choć nic nie wskazywało na to, że będzie szaleństwo. Połowa dnia mijała spokojnie . Po południu zaczeło się chmurzyć i rozpętała się burza. Nie jakoś spektakularnie , ale trwało to długo. W końcu zaczęło padać i to dość mocno ale jak to u nas długo nie trwało. Wiedzieliśmy, ze mają nam dostarczyć drewno na dach, odwołania nie było. Kończył się dzień pracy , już się pakowaliśmy i właśnie zadzwonił młodszy synalek, że jadą z tym drewnem i mamy lecieć na działkę , a oni dojadą prosto z drogi. Dojechaliśmy pierwsi i w tym momencie rozpętała się ulewa . Nie było rady , w deszczu otwieraliśmy bramę a potem ruszyliśmy na naszą działke w strumieniu wody - przez działkową alejkę płynął rwący potok. Jak by tego było mało firma elektryczna zaczęła prace przy montażu latarni. W całej alejce były wykopy pod cokoły latarni i pryzmy ziemi z wykopów. Samochód z dźwigiem na pace się nie zmieści. Pogadaliśmy trochę z koparkowym i nim dojechali z drewnem poprzepychał ziemię robiąc miejsce. Wszystko w strugach deszczu i wodzie płynącej alejką . Ziemia rozmokła w całej alejce a u nas na działce zrobiło się ślisko, bo mamy ziemię gliniastą i wszędzie jej pełno bo wciąż trwa budowa. Drewno nam jednak wyładowali . Zapłaciłam , pogadaliśmy chwilę i pojechali. Lało dalej. Buty i nogi do kolan mieliśmy już całe w błocie , a ciuchy jak po praniu. Woda lała nam się z włosów, ubrań , kapała z rąk , nosa i spływała po calości. Nawet z przeproszeniem gatki nam przemokły. Na szczęście deszcz był bardzo ciepły. Około południa małżonek pojechał kupić impregant do drewna . Młody przysłał zdjęcie z etykietką preparatu , miał kupić identyczny. Kupił a jakże. Wrzucił do bagażnika w moim aucie , a dziś kiedy pojechaliśmy na działkę sprawdzić czy drewno obeschło po wczorajszym deszczu okazało się , ze nie taki. Miał być wodoodporny z zieloną etykietą, a małżonek kupił ogniodporny , z żółtą . Jak mu się to udało ???? No to rundka po marketach budowlanych . Niestety żaden tego nie prowadzi, trzeba czekac do poniedziałku na otwarcie hurtowni budowlanej. . Tym sposobem malowanie impregnatem na dzień jutrzejszy nam odpadło. Nie wiem jak to zrobimy ale w środę majster chce zaczynać montaż dachu. Na wieczór zameldowała nam się wnuczka na nocleg. A dziś postanowiła przedłużyć sobie pobyt do niedzieli. Została . Na szczęście nie jest już malutka . Wyprawa na działkę i po marketach nie zrobiła na niej wrażenia . Oczywiście pograliśmy z nią w gry i pooglądaliśmy wspólnie filmy , pomogła mi przy obiedzie i porozwieszać pranie. Na koniec dnia podjechaliśmy do biura zrobic porządek z chwastami. Ja pieliłam skalniak , a małżonek opryskał randapem pozostałe miejsca i obok iglaków. Niby zasypane korą , ale i tak chwast wyrasta i co jakiś czas trzeba pryskać. Sobota minęła nie wiedzieć kiedy i prawdę mówiąc mam na dziś dosyć .
To rzeczywiście się działo. A co to jest deszcz? Uściski.
OdpowiedzUsuńTakie cos co leci z nieba i jest mokre. Nie pamiętam kiedy u nas padało ostatnio.
UsuńNiezłe zawirowanie! Swoją drogą to niezbyt sprawiedliwie przyroda nas obdziela, bo burza przeszła bokiem, lekko tylko pomrukując, chociaż błyskało się nieźle! Deszczu też za dużo nie było - krótka ulewa a potem tylko siąpiło!
OdpowiedzUsuńTen deszcz to u nas prawdziwy ewenement ostatnio. Aż dziw bierze, że padało przez prawie 3 godziny.
Usuń