od wczoraj konsekwentnie i po kolei. Zaczęłam od czapeczek . W sumie sprułam ich aż pięć .Ogólnie rzecz biorąc mało porywające zajęcie. Zanim jednak przystąpiłam dziś do tej czynności dzień zaliczyłam szaleńczy . Pisanie , pisanie , pisanie , same zamówienia i faktury; kilku się obudziło na ostatnią minutę .I jeszcze niezliczone ilości telefonów. Ledwie zdążyłam się wyrwać do skarbówki . Szybko poszło , bo nasz urząd pracuje bardzo sprawnie , żadnych kolejek i uprzykrzania życia podatnikom . Nawet kącik dla dzieci mają ,żeby rodzice w spokoju mogli swoje sprawy pozałatwiać . Szkoda tylko ,że prawo podatkowe w naszym Kraju jest chore , ale na to miejscowi urzędnicy wpływu nie mają. W tym kontekście nie dziwi , że naczelnik jest zapraszany przez biznesmenów na imprezy .
Ale szaleńczy dzień minął , w perspektywie długi weekend , luz , laba , LB ... I dobrze . Napracowaliśmy się wszyscy niemożliwie , wolne potrzebne , zwłaszcza,że kontrakt prawie skończony. Jeszcze dwa dni pracy , jeden dzień na pomiary i finał.Odbiór a potem rozliczenie ostatniej transzy .
Na weekend nic nie zaplanowaliśmy . Zabrakło czasu , a poza tym pogoda za bardzo nie sprzyja. Wciąż zimno , choć słonecznie . Niby jutro ma być 18 na plusie , ale to się okaże. Jeśli faktycznie tak będzie to wpadnę na budowę z opryskiwaczem i randapem wytępić zielsko w zdłóż płotu . Trawnik przed naszą posesją nalezy do miasta , ale zanim służby dotrą w ten rejon z kosiarką zielsko rozniesie się po naszej posesji. Zlikwiduję sama. Trawniczek jest wąski , roboty na 15 minut, kora też kosztuje grosze więc wysypię i będzie z głowy.
A co więcej ,to się zobaczy. Na koncerty raczej się nie wybierzemy . Za Edytą Górniak nie przepadamy a reszta zaproszonych artystów , to jacyś rezerwowi z III ligi. Kompletnie nie kojarzę , żadnego z nich z jakimiś piosenkami. No może Margaret , ale tylko z reklamą butów Daischman, bo z piosenkami też nie. Małżonek też nie więc wieczory w domu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz