Właśnie wróciłam z "kijkowania" . Dostały dziś trochę w kość moje panie . Zwykle tuptają z nogi na nogę , a ja dziś narzuciłam ostry marsz - dostosowały się , ale pod mój blok dotarły zasapane. Drogę powrotną pewnie zaliczały w swoim tempie. Sama przyjemność takie wędrówki - świat bajecznie kolorowy , a powietrze ostre i rześkie jakby miało za chwilę siarczystym mrozem przyciąć.
Maluchom zrobiłam w sobotę i wczoraj niby- golfiki szyjogrzejki i dla Krzysia czapeczkę. Teraz obmyślam wzór dla Helenki. No i o sobie pora pomyśleć . Zostanie mi też do roboty narzuta dla synowej . Roboty do Gwiazdki.. Przyszło awizo. Jutro odbiorę zamówione książki. Już nie mogę się doczekać. Pora robić miejsce w biblioteczkach i powybierać to co do wydania do miejskiej biblioteki.
Skończyliśmy drugi z kilku większych kontraktów , rozliczyliśmy materiały - jutro wystawiam fakturę i już zacieram rączki z radości. Przynajmniej pewne ,że będą w terminie zapłacone , bo bankom nie wolno przeciągać. Dwa kolejne będą skończone w tym tygodniu. Oczywiście rachunków do zapłacenia też nie mało jak zawsze...
A w kraju opozycja tworzy byt równoległy i jakieś wirtualne państwo bis. Rząd realny się zawiesił i nie wiadomo co zamierza i co myśli . Związki zawodowe jak zwykle na jesieni urządzają zadymę . Przejdzie im z pierwszymi mrozami.
Moje kijkowanie trwa z przerwami, ciągle coś się dziej! No i powiedz! Czy można uważać, jak to czynią różni ludzie, że emerytki maja na wszystko czas?
OdpowiedzUsuńNie można . Ja wprawdzie jeszcze nie emerytka ...
OdpowiedzUsuń