Niby wszystko jak zwykle , przynajmniej tak było prawie do wieczora . Po kolejnej nie udanej próbie wypożyczenia rozdrabniacza do gałęzi , mój małżonek stwierdził , że jak to taki problem , to kupimy w markecie . A problem polegał na tym ,że liczą 100 za dzień , a poza tym mają tylko urządzenia spalinowe, a żeby takie przywieść to już nawet naszym busem byłoby trudno. Poszperaliśmy tu i tam i padło na le roy. Po obiedzie pojechaliśmy . Trochę nam zeszło, bo po drodze jeszcze wstąpiliśmy do innych sklepów, zeby na imprezę sobotnią zapasy uzupełnić . No i zadzwoniła moja matka , jak zwykle ciężko chora. Kazałam wezwać karetkę . Wezwała i chyba tym razem jej coś było , chociaż to nie takie pewne , bo ją zgarnęli do szpitala na badania . Na razie tam leży podpięta do urządzeń . Dzwoni co chwilę i się pyta czy przyjadę . Tłumaczę, że mnie tam nie wpuszczą i pytam się czy zostaje , czy mam ją odebrać i do domu zawieźć i nijak nie mogę się dowiedzieć . Nic tylko musze pojechać , bo się dogadać nie sposób. No i jak zwykle mam wesoło.
Trzymaj się. Czyli do szpitala nie wpuszczają z tego, co piszesz. Ale chyba jakieś wizyty są.
OdpowiedzUsuńNo i informacje. Przytulam.
W każdym razie nie wpuszczają na sor , czy na inne oddziały nie wiem . Skończyło się dobrze.
Usuń