jak by się ktoś powiesił. Do dziś nie wiem co ma wieszanie się do wiejącego wiatru albo odwrotnie wiatr do wieszania , ale faktem jest , że mamy solidną wichurę. Wszystko co jest lżejsze od worka ziemniaków fruwa w powietrzu . Wczesnym rankiem zawiało tak mocno, że wyrwało z płotu okalającego dom syna 4 metalowe przęsła. Po prostu wyłamało. To trwało kilka minut ale wystarczyło , W tym czasie tablica reklamowa stojąca na naszym podwórku biurowym wyginała się jak żagiel , miałam wrażenie, że za chwilę się przewróci. I tak cały dzień. Praca nam nie odpuszczała nawet dziś , w ostatni przedświąteczny dzień. No , ale od jutra , właściwie już trochę od dziś wolne i to całe 5 dni. A mogło być więcej, Niestety nie da się . Trzeba odebrać towar i rozesłać go dalej , chłopaki też mają to i owo do ogarnięcia i tyle moich marzeń. I znów sprawdza się przysłowie : jak się nie ma co się lubi to ... , no wiecie, trzeba się przyzwyczaić,
Z innych tematów, to dokończyliśmy zakupy , jutro tylko kupię świeże pieczywo , zaliczę wizytę u matki - liczę, że nic nie odwinie i na Wigilię przyjdzie i co ważniejsze nie narozrabia- a potem będę gotować świąteczne przysmaki i szykować zastawę . Resztę zostawiam na po świętach .
U mnie od wczoraj wieje. Ale zrobiło się bardzo ciepło . Wiało tak, że rozpiętą kurtkę ściągało z ramion. Dziś widziałam jak sprzedawca łapał parasol przy wózku. Potem go złożył. Jutro sporo pracy u mnie też. Kolacja dosyć późno. Chyba że V llb. zgłodnieje. Wigilia nie Wigilia kolacja po dwudziestej. Taki klimat. Buziaki
OdpowiedzUsuńZ dzieciństwa pamiętam późną Wigilię, to przez wujka - żołnierza. Zasze była szansa, że dojedzie ostatnim pociągiem a ten był o 19.00 plus kilka kilometrów pieszo ze stacji do domu. Ja robię wieczerzę około 17.00. Buziaki.
Usuń