czas budowy , potem mu się nie spieszyło, bo nie potrzebował a teraz poprosił o zwrot, bo robi remonty. Ja się ucieszyłam , bo jedna zawalidroga mniej. A , byłabym zapomniała! Chińskie allegro przysłało mi w końcu ozdobny płotek. Jutro trafi w miejsce docelowe , a wtedy zrobię zdjęcia. jest ładniejszy niż na zdjęciach i bardzo solidnie zrobiony. Jutro dzień działkowy oczywiście. Miłego weekendu ! 

czwartek, 5 czerwca 2025

5.06.2025 Pierwsza tego lata

 - no jeszcze nie całkiem lata ale już prawie - mizeria . Zrobiłam dziś na obiad. Jak mi tego brakowało! Pyszności ! Brakuje jeszcze czerwonych porzeczek a jak już się pokażą to będzie prawdziwe lato. Nie pilno mi wprawdzie do upałów ale jak na razie to lato idealne mamy, ciepło i trochę pada , co u nas samo w sobie jest ewenementem. 

Od wczoraj konsekwentnie unikam wszelkich wiadomości. Robię sobie odwyk od tej papki i politycznego mordobicia. Jak długo wytrwam ? A kto to wie. Uzależniłam się od polityki a to gorsze niż inne nałogi. Ale trzeba czasem mózg przewietrzyć, chociaż krótko. Zamiast tego tv przełączyłam na kanały discovery, przeglądam moje czasopisma wnętrzarskie i robię chustę na szydełku. Mam ich w planach przynajmniej dwie, do okrycia na wieczorny odpoczynek na działce. To zajęcie raczej na jesień i zimę ale w sumie czemu nie ? I tu mnie na wspominki wzięło jak to kiedyś , chyba w 76 albo 77 trafiło się bardzo deszczowe lato, lało i lało przez wiele dni a ja spędzałam wakacje u babci. Zrobiłam wtedy wielkie, kolorowe poncho z wszystkich włóczek jakie ze sobą zabrałam i jakie babcia znalazła w swoich szufladach. Nosiłam je potem kilka lat . I to mi przypomniało , że chyba mam jakieś jeszcze , gdzieś na dnie szafy, które zrobiłam tym razem na drutach paręnaście lat temu. Też się nada. I proszę , jaki ładny wpis o niczym .,,

środa, 4 czerwca 2025

4.06.2025 Coś się dzieje

 w sprawie o ubezwłasnowolnienie. Mamy wyznaczony termin sprawy na 9 lipca. Zakładam ,że będzie pomyślne dla mnie rozstrzygnięcie. Z adwokatką będę na dniach rozmawiać. Pytanie czy mi matka znów czegoś nie odwinie i się uprze, że na sprawę nie pojedzie. Coś muszę wymyślić. A może nie będę musiała jej zabierać. Dowiem się. Długo to trwało ale w końcu jakiś zwrot w lepszą stronę. 

Tak poza tym , to robota się rozkręca. Miałyśmy dziś co robić, chłopaki też. Po południu pojechaliśmy na działkę. Zanosiło się na deszcz ale i tak podlaliśmy. Przyniosłam mnóstwo zieleniny i ogromny pęczek rzodkiewek. Pojedliśmy poziomek i truskawek. Pyszności! Zakwitła jeżyna więc możemy się spodziewać i owocu. A czereśnie i agrest już prawie dojrzałe. Cieszy to wszystko. Mogłabym tam zostać do późnej jesieni. Po działce pojechaliśmy jeszcze do mojej matki z tabletkami i wykupić małżonka leki . A  w tak zwanym międzyczasie zaczęła się burza z deszczem. Bardzo mnie to ucieszyło, bo podlewamy ale to wciąż mało. Może w końcu trochę popada dłużej ...

Kupiłam sobie sukienkę na lato. Tym razem długą. W sumie to jej nawet nie potrzebuję , ale czemu nie sprawić sobie frajdy ? 

wtorek, 3 czerwca 2025

3.06.2025 Idźmy dalej

 co się stało to się nie odstanie jak mawiała moja babcia i nic na to nie poradzimy, że nam meble w domu poprzestawiali nie po naszemu. Chciałabym kiedyś pożyć w normalnych czasach , bo te ciekawe stanowczo mi się przejadły. Nie, nie udaję się na żadną wewnętrzną emigrację. Nie uda się choćbym chciała. Muszę jeszcze trochę popracować a przynajmniej dokończyć sprawy kontraktów a potem posprzątać biurka i zrobić miejsce synowej. Nie ma jednak tak dobrze, bo inne obowiązki i tak mnie czekają. 

Tymczasem w trakcie gdy działy się rzeczy ważne, ja zaliczyłam kolejne jazdy z matką. Któregoś pięknego dnia , poszła sobie do przychodni. W środku dnia , siedzę sobie w biurze i pracuję nad umową a tu telefon z jej przychodni. Okazało się, że poszła po recepty, pytała o lekarkę , która od 6 lat już tam nie pracuje , wcześniej krążyła gdzieś po innych przychodniach , bo to w okolicy cały kompleks plus szpital. Zadzwoniły do mnie rejestratorki. Powiedziały, że teraz kieruje się do apteki. Apteka po drodze z przychodni do jej domu jest jedna ale nigdy tam niczego nie kupowała więc pomyślałam ,że tam nie pójdzie. Wsiadłam do auta i pojechałam szukać. Najkrótszą trasą wzdłuż ulicy która idzie do przychodni. Namierzyłam na wysokości policji jakieś 200m od domu. Zanim objechałam rondo koło policji już była w połowie drogi do mieszkania. Zasuwała jak przeciąg. Niby z laską w ręce ale ani razu się nią nie podparła. Zaparkowałam pod blokiem i cofnęłam się do głównej ulicy. Pytam się po co tam poszła , "no po tabletki , bo mi nie dajesz "! To dopiero . Pytam się : i co kupiłaś te tabletki , "tak mam w kieszeni" oczywiście nie było, szuka w torbie po kieszeniach , wyciągnęła recepty. A w której aptece je kupiłaś ? "No jak której, na rynku " No fajnie tylko apteki na rynku nie ma od lat 90-tych. Odstawiłam do mieszkania i wróciłam do pracy. Wieczorem się wszystkiego wyparła, ona nigdzie nie wychodziła. a ja durnoty opowiadam.  A na dziś była zmontowana akcja z kuzynką i sprzątanie oraz ograniczanie dostępu do mieszkania tego babska a tymczasem nie wyszło i przez to jestem zła, nie tylko przez to ale o tym potem. Wczoraj wieczorem zagadałam tak, że niby się dopiero dowiedziałam :" słyszałam ,że się do ciotki G jutro wybierasz, Spojrzała na mnie dość dziwnie "a skąd ty wiesz" . No wiem , mówię I do mnie dzwoniła, pytała czy ma po ciebie przyjechać czy ja cię zawiozę (to było ukartowane z I) . No to mnie zawieź jak możesz. Mogę , akurat jutro mam czas. Stanęło na tym , że odwiozę ją zaraz rano jak przyjadę z tabletkami. A rano foch jak stodoła. Nie jedzie , nikt jej oglądać nie będzie, ona jest chora i tak dalej. Zadzwoniłam do I . I do ciotki , ciotka do mojej matki. Nie i nie .I za chwilę zadzwoniła do niej ; nie i nie. Na koniec stwierdziłam , że nie będę tracić czasu i pojechałam odebrać decyzję z orzecznictwa. Jak tak stałam w kolejce - na szczęście tylko dwuosobowej to mi przyszedł jeszcze jeden pomysł. Zadzwoniłam do I , że robię jeszcze jedno podejście. Z samochodu zadzwoniłam do niej i mówię , że ma się ubrać i zajść na dół to ją na te śpiewki zawiozę. Na jakie śpiewki ? I tu naszkliłam oczywiście licząc na braki w pamięci. No przecież rano mówiłaś  mi , że mam cię na wpół jedenastej zawieźć na śpiewki (kiedyś należała do emeryckiego chóru) . Liczyłam na to, że da się nabrać na śpiewki a jak wsiądzie do auta to już pojedzie a po drodze zapomni gdzie i po co jedzie . Ale nie , ona nie idzie na żadne śpiewki i rzuciła słuchawką. No i tu poległam. Moje plany upadły i tyle. Chociaż tyle załatwiłam ,że odebrałam papier z orzecznictwa i ma niepełnosprawność w stopniu umiarkowanym, co znaczy , że potrzebuje usług z ops-u i doraźnej pomocy w codziennym funkcjonowaniu oraz sprzętu ułatwiającego życie. Nie wiem na razie co w związku z tym mogę załatwić, tym jednak nie musze się od razu zajmować.  Ale to jeszcze nie wszystko. Znów siedzę w biurze, coś tam skrobię - telefon z ops-u. Dzwoni koordynatorka , że rozmawia z tym babskiem i ona twierdzi , że ma pozwolenie na to, żeby przebywać  w matki mieszkaniu i czy ja jako właścicielka  wyraziłam na to zgodę. No myślałam ,że mnie trafi, aż podniosłam głos. Oczywiście przeprosiłam , bo przecież nie jej wina . Wykonuje swoje obowiązki. Wyjaśniłam jak sprawa wygląda, porozmawiałyśmy chwilę a pani stwierdziła, że wie co ma robić. No nie wiem... Jak dotąd nikt nic nie może dopóki nie będzie ubezwłasnowolnienia - nawet policja , a w tej sprawie jak dotąd cisza. Rozwaliło mnie to wszystko. I nawet to nie jest sprawa, że mi te akcje ciśnienie podnoszą , dobija mnie ta bezradność.  Odpuściłam dziś nawet działkę. 

poniedziałek, 2 czerwca 2025

2.06.2025 Trzeba się znów w tej dupie urządzać

 W innych okolicznościach przyjęłabym to jako demokratyczny wynik wyborów i może nawet dała szanse. Tak po prostu. Niestety nie tym razem . Jak mówi przysłowie „jak se pościelesz tak się wyśpisz”. Pościelono nam … Na pewno spokojnie spać nie będziemy mając w perspektywie pięć straconych lat i wendettę. Nie śniło mi się w najczarniejszych snach, że gangster będzie reprezentował nasze państwo. Jak się okazuje dzielny wojak Szwejk miał rację , kiedy stojąc przed plutonem egzekucyjnym mówił, że nigdy nie jest tak źle , żeby nie mogło być gorzej. Będzie, będzie dlatego, że to nie jest tylko zdalnie sterowany długopis prezesa z bożej łaski. To człowiek do zadań specjalnych , wystawiony i wykreowany po to, żeby rozwalił rząd. Po to wystawili niezbyt lotnego osiłka jak go łagodnie  określił Mentzen ( swoją drogą głupio to rozegrał, bo jak zostanie przystawką pisu to skończy jak LPR i Samobrona , o łebkach od Gowina nie wspominając). To taki Roch Kowalski , co to jak „rozkaz to rozkaz” i „jam jest Kowalski a to pani Kowalska”. Uwikłany w gangsterkę podpisze lub zawetuje wszystko co mu prezes podpowie , ułaskawi nie tylko kumpli od ustawek i sutenerstwa ale każdego polityka ze swojej frakcji. No i będzie przyzwolenie na przestępczość, przemoc, narkotyki , oszustwa i td- nie chce mi się wyliczać. Nie to jednak jest najgorsze. Ten człowiek mieni się katolikiem i posługuje się cytatami z Biblii. Wątpię ,żeby ją czytał , pewnie sztab mu parę fragmentów znalazł dla pokazu a może właściwsze by było określenie dla poklasku, ale demonstruje publicznie swoją religijność. A gdzie się pytam Dekalog ?  Z tych 10 przykazań co najmniej pięć zostało przez niego złamanych zanim wypłynął jako kandydat, a on sam tylko w tej kampanii posługiwał się kłamstwem i oszczerstwami. A prawi  Katolicy co na to ? Nic ! wybrali!  Kościół , nie tylko ,że nie zaprotestował to jeszcze popierał, najwyraźniej nie przeszkadza im facet obciążony podejrzaną przeszłością . To ja nie chcę z tą instytucją mieć nic do czynienia, nie tak mnie wychowano. Wpojono mi system wartości oparty na prawdzie, poszanowaniu drugiego człowieka, tolerancji i przestrzeganiu prawa. W gruncie rzeczy nic , co by się kłóciło z Dekalogiem. No cóż odpłynęłam trochę od sedna, co tłumaczę wciąż szarpiącymi mną emocjami. Jest jednak i pewien ułamek nadziei. Nikły , bo nikły , ale jest. Gość ma dwóch potężnych przeciwników. Zaprawionych w politycznych bojach, mocno umocowanych w światowej polityce i z ogromnym doświadczeniem, mianowicie Pana Premiera i Ministra Spraw Zagranicznych. Byle mieli głowę na karku to ograją to nowe wcielenie Rocha Kowalskiego. Nie będzie łatwo, bo do pałacu prezydenckiego wcisnęli go po to, żeby torpedował działania rządu. No i kto wie , co za chwilę znów wypłynie, jaki nowy trup ze szafy wyskoczy. A nam zostało nic więcej tylko znów się w tej dupie urządzać. Najbardziej jednak wkurza i jednocześnie dołuje  ta pogarda i triumfująca buta pisu. Czeka nas długa zima jak w Grze o Tron.

niedziela, 1 czerwca 2025

2.06.2025 Przez chwilę miałam nadzieję

 ale muszę odszczekać . I nawet nie jestem zła, jestem porażona głupotą . Ogromem tej głupoty ! Kolejne 5 lat stracone , a kto wie czy nie więcej . 

1.06.2025 Na żyletki ale jest !

Rafał Trzaskowski wygrywa !  I oby tak zostało! Szaleje wiatr historii ! Wszystko inne musi poczekać. A ten gangster , choć przegrany ale wciąż szczuje i pyskuje na wygranego. I jeszcze wmawia tym swoim wyznawcom , że w nocy na pewno wygrają. Wypadało by choć zdawkowo pogratulować. Jeszcze nie do końca wszystko przesądzone , ale szanse mocno wzrosły. Czerwone korale działają!