Szaleństwo trwa : w pracy .Powiedziałabym ,że nawet rośnie . Znów mam kilka nowych zleceń . Myślę jednak ,ze to już jedne z ostatnich w tym roku. Centrale firm zachodnich pracują tylko do piątku , wszyscy rok chcą zamykać jeszcze przed 20 grudnia.
Ze świątecznego podwórka: choinki cynamonowe udekorowane . Na środę zmówiłyśmy się z synowymi na pieczenie pierniczków. Pierniczki piekę od dawna , zawsze tydzień przed Wigilią . Piekła je moja babcia i pewnie prababcia i ich babcie. Przepis na ciasto zaginął w mrokach dziejów więc mam swój z Kuchni Polskiej , wystanej w kolejce za czasów stanu wojennego ( wszystko ma swój wymiar ) . Przetrwał skład przyprawy - niepowtarzalny , przekazywany przez kolejne pokolenia córkom , a w przypadku ich braku wnuczkom. W swoim czasie przekaże go mojej wnusi. Tradycję pieczenia pierniczków przywołałam , kiedy moi synowie byli mali i święta były dla nich czymś wyjątkowym . I tak zostało , a teraz gdy w tej czynności uczestniczą moje wnuki tym bardziej ma sens . Już przygotowałam przyprawę , po staremu , w mosiężnym zabytkowym moździerzu , jak należy ; mielone , kupowane w sklepach przyprawy nie mają takiego aromatu jak utłuczone na świeżo. Do pracy założymy fartuszki , rozłożę książkę kucharską na blacie , przygotuję wszystkie składniki, maluchy powrzucają je kolejno do miski , a potem wszyscy będą ciasto wygniatać i wycinać różne kształty. W tym roku mam niespodziankę dla dzieci - kilka nowych foremek , bałwanka, reniferka, konika na biegunach , ludzika . Książki kucharskiej nie potrzebuję , przepis znam na pamięć ale książka należy do świątecznego rytuału , podkreśla wagę tego zajęcia i świąteczny nastrój. Dekoracje na pierniczkach w tym roku mają być "takie jak kiedyś, z orzechów , rodzynek , migdałów i lukru barwionego na brązowo z pomocą kakao " zażądali tego stanowczo moi dorośli synowie . No to będą ... Wychodzi na to,że piękne kolorowe posypki w kształcie gwiazdek i perełek nie przypadły im do gustu. W sobotę ostatnie zakupy , w tym choinka . Uniknęłam biegania z obłędem w oczach pomiędzy regałami i dobrze.Strasznie mnie ostatnio drażnią wszelkie sklepy . Tak do końca ich nie uniknę niestety . Najbardziej cieszy mnie zakup choinki , ustawianie, ubieranie i wieczorne pakowanie prezentów . Uwielbiam to zajęcie. Mam już srebrno - szary papier i czerwono - białe i czerwone wstążki i mnóstwo zawieszek szydełkowych ,których narobiłam w ubiegłym roku a potem o nich zapomniałam . Prezenty w tym roku nie duże i mniej niż zwykle , bo stanęło w końcu na tym ,że prezenty robimy dzieciom i między sobą żona - mąż , a dla reszty tylko po drobiazgu , żeby dzieciom nie psuć wizerunku Gwiazdora - póki jeszcze w niego wierzą .
Jutro bliskie spotkanie z deską do prasowania - konkretne ; adamaszkowy obrus na duży wigilijny stół , kilka mniejszych i wyjściowe koszule małżonka . Świąteczne krzątanie po woli dobiega końca i to jest drugie dobrze , bo za lataniem na miotle i machaniem szmatami specjalnie nie przepadam . Ani to ciekawe , ani kreatywne, ale ktoś musi . Obmyśliłam już menu na spotkanie sylwestrowe , albo po sylwestrowe , bo na razie nie wiem do końca jakie plany sylwestrowo - weekendowe mają przyjaciele. Dowiemy się w niedzielę.
Sam prezes naszego klubu siatkarskiego przyjechał dziś do nas z życzeniami świątecznymi i prezentem od drużyny. Idą chłopaki jak burza w tym sezonie . Weszli w ubiegłym roku do pierwszej ligi a dziś już są na pozycji wice- lidera .
W niedzielę koncert Gregorianów . Już nie mogę się doczekać.
Witaj Haniu. U mnie na dobre zagościły na Święta pierniki według Twojego przepisu. Tylko przyprawę kupuję gotową. Może w przyszłym roku sama ją zrobię z moździerzu. Twój wpis uświadomił mi, że powinnam jutro piec pierniki, a nie jak planowałam w sobotę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :-)
Chyba nie tylko u Ciebie - dts-owa Temida0 też je polubiła.
UsuńHania bardzo piękny świąteczny wpis... Pooddycham tą atmosferą Twoją. Buziaki
OdpowiedzUsuń