W którą nigdy tak naprawdę nie wierzyłam . I nadal nie wierzę zresztą . Dlaczego to już wyjaśniałam w nie tak odległej przeszłości . Dziś jednak katastrofę ekologiczną widać już gołym okiem na świecie, w tym i u nas. A jak mnie coś zajmuje , to czytam starając się pogłębić wiedzę i wyciągnąć wnioski. Jako ludzkość sami jesteśmy sobie winni, dano nam ziemię we władanie i kazano czynić ją sobie poddaną . No i czyniono , aż ziemia doszła do kresu swoich możliwości , a natura zaczyna nam odpłacać ; burze, tajfuny , powodzie , śnieżyce ,gradobicia, susze, pożary i wszystko co jeszcze w przyrodzie możliwe. Dziś kolejny raz czytałam coś o tym, co możemy zrobić dla planety. Czy możemy ? Z pewnością . I doprawdy nic wielkiego , poza kierowaniem się zdrowym rozsądkiem w codziennym życiu i robić to czego nasze pokolenie uczono od dziecka . Przynajmniej ja tak uważam . A uczono prostych rzeczy ; nie niszczyć zieleni, nie wyrzucać śmieci gdzie popadnie, nie marnować jedzenia, nie wyrzucać książek, nie gromadzić rzeczy zbędnych, dbać o to co się ma , naprawiać zamiast wyrzucać . Tylko tyle i aż tyle. Dziś przeczytałam 25 rad jak pomóc planecie a wśród nich powrót do przeszłości . Wszystko co wymieniłam i jeszcze kilka , ale dotyczących rzeczy i zjawisk , których za mojej młodości nie było ; plastikowe kubki na przykład czy słomki do napojów. Za moich czasów ( ale to zabrzmiało ...) używano słomek słomianych . Tak, tak pakowano w bibułkę proste kawali słomy pochodzącej ze zbóż . Nie wiem czy to było powszechne , czy tylko w mojej okolicy funkcjonowało, ale te słomki pamiętam. Tylko dziś nie wykonalne ; maszyny zwijają słomę od razu w beloty. Przyznaję ,że trochę mnie te porady rozbawiły , bo jak wiadomo "czym skorupka za młodu" i tak dalej . Nawyk z dzieciństwa mam taki, że gałązki nie zerwę czy kwiatka z trawnika poza swoją działką, papierki czy inne śmieci trzymam w ręce tak długo aż trafię na kosz do śmieci , jedzenie wykorzystuję w 99% , nadmiar książek oddaję do biblioteki , a torebkom foliowym wydałam wojnę już dawno. Ostatnio na zieleniaku wywołałam nawet pewne rozbawienie u straganiarzy ; trochę nie mieściło im się w głowach ,że mają mi nie pakować do torebek jabłek czy innej pietruszki. Śmiali się ze mnie po prostu. I jeszcze co nie co by się znalazło. Myślę ,że gdyby każdy robił tylko tyle , w skali świata może by skutkowało. Inną sprawą jest przemysł, wykorzystanie surowców , produkcja energii, ale na to w skali mikro nie mamy wpływu . O tym muszą myśleć naukowcy i światowi przywódcy. Pytanie znów to samo; czy planeta ma wystarczająco dużo czasu, żeby doczekać poprawy.
A z innych spraw ; pracowego szaleństwa ciąg dalszy, ale póki co dajemy radę . Załatwiłam dziś trzy ważne sprawy ; odebrałam dowody rejestracyjne od aut - zabrakło miejsca na badania techniczne, trzeba było wymienić blankiety na nowe, załatwiłam mycie okien biurowych ; gość się guzdrał dziś niemożliwie -pewnie z powodu upału- ale umył, na najbliższy kwartał mamy temat z głowy i dopilnowałam dostawy wody . Kupujemy od , no tak woziwodów - firmy , która dostarcza wodę w szklanych butelkach ( to tak a propos ekologii, ale plastikowych śmieci nie generujemy ) , zwykłą i w różnych smakach . Ostatnio jakoś nie mogą dojechać na czas, musiałam poganiać. Drobiazg ale uciążliwy. Parę innych spraw też ogarnęłam , w tym rozliczenie kolejnej inwestycji. No i w końcu zeszła jedna z dwóch zaległych faktur. Zakładam ,że z drugiej wywiążą się jutro.
Przyszły moje zamówione dżinsy . Są super i ładnie wyszczuplają . Do jesieni i zimy jestem prawie przygotowana .
W sprawach ekologii nic dodać nic ująć Też tak mam i moje dzieci tak samo. Synowi kazalam nosić rękawiczki w kieszeni bo ciągle coś na trasie spaceru sprzata i wyrzuca do kosza. Ja aż tak nie robię ale jak widzę niefrasobliwość śmiecenia w Italii to mi cisnienie skacze. A z drugiej strony segreguje się te śmieci w Ascoli porządnie. Reszta jak widzę dobrze idzie. Buziaki
OdpowiedzUsuńCzyli znów wyszło ,że nie jestem taka odosobniona w tym co robię .
Usuń