właściwie to nic nowego . Jeszcze większe urwanie krawata niż dotąd jeśli chodzi o pracę. Z domowych tematów to pierniczki upieczone i udekorowane. Maluchy przejęte faktem, że same mogły wygniatać ciasto i wycinać . Dekoracja nie całkiem idealna - na razie wyznają zasadę,że im więcej tym ładniej , ale szło im nie źle . No poza tym ,ze wszystko kleiło się od lukru ; krzesła , stół , ubranka i podłoga. Dziś miałam chatke z piernika posklejać , ale pojechaliśmy z mężusiem kupić słodycze do pracusiowych paczek. Oblecieliśmy trzy markety ( wszędzie tłok jak by za darmo dawali) , straciliśmy mnóstwo czasu i nic szczególnie interesującego nie było . Straciliśmy mnóstwo czasu.. Naprawdę nie było w czym wybierać . No , ale kupione i przynajmniej ten temat już z głowy. Jutro spakuję do firmowych tytek i rozdam pracusiom. Dla kontrahentów w tym roku wersja niskobudżetowa.. Nikt w tym roku z prezentami nie szaleje. Po dużym pudle "michałków" z Wawelu i świątecznej kartce, a i to tylko tym najważniejszym.
Nadal nie mam prezentu dla mężusia i jeszcze paru drobiazgów. Jak dobrze pójdzie , to może jutro wypuścimy się do Poznania na ostatnie zakupy.
Nadal jestem bez auta , bo syn musi czymś jeździć do klientów , a jego wciąż w warsztacie. Poważnie mi to życie uprzykrza .
No i to by było tyle na dziś ...
Witaj Haniu. Moja firma zamawia paczki w Krakowskim Kredensie: ilości są symboliczne, ale zawsze jest coś słodkiego i coś do zjedzenia, czasami do wypicia:-) Bardzo ładnie są te prezenty opakowane.
OdpowiedzUsuń