Rocznic i świąt wszelkich ci u nas dostatek. A to jakieś odległe powstanie przegrane a jakże, a to bitwa pod Grunwaldem ,
a to wybuch II wojny światowej ( kiedyś
też rewolucji październikowej , ale tę już od ładnych parudziesięciu lat
pokrywa kurz historii i zapomnienia) , a to stanu wojennego , a to znów
Powstania Warszawskiego , a to katastrofy w Smoleńsku . Jak nie rocznica to
jakieś święto wagi państwowej , jakieś wojsko polskie świętuje swój dzień albo
wypada Dzień Niepodległości , albo
Konstytucji 3 –Maja czy też upadek realnego socjalizmu ogłoszony szumnie
swojego czasu, przez aktorkę
Szczepkowską.
I tak kobitka minęła się z prawdą , bo komunizmu to u nas
nie było , a jedynie budowaliśmy realny socjalizm . Tak powstają mity i
przekłamania w historii. Dziś po blisko 30 latach od tamtego zdarzenia nie
słychać nic o realnym socjalizmie ; króluje słówko „komunizm” , ale ja żyłam w
tamtej epoce i pamiętam jak było naprawdę.
Czcić i obchodzić wszelkie klęski i porażki lubimy hucznie ,
podniośle i z powagą wielką : hasła Bóg,
honor i Ojczyzna , patriotyzm ,msze i
akademie ku czci szerzą się od morza do Tatr– tak się nam wydaje
niestety. Rzeczywistość jednak ma to do siebie ,że skrzeczy a ta rocznicowa i
świąteczna skrzeczy szczególnie.
Można by szukać już w zamierzchłej przeszłości : Targowica,
Konfederacja Barska ; to jednak było dawno i nie całkiem o to samo chodziło ,
co w takich powstaniach na przykład. Bo generalnie w każdym zrywie ,chodziło o
odzyskanie wolności , którą na skutek własnej głupoty i zapatrzenia nie dalej
niż do końca swojego płotu utraciliśmy.
A potem przyszło się obudzić , mówiąc bardzo współcześnie i kolokwialnie
z ręką w nocniku. Więksi i mocniejsi dogadali się ponad naszymi głowami , postraszyli
kogo trzeba, przepłacili kogo trzeba, obiecali to i owo komu trzeba i stało się
. Jasne ,że spłycam i upraszczam, wiele spraw się na to złożyło , nie tylko
głupota i pazerność , między innymi również wyniszczenie i osłabienie kraju
przez ciągnące się długoletnie wojny , z kozakami, Szwedami, hospodarami ,
Moskwą itd. – czynnik przez długie lata absolutnie pomijany przez historyków.
Nasza wojownicza natura dawała o sobie znać raz po raz i wybuchały powstania ;
spontaniczne , niezorganizowane , bez zaplecza logistycznego i odpowiedniej
ilości broni , źle dowodzone. W Listopadowym i Styczniowym ginęli jak w każdym ludzie młodzi i silni,
którzy powinni kraj budować i pracować dla niego . Powstania tłumiono brutalnie
i krwawo , karano więzieniem , zsyłką , śmiercią i niczego to nie zmieniało.
Przy całym szacunku dla poświęcenia i odwagi , to było nie potrzebne . Została
nam narodowa duma i rocznice do świętowania . Tylko z czego ta duma ? Z
PRZEGRANEJ . Nieco inaczej sprawa miała się w moim regionie pozostającym pod
rządami Prus. Zarzuca się nam brak patriotyzmu, brak odwagi , bierność . To
jednak nie prawda. Wielkopolanie okazali się pragmatyczni i niestety mądrzejsi
niż reszta. Zamiast porywać się na sprawy przegrane z szablą w dłoni i
okrzykiem „hurrraa! „ na ustach , postanowili rozsadzić system od środka.
Uczyli się na niemieckich uczelniach, tworzyli biblioteki zawodowe ( co było
zresztą świetną przykrywką dla szerzenia kultury polskiej) , uczyli się języka,
poznawali prawo niemieckie a w oparciu o nie, tworzyli też swoje organizacje i
instytucje np. banki spółdzielcze i kółka rolnicze, bogacili się i czekali . Czekali na odpowiedni moment
,kiedy wiadomo już było, że gdy chwycą w końcu za broń to wygrają . I tak się
stało; Powstanie Wielkopolskie było wygrane . Okoliczności i przebieg nie jest
aż tak ważny w tym miejscu . Jako zagorzała fanka Wielkopolski sporo czytałam i
nie zrobiły na mnie wrażenia starcia i potyczki ale pragmatyzm i zorganizowanie
. Ale tej rocznicy NIE OBCHODZIMY , a powinniśmy , bo to prawdziwy powód do
dumy .Co najwyżej jakiś bardziej rozgarnięty dziennikarz puści w mediach jakąś
drobną o tym wzmiankę. I nie dlatego tak
twierdzę ,że tu mieszkam ale dlatego że WYGRALIŚMY . A od zarania dziejów
wiadomo wszystkim strategom ,że we wszystkich wojnach nic tak nie podnosi
morele i nie kształtuje dumy jak zwycięstwa. My jednak z historii niczego nie
potrafimy się nauczyć i popadamy z jednego uwikłania w kolejne . Może to
zbiorowa zła energia narodu, dla którego powodem do dumy są przegrane… Równie
nie potrzebnym i desperackim było Powstanie Warszawskie . Ktoś pchnął młodych ,
zdrowych, zdolnych ludzi do walki skazując ich na śmierć a miasto na zagładę . A dziś historycy
dywagują znów bez sensu „co by było gdyby” pomogli Rosjanie, mieli lepszą broń
, lepiej walczyli. Z góry było wiadomo, że nie da się wygrać z tak silnym przeciwnikiem jak Niemcy, samą wolą walki i
prymitywną bronią robioną gdzieś po piwnicach , ewentualnie zdobytą na
przeciwniku. Doprawdy – niczego nie ujmując tym co zginęli – to była z góry
założona zagłada , nie wiadomo w imię jakiej idei . Ci , którzy doprowadzili do
tego bezsensownego zrywu powinni zostać osądzeni . Nie mówię ukarani , bo i tak
pewnie już żadnego na tym świecie nie ma , ale osądzeni.
Dokładnie tak Haniu. Głos rozsadku czyli Twój. Buziaki
OdpowiedzUsuńTo tylko inny punkt widzenia . Buziaki
OdpowiedzUsuń