kalendarz firmowy. Roboty coraz więcej. Dobijamy po woli do końca inwestycji z serwerami , no powiedzmy , do pewnego etapu tej inwestycji . Potem będzie ciąg dalszy .
Popracowałam solidnie dzisiaj , ogarnęłam sprawy i jestem prawie na bieżąco , a nawet trochę lepiej , bo zdążyłam już przygotować papiery dla księgowych . Jeszcze tylko opiszę kilka faktur i będzie na prostej , mogę im dostarczyć i niech liczą. Robotę i tak mam , bo kolejne zlecenia do rozliczania , mniejsze i większe. No i z powodu zagęszczenia znów mi kolejne tematy na głowę spadły. No i nad pozytywnym wizerunkiem firmy muszę popracować. Zająć się upominkami świątecznymi dla kontrahentów i kartkami świątecznymi. Już teraz , bo potem nie będzie czasu a na takie zamówienia zwykle się czeka . Zaprzyjaźniony producent sprzętu przysłał nam dziś cały karton kalendarzy na rok przyszły.
A poza tym katastrofa : jeden znajomy hodowca kur ( niy , niy tyn z Hociul , ino z naszygo fyrtla) dowozi nam jaja od zielononóżek ; podobno lepsze , bo mniej cholesterolu mają . Fakt ,że smaczne i świeżutkie . No i w piątek dzwoni do synalka ,że jaj nie będzie . Żona wiozła je z sąsiedniej wioski , gdzie mają hodowlę do domu ,żeby posegregować dla odbiorców i miała wypadek . Gość wjechał jej w kufer. Trzysta jaj po aucie latało i została z nich jajecznica. Nie uchowało się ani jedno. Nie wyobrażam sobie robić porządku w aucie po czymś takim ... Do dzisiaj kury zniosły następne i dostawę odebraliśmy z opóźnieniem .
Dobrze, że chociaż na kury można liczyć. A o prezentach świątecznych trzeba myśleć już w listopadzie. Tak nam się porobiło :)
OdpowiedzUsuń