Drażni mnie ten śnieg na obrazku blogowym . U nas w realu zima bez zimy , ani płatka , nawet w kącie za murkiem nie uświadczysz . Rano niby mieliśmy przymrozek , ale już od wczesnego popołudnia deszcz . Pisałam ,ze nie lubię przednówka ? ... Pisałam . I znów piszę , bo nie lubię i już . I zaraz przerobię wystrój na jakiś sympatyczniejszy . Dobrze,że mi bukiet tulipanów nastrój poprawia i kwitnący hiacynt też.
Luzik sobie zrobiłam dziś po południu , bo po tym szaleństwie z kosztorysami zaczęły mi się "kanarki po mózgu plątać" jak mówiła pewna moja koleżanka . Trochę poczytałam "Politykę" i "Moje Mieszkanie", a potem zabrałam się za prasowanie koszul mężusia i porządki na kolejnej półce. Z założenia miała zostać posprzątana jedna . Skończyło się na dwóch . Zawartość drugiej spadła mi po prostu na głowę. Wszystko przez to ,że sięgnęłam , po teczkę z rysunkami wnucząt, żeby schować kolejne . No i poleciały wszystkie na podłogę i moją głowę. No i oczywiście wszystko się rozsypało. No to co miałam robić , usiadłam sobie na podłodze i układałam . Tym sposobem w mojej szafunierce została jeszcze jedna półka do zrobienia przewiewu. Następna w kolejce będzie biblioteczka. Czas znowu przerzedzić zbiory . Co nie potrzebne oddam do biblioteki . Jakoś nie umiem wyrzucić po prostu na makulaturę . Jestem z epoki , w której chleb i książki otaczało się szacunkiem , co w praktyce oznaczało ,że nie wolno ich wyrzucać . I tak mi zostało.
I tak to wygląda na dziś dzień . Jutro wybieram się na targ , ale wybieram się tak już od połowy grudnia i zawsze coś mi staje w poprzek . Zobaczymy ...
Hania, ja też w swoim życiu nie wyrzuciłam książki. Dzieła Lenina, które nie wiadomo skąd znalazły się w chorzowskim domu wyniosłam do piwnicy. I ktoś je ukradł. Ale ja do tego reki nie przyłożyłam. Śnieg mam za oknem. mam nadzieję, że to chwilowe bo wpadłam prosto z wiosny w zime. :)*
OdpowiedzUsuńNo , to przynajmniej wiem ,że nie jestem odosobniona w tym poważaniu dla słowa pisanego.
Usuń