babusia
sobota, 6 października 2012
6.10.2012 Czegoś mi brak tej jesieni
To coś to zapach suszących się grzybów . Wszelkiego jesiennego dobra wszędzie pełno , a grzybów jak w naszej okolicy nie było tak nie ma. Jak co sobotę zaliczyłam zieleniak i jak zwykle naszły mnie refleksje na widok tej ilości zniczy , wieńców i kompozycji kwiatowych . A to dopiero początek. Czy naprawdę to wszystko jest tak potrzebne naszym zmarłym ? Czy aby w tej komercji nie utonęło to co istotne ; modlitwa ,dobre myśli i wspomnienia.? Jeszcze więcej tych zniczy w marketach . I oczywiście pojawiły się już słodycze w świątecznych opakowaniach i kalendarze adwentowe. W głowie się nie mieści ; ale ja stare pokolenie jestem więc mnie ten pośpiech razi. A propos starszych pokoleń … W drodze powrotnej z zakupów wstąpiłam jeszcze do „Kuflandu” żeby kupić do biura papier toaletowy , papierowe ręczniki – tylko tam mają bezpyłowe , których używamy do czyszczenia sprzętu i jeszcze kilka drobiazgów i co zaobserwowałam ? Ano , oferta gadżetów inspirowanych epoką PRL-u , emaliowane dzbanki, kubeczki z napisami typu „uprzejmie i szybko obsługujemy ludzi pracy” , plastikowe cukierniczki itp. Obok półki z koszyczkami do szklanek stoją dwie panie- od razu widać ,że babcia z wnuczką - na oko lat około 16-tu. Wnuczka patrzy ze zdziwieniem na koszyczki i pyta niepewnie „ a to, co to jest ?” Babcia na to „koszyczki do szklanek „. Wnuczka oczy jak spodki , „jak to do szklanek ?„ Babcia : „ no zwyczajnie , jak masz szklanki do herbaty to wkładasz je do koszyczków i pijesz trzymając za uszko , nie parząc sobie rąk.” . Dziewczę oczy jeszcze większe , coś tam powiedziała, czego niedosłyszałam , a babcia jej tłumaczy,że tylko w Polsce pije się herbatę w szklankach ( tu mnie korciło,żeby się wtrącić, bo nie tylko ,a sam zwyczaj wywodzi się z Rosji , ale dałam sobie spokój) a młoda ,że ona pije w kubku i że nie wiedziała,że herbatę można pic w szklankach i do tego w koszyczkach „ . O czasy … ! I tak nie trzymali się prawdy historycznej , że tak powiem , bo koszyczki do szklanek w PRL -u były czerwone lub brązowe. Pewnie z raz widziałam zielone i żółte , a takie „od niedzieli „ metalowe. A w Kuflandzie wystawili we wszystkich możliwych kolorach : jasno - zielone, żółte , pomarańczowe, błękitne, nawet różowe.
Tak poza tym kupiliśmy nowy odkurzacz. Z Lidla, a co ! Maszyna trochę głośna, nie to co synalkowy Zelmer -Syriusz, ale ma mnóstwo różnych szczotek i przystawek ( instrukcja obsługi ogromna ) i nawet ssawkę z gumką do ściągania wody . Wykładzinę mam tylko w sypialni więc jakiegoś super sprzętu do sprzątania nie potrzebuję . No i jest niewielkich rozmiarów a to kolejna jegozaleta. Dziś po pracy inauguracja . Mam nadzieję,że ten będzie służył dłużej niż jego dwaj poprzednicy a jak nie to też płakać nad nim nie będziemy – majątku nie kosztował.
Fajnie dziś graja w moim ulubionym Radio Merkury.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
u nas metalowe koszyczki były na codzień :) fajnie tak sobie powspominać stare czasy :)))
OdpowiedzUsuńU mnie też były metalowe , miałam na myśli takie bardziej ozdobne. A poza tym , to ja zawsze szklanki z koszyczków wyciągałam i piłam trzymając gorącą szklankę gołą ręką.
OdpowiedzUsuń