Tak mi się nasunęła rodzima nazwa jako alternatywa dla "Halloween-u" ,w odpowiedzi na te wszystkie dynie i przebierańców łażących po domach i wypraszających cukierki i oczywiście uczone dysputy w mediach. Śmiech ...
Właściwie to dzisiejszy wieczór powinien skłaniać do zadumy ; jutro Święto Zmarłych jak by nie było . Rzecz w tym ,że gdzie nie spojrzeć wszędzie się cisną celtyckie duchy i potwory , czarne koty, nietoperze i oczywiście wyszczerzone , pomarańczowe korbole ( dynie znaczy , dla nie zorientowanych spoza Wielkopolski) . Wydrążone dynie , albo rzepy z ogarkiem w środku , w naszej słowiańskiej tradycji też się przewijały , w niektórych regionach , ale miało to powiązanie ze obrzędem Dziadów. Chodziło o to,żeby błąkającym się po świecie duszom zmarłych oświetlić drogę w zaświaty. Z tych samych powodów , w niektórych rejonach palono ogniska na rozstajach dróg.I to jestem w stanie zaakceptować , jako Słowianka . Co do reszty ; no cóż , komercja , komercja , komercja. Okazja do zarobienia kasy jak każda. Można na czaszkach i czarnych, kotach, można na korbolach , można i na kwiatach, zniczach , wiązankach i świerkowych gałązkach . ba, można i na mandatach z zbyt szybką jazdę ... I wszyscy zadowoleni ... Tylko nie wiem czy naszym zmarłym ta cała oprawa , ten blichtr i przepych po myśli .Im raczej wystarczyłyby dobre myśli i modlitwa . Tego problemu nie rozgryzę chyba nigdy i zawsze będę się nad tym zastanawiać. Jutro staniemy wszyscy nad miejscem spoczynku naszych bliskich , na starym zabytkowym cmentarzu , przy grobach mojego ojca i wnuczka , pradziadków mężusia ( to miejsce kiedyś będzie nasze - tak sobie z małżonkiem postanowiliśmy) , odmówimy modlitwy przy zbiorowej mogile Powstańców Wielkopolskich , zatrzymamy się w najstarszej części , gdzie snem wiecznym śpią Dzieci Wrzesińskie a potem pojedziemy na drugie nabożeństwo na nowy cmentarz , odwiedzić dziadków mężusia i tych wszystkich , których znaliśmy ; z rodzin bliższych i dalszych , znajomych , przyjaciół. Nie dotrzemy oczywiście do wszystkich , rozmiary nekropolii i tłumy ludzi temu nie sprzyjają ,więc dla nich zapłoną tylko symboliczne lampki.. A potem jak zwykle zjedziemy się wszyscy u teściowej na kawie i słodkim. Jakoś tak od lat się utrwaliło,że spotykamy się w tym dniu u niej.
Ciekawostka :
dwaj dziesięciolatkowie z Lubonia k Poznania napisali list do burmistrza z prośbą o pozwolenie na budowę szałasu . Burmistrz odmówił, bo wskazany teren nie jest własnością miasta . Nie w tym rzecz jednak . To nie pierwszy przypadek w Wielkopolsce kiedy dzieci zwracają się oficjalną drogą do władz , w celu załatwienia jakich swoich spraw. Mentalność wielkopolska najwyraźniej w genach zakodowana ; porządek musi być i tyle
tak haniu, ja tez tego Swieta dyni nie kocham. Ale nic nie zrobimy... Dynia idzie w swiat polski. A te dzieciaki z pismem --- perelka.:)
OdpowiedzUsuńDynie ze świeczką w środku mnie nie rażą , znam to z dzieciństwa u babci . Razi mnie zabawa , razi mnie wrzawa wokół tego i zabawa
OdpowiedzUsuńNie aprobuję Halloweenu i już. Cieszę się, że Synowa te pomysły wybiła z głowy Najnajmłodszej, która niestety, niedawny wyjazd na groby Pra i Prapra Dziadków o!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!dchorowuje