no tak, bo to niedziela i Św. Walentego i rocznica ślubu - nie nasza ( jeszcze nie ) . Dzień minął na luziku . Mężuś czytał zaległe wiadomości w necie a ja jak zwykle ; krzątałam się po domu aż do obiadu a po obiedzie zabrałam się za robótki . A konkretnie za przeróbkę kurczaków -cudaków. Zajęło mi to całe popołudnie , ale dopracowałam w każdym detaliku . Pokażę przy czasie , jak zrobię jakieś fotki . Udały mi się , że hej . Walentynek jak już wspomniałam nie świętujemy ale uciec od tego trudno. Tv trąbi o tym co pięć minut na wszystkich możliwych kanałach.
Zadzwoniliśmy z życzeniami do teściów młodszego z życzeniami z okazji ich 35 rocznicy ślubu , no i zaprosili na kawę i tort. Zaproszenie przyjęliśmy . Zanim dojechaliśmy na stole stała już kolacja . Poświętowaliśmy razem , wypiliśmy po drinku ; znaczy ja wypiłam ,bo mężuś kierowca. Pogadaliśmy ... Miło , bo tak w ogóle , to wciąż brak czasu na życie towarzyskie.
Książkę Luci skończyłam czytać wczoraj. Podobała mi się bardzo .Ja złapię chwilkę to o tym napiszę .
Zmarła moja koleżanka z dawnej pracy w zozie . Miała 69 lat. Różnie nam się układała niegdyś współpraca , nie zawsze dobrze .Kiedy przeczytałam nekrolog pomyślałam sobie ,że chyba nie jest jej tam po drugiej stronie źle,bo spotkała się z córką , która zginęła w wypadku , w czasie gdy razem pracowałyśmy ...
Czyli znów kawałek prawdziwego życia. I radość i refleksje. Cieszę się, że książka Ci się podobała i łap te chwilę czasu na recenzje. Bardzo cenię Twoje zdanie we wszystkich tematach nie tylko literackich. Buziaki
OdpowiedzUsuńDokładnie . Wszystko się z sobą nieustająco plecie
Usuń