Mało istotne w gruncie rzeczy i przyziemne , ale może takie właśnie mają sens i sprawiają ,że jest swojsko? Dziś kontynuacja roboty w banku , co się przekłada w moim przypadku na " męża nie ma, chata wolna , oj będzie przewrót w szafach" . No i był . Po kolei od rana licząc to mam dziś jeden nieustający przewrót w szafach . Rano wybrałam się na cotygodniowe zakupy . Nie wielkie, tylko tyle żeby uzupełnić zapasy. Wyciągnął mnie z nich serwisant , który przyjechał po moduł naprawczy . Ma chłop zdrowie ; rano zdążył już pojechać na obiekt , gdzie coś skopali w naszej robocie budowlańcy i o 8.30 zameldował się pod naszym biurem. W soboty otwieram o 9.30 ale podjechałam żeby nie czekał godzinę za tym modułem. Odwiozłam do domu zakupy , zabrałam komputer i pojechałam do pracy. No i zaczęłam przewroty w szafach biurowych . Papierzyska fruwały po biurze ,że aż miło. Po 3 i pół godzinie udało mi się zrobić porządek na trzech półkach i w obu biurkach. To i tak nie koniec , bo jeszcze kilka półek zostało. Mężuś wpadł do biura po jakieś drobiazgi potrzebne im do pracy ,wypił kawę i poleciał dalej pracować . A ja ruszyłam do domu. Wstawiłam obiad i od razu dobrałam się do kolejnych szaf. Przerzedziłam dekoracje , zanim jeszcze ugotował się obiad ,po obiedzie popakowałam to co chciałam zostawić i nawet pudełka opisałam, poukładałam zastawę , pochowałam na stryszek niepotrzebne rzeczy. W trakcie oderwałam się kilka razy od pracy po to,żeby zmienić CD z muzyką ( polubiłam życie bez TV) , na koniec posprzątałam w kuchni i łazienkach , nieco mniej się przyłożyłam do saloniku i sypialni, wrzuciłam pranie do pralki a potem rozsiadłam się na kanapie z kawą. Jakoś mało czasu mi to wszystko zajęło ,bo skończyłam przed 17.00. I nie byłabym sobą , gdybym sobie zajęcia nie znalazła. Oczywiście kolejny przewrót w kolejnej szafie. Tym razem moich ciuchach. Aż miło mi się przewracało . Pasuje na mnie albo prawie pasuje mnóstwo ciuszków, które już na starty spisałam . Przy okazji zaczęłam je przymierzać i składać sobie jedne z drugimi. Opłaciło się . Na wiosnę jak znalazł parę fajnych , oryginalnych zestawów się znajdzie. Za to teraz nie wiadomo co na siebie wkładać. W wiosenno - jesiennych za zimno , w zimowych za ciepło. Mężowską szafę sobie odpuściłam , tam przewrót robiłam na początku grudnia , na razie nie wymaga poprawki. Przy tym przewracaniu znalazłam jeszcze świąteczne słodycze w skarpetkach. Miały być dołożone do jakich prezentów i zostały zapomniane. Do przyszłego roku przetrwają skarpety ; słodkości się przeterminują. Nie ma to jak skleroza ... Nie mam pomysłu co z tym teraz zrobić.
Wieczór zapowiada mi się samotnie , ale nie szkodzi. Przyjrzę się wspominkom i może wreszcie coś dopiszę. Gryzie mnie to,że nie dokończyłam . Niestety na pisanie potrzebny jest czas a z tym ostatnio u mnie marnie . Praca go pochłania w całości i bezwzględnie . Lubię pracować , zawsze lubiłam , ale czasem przychodzi mi do głowy ,że chciałabym robić już coś innego , zwolnić tępo , zająć się czymś twórczym , a nie tylko przyziemnym pisaniem biurowych papierków ( choć to też pisanie i to bardzo potrzebne) . Jutro luzik - odpadło mi gotowanie obiadu . Teściowa ze szwagroską zaprosiły .
Po raz kolejny słucham płyty Epica , którą dostałam od młodzieży na Gwiazdkę i im dłużej słucham tym bardziej mnie urzeka .
U mnie znalezionym słodyczom towarzyszyłyby okrzyki radości. a samotny wieczór bywa wspaniałym relaksem. Jutro nowy tydzień i nowe zdarzenia. Aby jak najmilsze. :)
OdpowiedzUsuńMiło dziś ,faktycznie , opiszę we wpisie .
UsuńA u mnie ten ubiegły tydzień jakoś przeleciał między palcami. Dzisiaj za to Córcia wpadła, bo musiałyśmy wybrać z moich zasobów włóczke, z której zrobię dla niej czapke. Przy okacji zrobiła zamówienie na sweterek. To pewnie trzeba mi się za robótki wziąć!
OdpowiedzUsuńPodkradłabym Ci tego demota, tylko nie wiem jak!? :-)))
Nie masz wyjścia , musisz złapać za igliczki i robić . Oświeć mnie , bo ja ciemna masa - co to jest ten demot ? Albo coś źle przeczytałam.
Usuń