ale jak to u mnie ; znów fikołek . Tym razem naj młodszy synalek przywiózł mi karton grzybów. Wracając od klienta wpadli do lasu na pół godziny i od razu zbiór taki , że nie mieli w co ładować. No i młody podrzucił mi tak mniej- więcej pięciolitrowe wiaderko. Co było robić , musiałam zagospodarować. No i mam : kolejny słoik w occie , trochę pokroiłam na suszenie a resztę zagotowałam . I nie wiem co dalej , trochę zrobię w śmietanie na obiad a co resztą nie wiem . Pewnie zamrożę "na później". Dawno nie miałam tyle grzybów .
A o tym co miało być dziś , już niebawem .
Od przybytku grzybów zwłaszcza głowa nie boli. Tego mi właśnie brakuje na targach w Italii. Grzybów. Tu cyrk ze zbieraniem. Nie wolno sprzedawać, tylko w sklepach są pakowane. Trzeba mieć pozwolenie na zbieranie, opłatę i zdany egzamin że znajomości grzybów. Są oczywiście zbieracze dla siebie, ale to grozi mandatem.
OdpowiedzUsuńBuziaki
U nas na szczęście wciąż można wejść do lasu i nazbierać ile się chce . Niektórzy przeginają ale zakazów nie ma i to jest fajne.
Usuń