Biuro , słoneczne, sobotnie
przedpołudnie
Właściwie to listopad lubiłam zawsze , ale
jakoś nigdy tego nie sprecyzowałam . Nie przeszkadzał mi i nie
wpływał na moje samopoczucie . A dziś stwierdziłam ,że po prostu
lubię ten miesiąc . Bo sprzyja siedzeniu w domu i domowym zajęciom,
bo Święta blisko , czas jakby lekko zwalnia , bo to okazja do
wspólnego spędzania długich wieczorów z rodziną, okazja by
spróbować letnich przetworów , rozgrzać się kieliszkiem domowej
nalewki ,bo znajduje się czas na rzeczy , których nie ma kiedy
robić w innych miesiącach i pewnie jeszcze parę „za „ by się
znalazło.
A w tym roku listopad jest wyjątkowo
piękny . Wciąż jeszcze ciepły i kolorowy . Ale ja lubię też ten
szary, zalany deszczem , zasnuty mgłami , z wyjącym złowrogo
wichrem i ołowianymi , groźnymi chmurami . Zawsze takie klimaty
mnie pociągały , nawet wtedy gdy byłam małą dziewczynką .
Na zieleniaku dziś wolna sobota .
Czynnych było tylko 5 czy 6 straganów , ale kupiłam to co
potrzebowałam , owoce, warzywa i pieczarki na . dzisiejszy obiad . W
mieście zakupy poszły szybko, nie było tego zbyt wiele. Potem w
drodze do pracy wstąpiłam jeszcze do lidla , uzupełniłam co
trzeba i dodatkowo kupiłam gęsinę – zrobię na Św. Marcin . Nie
wiem skąd wziął się zwyczaj podawania w tym dniu gęsiny na obiad
( nigdy nie udało mi się znaleźć uzasadnienia dla tego zwyczaju)
,ale skoro się znów pojawiła w sprzedaży to dlaczego tejże
tradycji nie pocelebrować? No i obowiązkowo , na deser rogale
świętomarcińskie.. Pojawiły się już w sklepach , nawet jednego
kupiłam na podwieczorek do kawy , choć to jeszcze nie święto ,
ale okazja żeby spróbować , bo tylko w tym czasie są dostępne.
Aktualnie siedzę w biurze, dosłownie
siedzę , bo nic się nie dzieje . Posprzątam więc dziś tylko ,
choć to nie wiele da, bo znów jesteśmy zawaleni sprzętem. Mężuś
odsypia nocną zmianę . Skończyli pracę około 2 w nocy .
Planów na popołudnie na razie nie mam
poza zwykłym ogarnięciem chatki i przepierkami. Zobaczymy jaki
pomysł nam przyjdzie do głowy.
W domu ,wieczór
Po powrocie z biura obiad ( zapiekanka z pora i pieczarek na francuskim cieście była pyszna ) , potem poobiednia herbatka i pomysł malżonka - rundka po miejscowych marketach. Zmęczyło mnie to bieganie miedzy regałami , ale koniec końców się opłaciło . Kupiliśmy już prezenty dla maluchów na Gwiazdkę . Dwa pudełka klocków Lego. Dla wnusia maszyny budowlane, dla wnusi zamek księżniczki. Uzupełniłam zapas herbaty i kasz , kupiłam świecę o zapachu pierniczków przy okazji załapując się na dwie darmowe płyty z kolędami ( jako gratis do świecy) i kilka innych brakujących rzeczy . Pewnie byśmy się bez nich obeszli , ale skoro już byliśmy na zakupach to kupiliśmy...Trafiliśmy też zabawne porcelanowe dzwoneczki z imionami , od razu wrzuciliśmy do koszyka będą super ozdoby - wizytówki do prezentów dla naszych wnucząt. No i jak zwykle na zakupach -zaszaleliśmy ; kupiliśmy małą buteleczkę absyntu zwanego "zieloną wróżką". Picie absyntu wymaga rytuału . Trzeba będzie sobie jakiś wieczór na to znaleźć , zęby bez pośpiechu spróbować .Może i dobrze, że się wybraliśmy na takie szwendanie po sklepach , przynajmniej był czas pooglądać wszystko ze spokojem . W sumie zeszły nam na tym dobre trzy godziny. Na koniec pojechaliśmy na kawę na Orlen ... Wiem , wiem , można było do kawiarenki , ale na Orlenie mają bardzo dobrej jakości ekspres i dobre gatunki kawy więc sobie tam czasem jeździmy na Latte Macchiato .
Wieczór kończymy oglądając film o przepowiedniach Nostradamusa i sącząc różowe wino z winnic First Ferenc - rewelacyjne jak większość węgierskich win.
Jutro imieninowa kawa u młodszego synalka.
Zapiekanka z pora i pieczarek :
( porcja "na oko " dla 2 osób)
Kawałek gotowego ciasta francuskiego
1 gruby por - biała część
25-30 dkg pieczarek
1 jajo ,
3-4 łyżki śmietanki kremówki
3 łyżki oleju
ok. 10dkg sera żółtego startego na dość grubej tarce
przyprawy : sól, pieprz , zioła prowansalskie lub co tam kto lubi ; estragon, cząber itp
Por pokroić w cienkie półkrążki, pieczarki w półplasterki , oprószyć solą, podsmażyć (na osobnych patelniach ) na oleju. Ciastem francuskim wyłożyć nasmarowane tłuszczem nieduże naczynie do zapiekanek , tak żeby ciasto zachodziło do wysokości brzegu naczynia , wyłożyć warstwę pieczarek i warstwę pora , jajo rozmieszać ze śmietaną polać pieczarki z porem , obsypać pieprzem i ziołami ,na koniec startym żółtym serem. Wstawić do piekarnika rozgrzanego do 200 stopni.. piec około 20 minut aż ciasto będzie złociste.
Można jeść z ostrym ketchupem ale niekoniecznie. Pychota !
Nigdy nie piłam absyntu i nawet pojęcia nie mam o rytuale jego picia!
OdpowiedzUsuńJa też nie , a o rytuale gdzieś mi się o uszy obiło, poczytałam i faktycznie jakiś jest.
UsuńU mnie już dziś na stole gęsina, a dokładnie udka. Zrobiłam wg przepisu z książeczki z LIDLA ( udka też z LIDLA). Zostało trochę na 11.11 - tradycji musi stać się za dość. Żałuje tylko, że rogali marcińskich nie będzie. Ale za tydzień będę w Poznaniu to nadrobię zaległości. I jak zawsze przy okazji pobytu w Poznaniu kilka zabiorę ze sobą na Śląsk.
OdpowiedzUsuńPopatrz w tesco jeśli masz gdzieś w okolicy.
Usuń