Ani na chwilę nie usiadłam . Rano jak zwykle zakupy , potem biuro , a po powrocie do domu ruszyłam do spraw domowych . Po obiedzie pojechałam na cmentarz , zapalić świeczkę ojcu , bo dziś mija 19 lat jak zmarł . Przy okazji odwiedziłam wnuczka i zrobiłam porządek na grobie pradziadków mężusia. Nachodziłam się niemożliwie , bo śmieci tam było pełno więc do śmietnika obróciłam kilka razy przez prawie połowę cmentarza , ale mamy to z głowy . Wstawiłam świeży bukiet sztucznych chryzantem , na 1 listopada tylko zapalimy znicze . Potem wskoczyłam jeszcze na drobne zakupy a później zabrałam za porządki w domu i przeróbki dekoracji . Całkiem ładnie mi to wyszło. Nie wiele mi na jutro zostało, właściwie tylko przygotowanie do kolacji. Słodkie mi odpadło , goście chwilowo nie jedzą . Ciekawam tej ich diety i efektów. W sumie to dobrze,że uprzedzili , bo jak bym naszykowała i nie zostało zjedzone to by się zmarnowało, bo my też słodkiego śladowe ilości zjadamy. Na koniec dorobiłam "czapeczki" do butelek z nalewkami . Postanowiłam podzielić się moją letnią produkcją z przyjaciółmi. Szybko poszło , bo maleńkie . Obrobiłam szydełkiem dwa kawałki szmatek , zawiążę kokardką w jesiennych kolorach i będzie. Wieczorem wpadła do nas starsza młodzież na zupkę grzybową , którą obiecałam wnusi , bo mi się przymawiała . Od razu kilka zadań babcinych mi przydzielono w postaci szycia. I co babcia miała zrobić , za igłę i poszyła co trzeba. Jak już sobie poszli , to oczywiście musiałam wymyślić sobie nowe zajęcie. Ozdobiłam buteleczki do nalewek serwetkami w jesienne listki . Taki decoupage " na skróty" , bo bez malowania butelek . Nawet dość ciekawie to wygląda. Jak tylko wyschnie klej to polakieruję , jeszcze dziś , bo lakier schnie dłużej .
Jutro doroczna wystawa rolnicza , ale się nie wybierzemy tym razem , chyba ,że rano . Zobaczymy jaka będzie pogoda. Nie zapowiada się na szczególnie ładną .
Rzeczywiście pracowicie ale i z efektami pięknymi w tle. Jesiennie słonecznego tygodnia Haniu :)
OdpowiedzUsuń