babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 6 sierpnia 2022

6.08.2022 o piątku i sobocie

 Piątek jak piątek;  lato, upał ( 36 w cieniu na plusie) czyli nudno. Od 11.00 nawet telefon nie zadzwonił. Wszyscy albo na zielonej trawce siedzieli , albo o niej marzyli. Robotą raczej nikt się nie przejmował. U nas też. Po południu odpusciliśmy wszelką działalność . Po prostu się nie dało  w tym upale robić czegokolwiek, chociaż mieliśmy plany. Pod wieczór przyjechała wnusia z królikiem. Przywiozła Bestię na przechowanie ( swoją drogą trzeba wyobraźni żeby królika - kanapowca nazwać "Bestia ") bo jadą jutro na wakacje. Pluszak jest już dość stary jak na królika i leniwy . Po prostu leży. Już mu sie nawet nie chce wyłazić z klatki. Wnusia oczywiście wmontowała się na nocleg. Jak zwykle kiedy do nas przychodzi zaanektowała sobie dziadka i oglądali razem jakiś film fantastyczny. Ja jednym okiem rzucałam na film , drugim na mój szydełkowy kocyk. Kończę ; udało mi sie połączyć wszystkie kwadraciki w całość i dziś jestem już na etapie obrabiania całości. W nocy trochę popadało i dzięki temu spadła temeratura i to konkretnie bo do 22. Różnica odczuwalna  i co ciekawe utrzymało się tak przez cały dzień.   Dziś od rana pojechałam na nieduże zakupy, jak zwykle w sobotę ; świeże pieczywo i zieleniak. Miałam jednak pecha. Wjazdy na parkingi przy zieleniaku zablokowane . Nie wiem co się za impreza w mieście zapowiada , ale żeby zrobić zakupy musiałam zaparkować dobre pół kilometra od straganów. Tam też sezon nomen-omen ogórkowy. Czynne były trzy spożywcze i trzy z ciuchami., Nawet moja zaprzyjaźniona babcia - ogrodniczka się nie pokazała. Nie wiele kupiłam, choć miałam w planach zrobienie sałatek na zimę i zamierzałam kupić nieco więcej warzyw. No trudno , następnym razem . Potem jak zwykle pojechałam do matki, zawiozłam jej zakupy i dopilnowałam leków.  Kiedy wróciłam wnusia i dziadek spali w najlepsze. Przed południem pomagała mi sprzątać , a po obiedzie pojechaliśmy na działkę . Tam dopiero była robota . Spadła masa jabłek i to z obu drzew. Sprzątaliśmy to wszystko ze 2 godziny. Sąsiadka , której dałam znać ,że jedziemy , podjechała po drewno do kominka . Mamy w końcu porządek. Działka zaczyna wyglądać coraz lepiej. Oczywiście wywieźlismy kolejne worki ze śmieciami , narwałam też fasolki i wypieliłam jedną sporą grządkę . Mężuś zasypał kawałek wykopu wzdłóż naszego PDzO a wnusia zebrane jabłka i wyrwane chwasty wynosiła do kompostownika . Około 19.00 przyjechał po nią syn  i wszyscy razem wyszliśmy . Młodzież pojechała się pakować na wyjazd a my do lidla po wodę i do domu. Dobrze nam zrobiło te kilka godzin na świeżym powietrzu . Co jutro ? Okaże się . Na razie niczego nie planujemy. Może po prostu posiedzimy w domu jak to od paru niedziel praktykujemy. 

piątek, 5 sierpnia 2022

5.08.2022 O dniu dzisiejszym jutro

 dziś mam na stanie królika i wnusię , no i  31 stopni na plusie za oknem . 

czwartek, 4 sierpnia 2022

4.08.2022 Wciąż gorąco

 a ja mam tego serdecznie dość .Nic mi się nie chce , a już szczególnie wychodzić z biura albo z domu.  Zapisałam matkę na zabieg usunięcia zaćmy. Czas oczekiwania ok 5 miesięcy, czyli gdzieś na przełomie roku. A tak się chwalą w tv , że już się tyle nie czeka , najwyżej 2 miesiące. Wyszło, że tv kłamie. No cóż , czekamy . Trochę liczę na to, że po kodzie skierowania zorientują się , że pilne i aż tyle nie będzie potrzeby czekać . Zabiegi nawet na NFZ robi jedna z naszych miejscowych klinik. 

Tak poza tym zaliczyłam dziś biuro rachunkowe, wcześniej niż zwykle , ale dziewczyny prosiły , bo wybierają się na urlop jak wszędzie. U nas od poniedziałku zmiana wraca jedna ekipa, na urlop idzie druga.  Dorobiłam dwa kolejne słoiki ogórków kiszonych, pracowicie łączę szydełkowe kwadraciki w kocyk (coś już widać) i to cała moja aktywność w tym tygodniu.

środa, 3 sierpnia 2022

3.08.2022 Jak zwykle

 Dzień całkiem zwyczajny. Ogarnęłam papierki i jutro muszę wpaść do biura rachunkowego jak to zwykle po zakończeniu miesiąca . No i parę innych tematów mam do obgadania. 

Byłam dziś z matką u okulisty. I już nie wiem co o tym myśleć , ale skoro twierdzi, że ma tę zaćmę i od razu skierowanie na zabieg przepisała i to pilne to chyba musi tak być. Poprzednim razem jak byłam z nią i miała jakieś dodatkowe badania robione stwierdzili tylko zwyrodnienie plamki żółtej a nie zaćmę . Samo w sobie gorsze od zaćmy, bo nie usuwalne. Tak czy inaczej ze wzrokiem matka ma kiepsko. W jednym oku 40% widzenia , w drugim tylko 20 . Lekarka stwierdziła jednak, że zdjęcie zaćmy nawet jeśli poprawi tylko parę procent widzenie to i tak dobrze przy tym zwyrodnieniu. Awanturowała się , że ona nie pójdzie, bo po co i co ja w ogóle wymyśliłam  i oczywiście coś sobie znów uroiła . Tyle, że ze mną nie pogra tak jak z ojcem . Na mnie jej fochy nie działają. Już nie. Co się jednak nawkurzałam to moje. 

Dziś na spacerze lody pomarańczowe i grejfrutowe z limonką . Testujemy dalej lodziarnię Beza-Krówka.

wtorek, 2 sierpnia 2022

2.08.2022 Jabłkowy armagedon

 dosłownie nas zasypują , a dojrzało już drugie drzewo i teraz mamy zbiory razy dwa. Już nawet nie zbieram żeby coś z tym zrobić. Zgarniamy na kupkę i wynosimy do kompostownika. Nie mam już miejsca w piwnicy na kolejne słoiki . A jeszcze gruszki konferencje w perspektywie i śliwki dalmatynki - węgierki znaczy. Z jabłek to najwyżej octu jabłkowego naprodukuję , bo ponoć dobry na zdrowotność . Nie pamiętam jednak jak się to robi. Musze poszperać po cyberprzestrzeni. 

Sezon ogórkowy nadal trwa . Nie wiele się dzieje w firmie , w mieście ruch znacznie mniejszy niż zwykle, tylko na działkach się dzieje. Remonty i budowy idą pełną parą. Planujemy jakąś wyprawę z wnukami . I mam już pomysł. Niedaleko od nas jest coś takiego jak  kolej drezynowa. Wycieczka tym pojazdem nie wiele kosztuje, trwa 1,5 godziny a trasa wiedzie przez Wielkopolski Park Narodowy . Jedyna wada , trzeba się trochę namachać , żeby wprawić drezynę w ruch. Oczywiście wycieczka odbywa się z udziałem pracownika kolei . Muszę podzwonić i dowiedzieć się o terminy.  Dzieciakom z pewnością się spodoba. 

poniedziałek, 1 sierpnia 2022

1.08.2022 Sierpień ...

 kwitnie nawłoć i wrotycze , dojrzewają jabłka, czerwienią się pomidory po ogródkach i granatowieje hyćka jak mówimy u nas na czarny bez. Przyroda robi krok w stronę jesieni. Jakoś nie cieszy to lato . Za dużo się dzieje złych rzeczy . I ta niepewność ... Mało optymistyczne widoki na przyszłość . 

Dzień bez większych emocji. Sezon urlopowy w pełni , u nas też . Produkuję pled z kolorowych kwadracików , które robiłam cały rok na szydełku. . Nie wiele już mi brakuje , ale znów zabrakło mi czarnej włóczki tym razem na wykończenie. Będzie jeszcze drugi , w kolorach jesieni , bo kwadracików mam jeszcze spory zapas. Na działce dziś nie byliśmy, zanosiło się na deszcz . W końcu jednak nie popadało , ale czas na wycieczki minął . Byliśmy tylko u młodzieży na budowie. Syn i synowa malowali sufit w holu a dzieciaki taplały się w glinie. Nakładli do wiadra po farbie , dolali wody i mieszali, a potem zaczęli oklejać konstrukcję z palet, którą jakiś czas temu pracowicie poskręcali śrubami do drewna. Upaprali się jak nie boskie stworzenia ale  liczy się przecież frajda. 


niedziela, 31 lipca 2022

31.07.2022 Pogoda

jest jak ten koń - jaka jest każdy widzi. Wczorajsza trochę nam uprzykrzyła świętowanie . Najzwyczajniej w świecie lalo przez cały dzień , wieczór i prawie całą noc. Ma się jednak pomysły , grilla udało się rozpalić , jedzonko zgodnie z planem upiekliśmy , wszyscy najedzeni i zadowoleni . No może oprócz mojej matki. Najpierw 7 razy ( nie przesadziłam) zadzwoniła z pytaniem o której po nią przyjedziemy , potem całą drogę marudziła, że taki kawał drogi jedziemy i po co , a na koniec bez przerwy czegoś szukała w torbie i zamęczała wszystkich gadaniem jak to przepisuje ludziom prace magisterskie . Owszem przepisywała , ale 30 lat temu , bo takie czasy były ; komputerów nie było a mało kto miał maszynę do pisania , a na koniec zaczęła synowi i mnie urządzać awanturę , że groby zarośnięte i ona musiała zielsko wyrywać, co jest kompletną bzdurą , bo tam jest ekipa , która ogarnia takie sprawy i wszystko jest elegancko wykoszone kosiarkami - pomijając , że oba groby są przykryte płytami. Znów mi ciśnienie podniosła. Na szczęście całe towarzystwo rozumie sytuację . Też mają albo z taki przypadkami do czynienia . Tak poza tym było całkiem fajnie. Siedzieliśmy na zadaszonym tarasie , osłoniętym zasłonkami i gadaliśmy . Brakowało jakiegoś spacerku niestety. 

Dziś zafundowaliśmy sobie kompletne LB - żadnej roboty ani innej aktywności. Czasem taki dzień jest potrzebny .