i bardzo długi. Niby nic takiego się nie działo ale ilość telefonów i różnych innych mniej i więcej ważnych spraw taka, że pod koniec nie wiedziałam już chwilami co się do mnie mówi. No i humor od razu mam lepszy , bo zaczęła kasa spływać za zlecenia .
W domu oczywiście ciąg dalszy. Musiałam zabrać się do prasowania , bo już męzusiowi zaczęło czystych koszul brakować , no a jak już się zabrałam , to wyprasowałam wszystko. Nie tylko koszule. I dobrze, na kilka dni mam to z głowy .
Na sobotę umówiłam sie z wujem w Szubinie . Odwiedzimy groby moich dziadków jak planowaliśmy i spotkamy z rodzinką. Zabieramy maluchy. Będą miały małą wycieczkę i poznają kuzynkę - wnuczkę wujka . Cieszę się , bo wuja wiekowy i coraz bardziej narzeka na zdrowie.
Mnie znów kolejne prasowanie się zbiera. I tak w kołko. Buziaki
OdpowiedzUsuńBo to tak jest z domowymi sprawami.W kółko to samo
UsuńPrasować mogę wszystko!!!!
OdpowiedzUsuńPrócz męskich koszul!
Zatem podziwiam Ciebie w tej mierze! :-)))
Ja w zasadzie też , ale ostatnio prasuję tylko koszule mężusia i pościel . Resztę odpuszczam z braku czasu - czasem swoje ciuchy jeśli muszę . Trudno , w moim przypadku kompromisy są nieuniknione
Usuń