Koniec tego dobrego - weekendu znaczy i trzeba było się do pracy zabrać od rana. Czyli nic nowego tak jak by. Zakopałam się w papiery .
Wczorajszy obiadek rodzinny się udał . Wszyscy objedzeni po uszy . Kaszy ugotowałam za dużo ale nie szkodzi . Był obiad dzisiaj i będzie jeszcze jutro. Kasza daje dużo możliwości.
Tak w ogóle to koniec świata . Do roboty wzięły się nawet miejscowe menelki. Mamy takich z pięciu może w całym mieście , a raczej mieliśmy bo jeden się zatrudnił w puk-u. Jeszcze kilkanaście dni temu brudny i zaniedbany łaził po rynku i wypraszał złotówkę , " bo my na bułłłkeee brakło", a tak naprawdę na chlanie . A w ostatnią sobotę , co widzę ? Przykładnie ostrzyżony , ogolony i trzeźwy ,w czystej koszulce , ubrany w służbowe ogrodniczki zasuwa z wózkiem porządkowym i sprząta ulicę . Noooo, postarał się . W każdym razie życzę mu żeby wytrwał , bo do ludzi , którzy przynajmniej coś próbują robić mam zawsze szacunek.
Po południu pogadałam z przyjaciółką . Nie za wesoło u nich ale tak to już jest , raz na wozie , raz pod wozem. Górki i dołki nie ominą nikogo.
Szansę trzeba dbać i umieć wykorzystać
OdpowiedzUsuńTylko 5 to i tak niewielu. W Twoim regionie zawsze było lepiej pod tym względem. Miłego dalszego tygodnia.
Kiedyś było ich więcej, część pewnie po prostu wymarła , ale faktycznie , nie wielu ich w naszej okolicy.
Usuń