Kiedyś, dawno , dawno temu , u zarania internetu , kiedy jeszcze takie ciekawostki były dostępne bez podawania swojego numeru telefonu w celu otrzymania sms-a z odpowiedzią a potem milionów sms-ów z grami , niby – nagrodami i reklamami, odpaliłam zegar śmierci . Rzecz polegała na tym, że wpisywało się swoją datę urodzenia i płeć a zegar wyliczał datę śmierci . Wyszło mi ,że zwykła śmierć mi nie pisana ; umrę w wieku 64 lat na skutek uprawiania sportów ekstremalnych albo działań wojennych . Ubawiłam się nie źle ; no bo jedyny sport ekstremalny jaki uprawiałam to zjeżdżanie po poręczy ( zaprzestałam około 30-tki ) i akrobacje na trzepaku ( zaprzestałam w wieku lat 14) , a na żadną wojnę się nie zanosiło .Nadal mnie do sportów ekstremalnych nie ciągnie , nieoświetlonym rowerem po zmierzchu z naostrzoną kosą na ramieniu nie jeżdżę i nie zamierzam jeździć a mimo to dziś już mi tak wesoło nie jest ; politycy knują , konflikty narastają a armie się zbroją . Świat zmierza do globalnego konfliktu . W tym kontekście ta wyliczanka internetowego zegara śmierci nabiera realizmu. No dobra , jak na jeden dzień tego horroru wystarczy.
Tak poza tym dzień minął jak zwykle na pracy i omawianiu dalszych etapów prac na budowie.
Przyjaciele potwierdzili przyjazd ale moje menu diabli wzięli . Są na diecie . I co ja im na stół postawię ??? Przecież o suchym pysku nie będziemy siedzieć ... Muszę podpytać co im wolno i coś nowego wymyślić. No ta mam nowy zgryz.
Farbuję włosy . Po staremu szamponem koloryzującym , jak zwykle na śliwkę. Kupiłam też coś co się nazywa krem koloryzujący , ale jak przeczytałam instrukcję obsługi to strasznie skomplikowane mi się wydało i na razie odstawiłam . Chyba poproszę o pomoc synową a póki co szampon koloryzujący musi wystarczyć.
Jutro ciąg dalszy porządków w biurze.
Nie chciałabym być złośliwa, ale wydaje mi się, że jadąc do kogoś w gościnę, nie można gospodarza obarczać problemami swojej diety. A poza tym, jeszcze nikomu nic się chyba nie stało, gdy raz na baaardzo długi czas zje cos, co normalnie nie jada!
OdpowiedzUsuńNie zazdroszczę wizyty!
My jak rodzina więc się tym nie przejmuję . Odpadło mi mnóstwo pracy , bo nie muszę piec ani szykować deserów, bo głównie o to chodziło . A dieta radykalna , ale trzy tygodniowa
UsuńNie chciałabym być złośliwa, ale wydaje mi się, że jadąc do kogoś w gościnę, nie można gospodarza obarczać problemami swojej diety. A poza tym, jeszcze nikomu nic się chyba nie stało, gdy raz na baaardzo długi czas zje cos, co normalnie nie jada!
OdpowiedzUsuńNie zazdroszczę wizyty!
Uff " zegar śmierci". Powiało grozą :)
OdpowiedzUsuń