babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 27 sierpnia 2022

27.08.2022 Sobota z wnukami

 Wymagająca choć wnuczęta już w wieku , że nie trzeba mieć oczu dookoła głowy. Najmłodszego musieliśmy trochę pilnować , głownie dlatego, że musi wciąż uważać na rękę. Rehabilitacja pomaga , ale ostrożności nigdy dość . Doszły nas słuchy, że Termy Maltańskie niemożliwie zatłoczone i na wejście czeka się nawet 2 godziny więc wybraliśmy się do niedalekiego Jarocina. Basen mniejszy i mniej na nim atrakcji niż na Malcie , ale dzieciaki były zadowolone, bo ludzi było bardzo mało. Pobawiliśmy się w aquaparku i popływaliśmy w basenie sportowym ( jak na babcię 60+ nie źle sobie poradziłam - 6 długości basenu bez odpoczynku) , a później , kiedy tej zabawy było już dosyć poszliśmy na otwarty basen. Tam jednak na krótko , bo to raczej atrakcje dla młodszych. Przy basenie był też tor gokartowy z autkami do driftu ( tak to się jakoś nazywa ) . Takim elektrycznym autkiem z wajchą do kręcenia kółek mogą jeździć już dzieci od lat 5 . To się wnuczęta załapały na dwie rundki dodatkowej atrakcji w postaci przejażdżki i kręcenia bączków. Zabawnie to wyglądało i z pewnością bezpieczniejsze niż szaleństwa na prawdziwych gokartach , na których jeździ się na czas z obłędną prędkością . Martwiłam się o najmłodszego, żeby nie uszkodził sobie przy tym ręki , ale mały świetnie sobie z tym autkiem radził. Oczywiście na koniec musiał być obiad w mac Donaldzie i wróciliśmy . Zaliczyliśmy jeszcze lody w Bezie-Krówce i herbatę mrożoną z kuleczkami. Mieliśmy dość czasu , bo kiedy wracaliśmy wnusiu odebrał telefon ,że znów zmienia się godzina rozgrywek ze względu na upał. Ostatecznie ustalono godzinę 16.00. Rodzice odebrali chłopaków, a my wypiliśmy kawę , wnuczka sok mandarynkowy i pojechaliśmy na działkę . I znów kawał roboty zrobiliśmy , a wnusia nam pomagała. Ja znów powalczyłam z jabłkami i obcięłam zioła , które ususzę - pachnie w całym domu , te ze sklepów nie mają startu , podlałam mój mini- ogródek i nazrywałam śliwek.  Dziadek naprawił taczki i rozkręcił z pomocą wnuczki konstrukcję , która dawno temu była stelażem do huśtawki , a po latach zmurszała i zaczęła zagrażać bezpieczeństwu . I jak zwykle znów wywieźliśmy cały bagażnik różnych śmieci. Po niedzieli pojadą na wysypisko. Na koniec zhandlowaliśmy sąsiadom zza płotu konika na sprężynie z którego nasze wnuczęta dawno wyrosły. Wnusia zarobiła stówkę , bo na tyle jej rodzice wycenili zabawkę , a Maluszka sąsiadów zabawke jak z placu zabaw. Pobujała się chwilkę , choć konik jeszcze nie zamontowany - mama i dziadkowie trzymali podstawę - śmiała sie przy tym i pokrzykiwała , a kiedy schowali konia do altany i wychodzili z działki strasznie się rozpłakała , że chce zabrać konika do domu . Nawet ja tłumaczyłam jej , że konik ma tu swój domek i będzie na nią czekał , a ona jutro do niego przyjdzie. Trochę się uspokoiła , ale i tak popłakiwała , że chce do konika.  Niech służy nowej właścicielce jak najdłużej. Po powrocie z działki zjedliśmy wspólnie kolację , a potem po wnusię przyjechał syn i wrócili do domu . Jutro czeka mnie pracowita niedziela . Musze nadrobić to czego nie zrobiłam dziś . No i knedle ze śliwkami na obiad oczywiście. 


4 komentarze:

  1. To się działo. Pewnie czujesz ten dzień w kościach. Ale jak fajnie. Uściski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie specjalnie, basen dobrze mi zrobił.

      Usuń
  2. O! Knedle!!!! By się zjadło! 🤗
    Zabawy z Wnukami zawsze na czasie i jak najwięcej. Tak szybko dorastają!
    Wesołej niedzieli!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby było bliżej to bym Cię na nie zaprosiła. Wnuki rosną , to fakt , moja wnuczka już do ósmej klasy idzie - uwierzysz ?

      Usuń