prawie , bo jeszcze kawałek wieczoru przy herbatce . W piątek wnusia zjechała na nocleg . Jeszcze parę lat temu po prosu się bawiliśmy . Od dobrych dwóch lat rozmawiamy, oglądamy filmy, słuchamy muzyki i gramy w coś w rodzaju bilarda , ale w wersji mikro . Gra ma lat 50 z okładem i jest jedną z zabawek z dzieciństwa mojego małżonka. Wnuczęta , gdy są u nas , domagają się gry w bilard. Tak było i w ostatni weekend. Obejrzeliśmy wspólnie dwa filmy , porozmawialiśmy , słuchaliśmy Sary Bringhtman , a wnusia przypomniała sobie, że niektóre piosenki to jej kołysanki z dzieciństwa . Zaskoczyła nas tym ,że pamięta ale faktycznie , kiedy była jeszcze słodkim bobaskiem włączaliśmy jej cichutko piosenki Sary albo muzykę klasyczną do snu. Wczoraj po południu odjechała do domu, a ja stwierdziłam ,że mi takie odwiedziny wnusi dobrze zrobiły, bo nie zajmowałam się żadną domową robotą , ani innymi niecierpiącymi zwłoki sprawami, odreagowałam psychicznie.
Tak poza tym zajęłam się zmajstrowaniem ozdobnego pudełka dla mojej przyjaciółki . Prawie skończyłam. Właśnie wysycha lakier . Jeszcze tylko muszę przykleić elementy przestrzenne i będzie gotowe. Coraz lepiej mi te robótki wychodzą . Tym razem ograniczyłam się do stonowanej barwy biało-zielono-szarej. Pokażę jak będzie skończone.
I byłoby całkiem miło, gdyby nie moja matka . Znów sobie coś do głowy wbiła i dzwoniła co pół godziny z awanturą , że ja coś tam jej zabrałam , schowałam , że jej "plondruję " ( tak się wyraziła) po domu i tak dalej . Wrzasnęłam w końcu na nią , bo ile można. Rozumiem ,że demencja i lepiej nie będzie , ale wysłuchiwać bezsensowych bzdur nie zamierzam.
Dobry taki relaks. I jednak w tym miodzie trochę dziegcia Spokojnego tygodnia. Bez wstrząsów.
OdpowiedzUsuńDziękuję. A tydzień mi się zaczął z nie złym przytupem .
Usuń