Młodsza synowa obchodzi dziś imieniny . Może ja też powinnam , bo to jednak moje imię używane , a nie figurujące w dokumentach . Jakoś tak jednak się utarło, że ja świętuję 2 lutego. A w sumie to mi wszystko jedno.
Nasz PDzO ma już parapety i jest zagruntowany . Niestety nie do końca , bo zaczęło padać , a malowanie w deszczu raczej się nie sprawdza więc musi poczekać do czwartku na dokończenie. Blachę na dach przywieziono , w czwartek i piątek będą układać. Oczywiście znów dostaliśmy listę dodatków, które musimy dokupić , żeby ten dach powstał. No i będzie koniec robót budowlanych na ten rok. Instalacje elektryczną sami zrobimy ; znaczy małżonek a ja w charakterze "przynieś, podaj , pozamiataj". Reszta musi poczekać . Zasypują nas jabłka , a to dopiero jedno drzewo. Jest jeszcze drugie, ale nieco późniejsze.
Tak poza tym produkuję kolejne przetwory. Tym razem sok z wszystkiego jak mówią moje wnuczęta. Tym razem to wszystko to wiśnie sąsiada, czerwona porzeczka i resztka czarnych jagód .
Lekko się ochłodziło , co mnie bardzo cieszy .
Podrzucę Polci wiadro papierówek z klęski urodzaju u mej Córci!
OdpowiedzUsuńJadę do niej lada dzień! Będziemy wspominać !
A pozdrów ode mnie Polcię .
UsuńŻyczeń nigdy dość. Szczęścia w zdrowiu. A imprezy rodzinne w lecie piękna rzecz. Buziaki.
OdpowiedzUsuńDziękuję ! U nas kumulacja tych imprez.
OdpowiedzUsuń