od wczoraj , ale kto tam wie co się znów wydarzy. Powiększam znów stan spiżarni , tym razem o 2 słoiki ogórków w occie , 2 słoiczki powideł śliwkowych i 5 słoików przecieru z pomidorów na zupę. Od przybytku głowa nie boli. A tak poza tym jesień zaczyna mrugać okiem .Wierzby pod moimi oknami już lekko zażółcone a pod nimi coraz więcej opadłych. Drzewo , które mijam po drodze z pracy ma już pojedyncze złote "oczka", minie kilka i dni i zazłoci się cała gałąź a potem kolejne . Lubię to obserwować. Czytam kolejne tomy Ćwirleja i o ile te poznańskie były dość mroczne i trup się gęsto ścielił, te warszawskie są zabawne. Skończyłam też wywiad-rzekę z Jolantą Kwaśniewską. Naprawdę ciekawy. A potem wracam do Pilipiuka i przygód Jakuba Wędrowycza. Nasz pracownik ma całą serię i obiecał mi pożyczyć. Będę miała zajęcie na jesienne wieczory.
Jakub Wędrowycz "pochodzi" z moich okolic:)
OdpowiedzUsuńWiem. Jest nie do pobicia!
UsuńJa w kryminalnych klimatach. Tak, przetwory najlepszym znakiem jesieni. Nie ma co ukrywać. Nadeszła
OdpowiedzUsuńCałusy.
Kończę ostatni tom z Marcinem Engelem a potem zabieram się do w/w. Dziś dostałam całą wielką torbę książek w prezencie . Kilka pozycji mam , a reszta to albumy, słowniki i dwie powieści. Pojęcia nie mam gdzie ja to zmieszczę. Ale od nadmiaru książek głowa nie boli. Buziaki!
Usuń