podsumowując ; działo się trochę.
Na budowę przywieźli styropian do ocieplenia, a majster podmurował szczyty. Zostały wypełnienia przy kalenicy a potem już ocieplanie.
Klient podpisał umowę . Żadnej rewelacji ale pieniądz stały, choć nie duży i to się liczy.
Załatwiłam matce wizytę u optyka i przypilnowałam ,żeby się przygotowała do jutrzejszych badań. Co z tego wyniknie to się okaże jutro. W każdym razie ma na jutro laboratorium. Okulary podobno się znalazły w centrum pomocy rodzinie, gdzie mają spotkania emeryci. Jakim cudem je tam zostawiła po tym , jak ją odwiozłam po wizycie u lekarza do domu i co tam robiła późnym popołudniem pozostaje zagadką . Twierdzi, że nigdzie nie wychodziła po powrocie od lekarza , ale okulary miała na nosie jak wysiadała z mojego auta . No i jutro się okaże , czy to faktycznie te , które nosiła ostatnio , czy jakieś inne i czy w ogóle jej.
Z działki przywiozłam koszyczek wiśni , bazylię i szczypior z cebulką . Bazylia pachnie niewiarygodnie . Sklepowa nie ma startu do ogródkowej. Wiśnie przerobię na konfitury i może nastawię nalewkę ? Bazylię zjemy z pomidorami albo jakąś sałatką . Zaczynają dojrzewać pierwsze jabłuszka ; te z jabłonki , która wygląda jak z bajek dla dzieci.
Skarby z własnego ogródka to jest to! Trochę Ci zazdroszczę, ale tylko trochę, bo jednak coś z córczynej działki też do mnie skapnie!🙂
OdpowiedzUsuńNie ma na razie czego zazdrościć, bo ogródek mam w wersji mikro i wszystko co wyrosło to parę krzaczków . Więcej dopiero w planach na po zakończeniu budowy.
UsuńZniknął mój komentarz, to tylko pomacham. 😊
OdpowiedzUsuńTo odmachuję 😃
Usuń