Dziś przerwa w pracach budowlanych, choć pewne prace przygotowawcze chłopaki i tak poczynili- więc odrabiam zaległości . Obiecałam napisać o słodkich czytadłach, które niedawno przeczytałam w ramach relaksu i odreagowania skrzeczącej rzeczywistości. Saga Agnieszki Krawczyk złożona z książek o życiu w pewnej wsi podkarpackiej , z dala od cywilizacji , za to w pięknych okolicznościach przyrody, w rzeczywistości , która nie ma prawa zaistnieć poza wyobraźnią autorki lub kogoś , kto lubi żyć marzeniami. Zaczyna się w chwili gdy wysoko postawiony, bajecznie bogaty pracownik ministerstwa ( bliżej nieokreślonego) decyduje się na zakup zrujnowanego dworku w owej zapadłej wiosce . Są perypetie związane z remontem i aklimatyzowaniem się w nowym miejscu i rzeczywistości, jest galeria postaci mieszkańców ; różnych dziwaków i ekscentryków, miejscowe legendy i duchy , dziwne znaleziska i stare tajemnice . Nie ma za to problemów finansowych a wszystkie inne rozwiązują się same i zawsze pozytywnie . Oczywiście jest i wątek romantyczny i to wiodący. O ile ta część pt. „ Magiczne miejsce” jest w miarę normalna , to już z każdym kolejnym tomem robi się słodziej . Drugi tom „Dolina Mgieł” Jest lekko przesunięta w czasie a wiodący wątek to pisarka , która w wiosce spędzi kilka miesięcy wysłana tam dla odpoczynku i odnowienia w sobie weny twórczej przez. wydawcę. Dworek kupiony przez ministra jest już odrestaurowany i zamieniony w klimatyczny pensjonat ( też mało prawdopodobne, bo do zapadłej wsi nie wielu się wybierze , a pensjonat jeśli jest, generuje przecież koszty) a obok powstaje plantacja róż, na potrzeby produkcji perfum i kosmetyków dla hotelu i jako pamiątek dla turystów. Pod wpływem atmosfery i kontaktów z miejscowymi ekscentrykami pisarka odzyskuje wenę , ujawnia swoją tożsamość , którą dotąd skrzętnie skrywała pod pseudonimem , zakochuje się a jakże i w końcu decyduje się osiąść w wiosce na stałe . Następny tom „Księżycowy ogród „ i następna słodka historyjka zakończona happy end-em i pozbawiona problemów . Motywem przewodnim jest tu projekt ogrodu dla pisarki i perypetie przybyłej do wsi krewnej narzeczonego pisarki . W tle wątki innych mieszkańców ; znów tajemnice sprzed lat , romanse , ekscentryczni ale o dobrym sercu mieszkańcy , nastawieni na pomaganie sobie nawzajem i zaangażowani w życie wsi. I ostatni tom „Jezioro Szczęścia” , gdzie wyjaśniają się wszystkie tajemnice sprzed lat a dwoje bohaterów odnajduje się po długim czasie. Jeszcze jeden happy end. Historyjki jak historyjki, same w sobie pogodne i sympatyczne , jednak realia nie z tego świata . Jedno przez drugie bardziej wyidealizowane , powiedziałabym ,że wręcz chodzące ideały w idealnym świecie . Nie zupełnie moje klimaty , ale czytało się dobrze . Autorka łatwo posługuje się piórem , przy okazji wplotła sporo odwołań do literatury wiktoriańskiej Anglii ; bo nie napisałam , że wszyscy bohaterowie znają i kochają tę literaturę i uwielbiają czytać. Nic nie można zarzucić też językowi i edytorom . Nie ma błędów językowych i literówek – na 4 tomy wyłapałam raptem dwie, a zwykle jeśli się zdarzy, to mocno mi się to rzuca w oczy i przeszkadza. Jeśli lubicie pogodne historyjki nie wymagające wysiłku intelektualnego to zachęcam do przeczytania .
Czytałam. Pierwszy tom najlepszy. Czasem pomaga taka słodycz Buziaki
OdpowiedzUsuńTeż tak uważam.
Usuń