i spraw na głowie więcej niż włosów , to się ma problem. Narozrabiałam . I to tak jak mi się nie zdarzyło jeszcze nigdy . A prawo jazdy mam od roku 1993 i jeszcze takiego numeru jak dziś nie wycięłam. Wlałam benzynę do mojego auta zamiast oleju napędowego czyli tak zwanej ropy. Na szczęście nie dużo , bo 20 litrów. Ale o tym dowiedziałam się dopiero po południu. Poprzedniego dnia gdy wracałam do domu zapaliła mi się lampka rezerwy . Dojechałam do domu z zamiarem zatankowania w dniu następnym w drodze do pracy. Rano tak zrobiłam . Po drodze mam stację , podjechałam ,wlałam 20 litrów , zapłaciłam i pojechałam do biura . Około 14.00 stwierdziłam ,że podjadę do hurtowni papierniczej kupić niezbędne artykuły biurowe. Auto trochę się "zaczkało" jak ruszałam , ale jechało. Zaparkowałam pod hurtownią , zrobiłam zakupy , odpalam i... nic , zdechło, odmówiło współpracy i koniec . Nie ruszyło. zadzwoniłam do syna, zeby przyjechał , bo nie moge ruszyć. Miał akurat klienta więc kazał mi poczekać. Czekałam długo i tak zaczęłam się zastanawiać co się mogło stać. W pierwszej chwili pomyślałam , że zabrakło paliwa , ale za chwilę przypomniałam sobie, że przecież rano tankowałam . No i mnie olśniło ; "zobaczyłam" dystrybutor . Owszem oznakowany na zielono , czyli paliwo zwykłe , ale bez czarnej naklejki . Szukam paragonu ; jest i ... a jakże PB ! benzyna ! Synalek przyjechał , cos tam pokręcił , stwierdził, ze akumulator , a nie paliwo . Nawet nie uwierzył, że wlałam nie to co trzeba . Podłączył kable do swojego żeby "pożyczyć " prądu , auto zamruczało i zamilkło. Upewnił się , że naprawdę wlałam benzynę , nawet paragon obejrzał i stwierdził, że w tym układzie nic nie zrobimy. Trzeba auto ściągnąć do warsztatu , paliwo spuścić , włożyć nowy filtr i zatankować. Auto zamknęłam i zostało pod hurtownią , a wróciłam z synalkiem do biura , po laptopa i pozamykać wszystko , a potem odwiózł mnie do domu . A teraz właśnie pojechali ściągnąć auto na parking pod warsztat. Tak ustalił po drodze do biura . Na szczęście mamy zaprzyjaźnionego mechanika, który jest naszym klientem i mamy tam pierwszeństwo, jak się coś zdarzy.
Dałam radę ! jutro mam dzień bez auta. Pomieszało mi to szyki , ale cóż . Mam na własne życzenie .
A może to także złośliwość przedmiotów martwych, chociaż w pewnym sensie spowoduje zwolnienie tempa, co nie jest takie złe do końca!
OdpowiedzUsuńSerdeczności!
Niby nie jest , ale miałam w planach coś nie coś pozałatwiać od rana i guzik. Tragedii nie ma , ale szyki mi pomieszało.
UsuńZdarza się najbystrzejszym. Za dużo spraw na glowie. Bylo minęło. Jutro spokojnie będzie. Mówi się trudno. Buziaki
OdpowiedzUsuńSpokoju nigdy dosyć, przydaje się , żeby coś w domu zrobić.
UsuńNo coż ,bywa .Człowieka tylko złość na siebie bierze i nie może uwierzyć, że to zrobił . Wywaliłam się we środę pod własnym blokiem jak długa i mam podbite oko i spuchniętą rękę i o czym to ja myślałam , nie mam pojęcia . Czasu się nie cofnie , a i nauka pewnie pójdzie w las .Niemożliwe ,żeby zwolnić niestety .Całusy :)
OdpowiedzUsuńMatko ! Byłaś chociaż prześwietlić tę rękę ? Swojego czasu też mi się tak zdarzyło . Oko we wszystkich kolorach tęczy.
Usuń