rzeczywistość mnie przerasta .Opowiem o tym jutro, bo dziś już mi po woli mózg odmawia współpracy. Odreagowałam trochę na działce , bo dalej tam działamy i odgarniamy pomniejsze tematy , ale i tak mam dość. Tak mi dziś mamuśka dała do wiwatu, że wysiadłam. I można się nawet z tego śmiać , bo w gruncie rzeczy cała ta sytuacja była śmieszna , żeby nie powiedzieć groteskowa , ale męczy mnie to wszystko.
Dziś na działce nazrywałam resztę gruszek , wciąż jeszcze są ale już chyba więcej nie będę zrywać . Może na bieżąco do jedzenia . Wciąż jeszcze dojrzewają kolejne pomidory i też zrywam , ale te zjadamy. Szkoda, że nie da się ich przechować na zimę , bo takie wygrzane na słońcu smakują o niebo lepiej niż te ze sklepów. Oczywiście zaprawiłam całe mnóstwo , ale jednak co świeże do świeże. Małżonek podłączył kuchenkę gazową , butlę załatwił nam młodszy syn od swojego szwagra, który zmieniał domowy piec na indukcję i miał zbędną , napełniliśmy tylko , a kuchenkę kupiliśmy już dwa lata temu, kiedy domek dopiero powstawał. Obiadki mogę gotować na miejscu.
Przyjechały zamówione cebulki tulipanów i narcyzów. Połowę biorę na działkę ,połowę sadzimy z synową pod biurem. Zamówiłam dwie duże paczki tulipanów "black parrot :" i "negrita" i narcyzowy mix , też dużą paczkę. Tak wychodziło taniej . A do tych paczek firma dołożyła nam w gratisie po małej paczce z każdego gatunku . Mamy więc co robić , bo w sumie wszystkich razem jest 165 cebulek.
Obiadki w ogródku, to to, co najlepiej smakuje. Kuchnia sprawna. Tylko wydawać. A pełnia swoje robi. Cebulki są wdzięcznymi kwiatkami. Pierwsze przynoszą wiosnę.Buziaki
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko, że sezon na krzaczki dobiega końca , ale w przyszłym roku ... Będzie pięknie !
Usuń