Temat zusu prawie ogarnięty . Pozostaje do kupy pozbierać papiery i informacje i udać się do zakładu utylizacji szmalu w celu udowodnienia ,że nie jesteśmy wielbłądem .
Dziś jeszcze miałam pod opieką wnusię więc mam w pracy tyły ale odrobię , nie jest to nic , co nie mogłoby poczekać . W zasadzie jestem na bieżąco.
Na budowie dokończyli dziś okna i drzwi do kotłowni. Chłopaki mogą ruszać z instalacjami.
Młodzież wróciła z wesela , zmęczenie ale zadowoleni i znów pod wrażeniem innego stylu życia i pracy . Zjedli kolację ( przywieźli weselne przysmaki , którymi ich na drogę obdarowano) , spakowali wnusię i pojechali.
A mnie zostało ogarnąć chatkę po tej inwazji wnusinej i zabrać się do mojego swetra . Wciąż brakuje w nim jednego rękawa . No i trzeba pozeszywać i dorobić pliski.
Wybraliśmy się wczoraj na referendum , choć pytania były bez sensu i znaczenia - poza jednym - spraw spornych z urzędem skarbowym rozstrzygania na korzyść podatnika i tylko dlatego się ruszyliśmy do lokalu referendalnego . Choć i to pytanie większego sensu nie miało, bo temat rozwiązano ustawowo. Na szczęście nie będzie drugiego , razem z wyborami . Kawałki nie polityczne niedługo znów napiszę , jak tylko czasu trochę złapię .
Chłodno , ale po kilkugodzinnym niedzielnym deszczu znów sucho . Nawet ślad dziś nie został. Czas na przemeblowanie w ciuchowych szafach , bluzeczki bez rękawów trzeba na górne półki odłożyć a zdjąć z dłuższym . Na swetry przyjdzie pora za kilka tygodni. Lato definitywnie w odwrocie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz