babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

wtorek, 23 września 2025

23.09.2025 Jakoś leci

 jakoś czyli jak zwykle na wariackich papierach. Chyba jutro zrobię awanturę na poczcie bo to już po raz kolejny odwalają taki numer. Listonoszka przyniosła dziś powtórne awizo . Powtórne ! Około godziny 10.30 , w porze kiedy w biurze zwykle są wszyscy. A nawet jak nie ma chłopaków to na pewno jestem ja i synowa. Ma kto odebrać korespondencję. Awiza nikt z nas na oczy nie widział , listowego tym bardziej a dziś mi pańcia przynosi świstek, że niby powtórne. Pojechałam na pocztę dziś ale wejść się nie dało tylu ludzi. Znów zaliczę parę wycieczek zanim trafię na jakąś kolejkę, krótszą niż na godzinę stania. A tak poza tym , to tym razem miałam nie mało zajęć w domu. Znów mieszam w garnkach i robię przetwory, bo jednak mamy coś z tej działki. Tym razem pomidory , te w gorszym stanie , te ładniejsze zjadamy i winogrono od sąsiadki przerabiam na sok do picia z wodą. No i jak już ta jesień zawitała , to poprzekładałam ciuchy na niższe półki. Na razie małżonka . Swoimi zajmę się jutro albo w czwartek, przy okazji to i owo przerzedzę , bo parę mam znoszonych. Zapaliłam jesienną świeczkę o zapachu dyniowego latte i zaraz kupię bilety na zespól Epica. Marzyłam o tym od dłuższego czasu i jest ! Co prawda dopiero w marcu przyszłego roku i na warszawskim Torwarze ale co tam ! Będzie czego posłuchać , bo to naprawdę świetny zespół i do tego będzie równie dobry support w tej samej konwencji czyli 2 w1. 

 

Ruchomy obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni - autor niewiadomy 

poniedziałek, 22 września 2025

22.09.2025 Na powitanie jesieni

 Przyszła w tym roku dokładnie o czasie i od razu przyniosła chłód , pochmurne niebo, wiatr i miejscami deszcz. U nas nie padało, jak zwykle. Mieliśmy dziś sporo pracy więc o pogodzie nie było czasu rozmyślać. Zdążyliśmy się jednak urwać z biura żeby dokupić kamyszków na opaskę wzdłuż płotu, bo tego co kupiliśmy w sobotę wystarczyło na połowę. Po pracy pojechaliśmy wysypać i tym sposobem mamy dokończoną kolejną robotę. Jeszcze tylko dosadzę tam rośliny. Oberwałam też resztę pomidorów. Słabo dojrzewają bo zbyt chłodno. W cieple domowym i tak dojrzeją. A na jutro planuję zagospodarowywanie tego co zebraliśmy w ostatnich dniach , fasolki i winogron od sąsiadki. Nie jesteśmy w stanie zjeść tej ilości. Może nawet postawię nalewkę na winogronach? 

I jeszcze taki przepis na deser śliwkowy. W sam raz na jesienny podwieczorek. 

2 łyżki miodu 

1 łyżka brązowego cukru 

trochę ekstraktu waniliowego 

6-8 śliwek zależy od wielkości 

kubeczek gęstego jogurtu naturalnego ( ja używam nasz, z miejscowej mleczarni) 

łyżka masła 

garść pistacji 

Miód wymieszać z cukrem i wanilią , śliwki wypestkować i pokroić na ćwiartki , wymieszać z miodem, przełożyć do naczynia żaroodpornego razem ze sosem z miodu , na wierzch położyć kawałeczki masła, wstawić do piekarnika , piec 10-20 minut (zależnie od tego czy śliwki są mniej lub bardziej dojrzałe), po tym czasie wyjąc , układać w pucharku warstwami : śliwki, jogurt , śliwki , jogurt. polać pozostałym sokiem powstałym przy pieczeniu i obsypać posiekanymi grubo i uprażonymi na suchej patelni pistacjami. Pychota ! 


niedziela, 21 września 2025

21.09.2025 Godzina biegnie

 w tym przypadku godziny w liczbie mnogiej. Do kalendarzowej jesieni zostało ich kilkanaście , bo podobno zaczyna się jutro około 19.00 a równonoc wypada 25. Jak dla mnie to zawsze był 23 i niech tak zostanie. Kroki w stronę jesieni jednak poczyniłam ale o tym za chwilkę . 

Dziś 65 urodziny mojego małżonka. I pierwszy dzień emerytury.  Urodziny będziemy świętować razem z moimi za kilka tygodni - tak mniej-więcej w połowie, bo moje 65 wypada w nowy rok. A że to okrągłe urodziny to zdecydowaliśmy, że  zaprosimy rodzinę na dobry obiad do restauracji. Ja oczywiście małżonkowi życzenia złożyłam i prezencik wręczyłam , a młodzież przyjechała na działkę z drobiazgami z okazji przejścia na emeryturę. Dostał koszulkę z napisem "emeryt- jednostka do zadań specjalnych" i drobiazgi samochodowe "na wycieczki". Rano upiekłam placek drożdżowy - pół blaszki ze śliwkami, pół z kruszanką i drożdżowe bułeczki - też po połowie ze śliwką i bez. Udały się znakomicie i prawie wszystko zostało zjedzone, co mnie ucieszyło, bo nie lubię jak mi jedzonko zostaje. 

A tak poza tym jak wspomniałam ; pewne drobne kroczki w stronę jesieni poczyniłam. Zmieniłam dekoracje w domu na jesienne. Co mi z tego wyszło niebawem pokażę , ale jeszcze nie zdążyłam zrobić zdjęć. W niby - kominku zagościł jesienny park z ławeczką i chatką z płotkiem, na skrzyni do butów zasiadł skrzat w towarzystwie jeżyków , a na kuchennym oknie tradycyjnie już trochę - wrzos i patyczak. Pewnie jeszcze coś dołożę. No i poduszki na kanapie muszę zmienić na bardziej jesienne, bo wciąż są te z tulipanami. A teraz następny krok czyli jesienny anturaż dla bloga. Dobrego tygodnia ! 

sobota, 20 września 2025

20.09.2025 A w działkowej trawie piszczy

 Dziś parę fotek dla urozmaicenia .

Jesień w domu i zagrodzie - nasze dzisiejsze zbiory , a to jeszcze nie wszystko , będzie jeszcze co zbierać. Winogrona od sąsiadki . Przepyszne ! 




Nowości na grządkach - w tym przypadku ptasi płotek 


Opaski przy płocie , nareszcie widać krzaczki 


Opaski ciąg dalszy 
 


Niedługo zamieszkają na tarasie 


                                                  Eustachy Duży  - kawał kota 



Eustachy Mały ( gratisowy dodatek do dużego - miło ) 



Dobrej niedzieli ! 






piątek, 19 września 2025

19.09.2025 Taki mały fart

 marynarka się znalazła i nawet w ekspresowym tempie dotarła do pasmanterii . Dziś mi znajoma wysłała sms-a. Wybiorę się po odbiór w poniedziałek , zwłaszcza, że mam jeszcze inne sprawy do załatwienia w mieście. Nie powiem , ucieszyłam się, bo porządna. 

W pracy wciąż szaleństwo i nadążyć trudno za kolejnymi sprawami. Domowe sprawy na razie bez rewelacji i dobrze, niech tak będzie. Kupiłam dziś sobie nową deskę do krojenia, taką dużą do nałożenia na blat z blokadą. Mam już taką ale jak się trafiła okazja to kupiłam nową a starą zabiorę na działkę. Jeszcze posłuży. A to bardzo przydatny sprzęt. Jutro oczywiście dzień działkowy. Roboty zapowiada się pod grzywkę ale już nie mogę się doczekać. W niedzielę mój małżonek kończy 65 lat. Niby zapowiedziałam , że świętujemy pod koniec października w restauracji podwójnie czyli również moje 65 (twu ;62- miałam przecież innych nie obchodzić) ale i tak się wybierają. Muszę więc upiec jakieś rogaliki albo bułeczki drożdżowe żeby było na działkowy podwieczorek. 

czwartek, 18 września 2025

18.09.2025 Tak zwany "EVENT"

 tylko czemu "event" a nie po prostu wydarzenie , impreza firmowa , spotkanie ... Niektórzy tak lubią . Zaprosiła nas konkurencja naszego dostawcy sprzętu. Jak wykombinowali, że jesteśmy konkretnym odbiorcą nie mam pojęcia . Zawsze jednak warto skorzystać z takiego zaproszenia, bo może dadzą lepsze warunki , albo będą mieli coś więcej w ofercie niż dotychczasowi , albo zaproponują jakąś wartość dodaną w postaci np. dłuższych terminów płatności albo jeszcze coś innego. Otwierali pierwszy w Europie autoryzowany sklep. Sprzęt chiński ale z najwyższej półki. Znamy go zresztą doskonale i instalujemy od lat , na długo wcześniej niż inni. Oferta, którą zaprezentowali  okazała się imponująca. Nie wszystko ma do zaproponowania nasz aktualny dostawca. Pewnie raz po raz skorzystamy ale warunków naszego dostawcy nie przeskoczą więc tu niczego zmieniać nie będziemy. Okazało się, że otwarcie zbiegło się z 30-leciem tej firmy więc impreza po części była jubileuszowa. Poczęstowali nas tortem i lampka szampana ( nie, nie prawdziwego - prosecco) , była prezentacja a nawet dwie , poczęstunek w postaci małych przekąsek i deserków i loteria z bardzo konkretnymi fatami wartymi po kilkaset złotych i upominki dla wszystkich. Też konkretne. Myślę, że to sponsorował producent. Miło było w sumie , pogadaliśmy z ludźmi, obejrzeliśmy sprzęt, spróbowaliśmy przysmaków... I tu mam jeszcze taką refleksję a propos technologii. Zaawansowanie jest takie , że aż przeraża , w życie wchodzą wizje z filmów science fiction. To już nie jest licentia poetica autorów książek czy scenariuszy , to się dzieje tu i teraz. Technologia +AI to potężne narzędzie. Pytanie czy będzie pracować dla ludzi czy przeciw nim a to wcale nie jest takie oczywiste. 

A tak poza tym nadal chłodno a pod wieczór zaczęło mżyć. Na weekend jednak zapowiadają ciepło więc pewnie spędzimy go na działce. Już się cieszę. 

środa, 17 września 2025

17.09.2025 Szybko

 mija ten tydzień . Dziś już środa a robota nam się mnoży. Nie narzekamy jednak , bo to zawsze ma przełożenie na stan konta. Dziś była na wywiadzie u matki szefowa opiekunek. Oczywiście byłam przy tym, a chodziło o to żeby przedłużyć opiekę. W sumie to teraz formalność ale dopełnić trzeba. A mamuśka samą siebie dziś przechodziła, a na koniec zgubiła kluczyk od skrzynki na listy. No i wydzwaniała z awanturą. W końcu znalazła gdzieś w szpargałach ale po jakie licho zdjęła go ze kompletu ? Miała spięty razem z kluczem od mieszkania i klatki schodowej. 

Po południu pogadałam z przyjaciółką. Zadzwoniłam , bo byłam ciekawa jak im się udało wesele syna. Opowiedziała i przysłała mi kilka zdjęć. Panna młoda miała iście królewską suknię. 

Tak poza tym ochłodziło się i to konkretnie. Ubrałam się dziś do pracy w lekkie ciuchy i tylko dżinsową kurtkę założyłam z rana ale i tak było mi chłodno. Za duży przeskok z dnia na dzień. Nie mam pomysłu w co się ubrać juro na tę imprezę otwarcia obiektu naszego kontrahenta. Niby takie trochę nie formalne ale kto wie , czego się spodziewać, no i nie wiadomo jaka pogoda będzie. Zdecyduję rano, na szybko. 



wtorek, 16 września 2025

16.09.2025 Wkurzyłam się

 Zadzwoniła dziś do mnie znajoma , która prowadzi pasmanterię i punkt przyjmowania ubrań do czyszczenia. Miałam w tym tygodniu odebrać marynarkę małżonka, którą zaniosłam tydzień temu . Wybierałam się jutro a tu telefon. Firma piorąca wysłała marynarkę w niewiadome miejsce . Nie tylko to ale i ciuchy paru innych klientów. Znajoma zadzwoniła, że dziś marynarka nie wróciła i że ją wysłali nie wiadomo gdzie. Muszą odnaleźć i jak dowiozą to mnie powiadomi. Przepraszała, ale przecież ona nie zawiniła. To działa tak, że one zbierają ciuchy, firma czyszcząca przyjeżdża we wtorki i odbiera a zostawia wyczyszczone , zbierane  w poprzedni wtorek. Tym razem marynarki i trzech par spodni innych klientów nie odwieźli. Dziewczyny kazały im szukać. A wkurzyłam się , bo marynarka nowa, kupiona w ubiegłym roku wiosną, kosztowała nie mało, bo z wełny i kto wie czy się odnajdzie . Może ją sobie ktoś , gdzieś przyswoić . Co z tego, że małżonek ma ich jeszcze kilka i nosi na zmianę. Ja rozumiem ,że zdarzają się wypadki przy pracy , ale to tak ciężko posegregować rzeczy zgodnie ze zleceniami. A poza tym , ta akurat była wyjątkowo ładna i kolorystycznie i materiał. 

Wkurzył się też nasz starszy syn . Sąsiadka z góry zalała mu mieszkanie, zapomniała wkręcić filtr do pralki, który czyściła. Na szczęście byli na miejscu i weszli do mieszkania wracając z zakupów zanim powstały duże szkody ale woda lała się z sufitów na korytarzu i w łazience i pouszkadzała lampy. Dziś załatwiał formalności z ubezpieczalnią. Co ci ludzie mają w głowach. 

A tak poza tym przyjechały moje zamówienia , płotek w ptaszki , mam już taki ale domówiłam, będzie odgradzał łączkę od warzywnika. Drugie zamówienie to gipsowa figurka kota , a właściwie dwie. Po jedną zamówiłam , okazało się, że naturalnej wielkości dachowiec a drugą malutką dostałam w gratisie. Uzupełnią dekorację na tarasie. 


poniedziałek, 15 września 2025

15.09.2025 Poniedziałek, taki trochę jesienny

 co mnie cieszy. Zaczął się dość intensywnie ten nowy tydzień i wszystko wskazuje na to, że nie zwolnimy. do końca roku. Właściwie to nic nowego , ostatnie miesiące roku to u nas zawsze były żniwa. Sprawy domowe powiedzmy, że w normie, ogarniam po trochu wszystkie codzienne drobiazgi , nudne ale konieczne. W czwartek wybieramy się na otwarcie nowego obiektu do naszego kontrahenta. Dostaliśmy dziś zaproszenie. Potwierdziłam udział. Przynajmniej jakaś odmiana na kilka godzin. 

Przymierzam się do robienia domowych świeczek. Mam już wszystkie potrzebne ingrediencje i tylko czekam na jakiś wolny moment. Mam mnóstwo równych, szklanych pojemniczków (zbierałam to nie wiedzieć po co i jak się okazuje mogą jednak się przydać) , suszone kwiaty i zioła z działki, olejki pachnące , wosk pszczeli, knoty  i nawet tygielek z dziubkiem do rozpuszczania i nalewania. Z innych robótek zostały mi barwniki , spróbuję poeksperymentować. Jak się nie uda to trudno, wrócę do tematów sprawdzonych, oklejania pudełek i szydełkowania. 

A na długie wieczory mam książki. Nasz pracownik podrzucił mi kilka tomów Pilipuka z przygodami Jakuba Wędrowycza. 

niedziela, 14 września 2025

14.09.2025 I znów :

 nic się nie dzieje , bo dziać się nie musi - jak w piosence. Jesień dziś dała o  sobie znać , ochłodzeniem i deszczem. Padało prawie cały dzień więc nigdzie dziś nie krążyliśmy. Oczywiście musiałam dopilnować matki tabletek ale na tym koniec mojej działalności poza domem. W domu też się nie przemęczałam dzisiaj. Coś tam wyprasowałam , obrałam sobie fasolkę szparagową "na zaś" i na dzisiejszy obiad, pooglądałam ulubione programy i nawet sobie drzemkę po południu ucięłam. Małżonek nadrabiał zaległości w czytaniu i robił porządki w pracowni. I dobrze mi z tym. Dobrego tygodnia ! 

sobota, 13 września 2025

13,09.2025 Trochę nam nie wyszło

 z planami działkowymi. Wszystko przez klienta , a dokładniej to zaprzyjaźnionego elektryka. Przecięli światłowód i jak to w takich przypadkach jak trwoga to do naszej firmy. Młodzież dziś zajęta więc chcąc nie chcąc ratować pojechał  małżonek. I tym sposobem na działkę pojechaliśmy dopiero po obiedzie. Nie ma tego złego jednak , bo zrobiłam pranie, posprzątałam i przygotowałam sobie jesienne dekoracje. Układać będę za tydzień. Plan był taki żeby zrobić miejsce na krzaczki przy płocie, wyłożyć włókniną i obsypać kamyszkami żeby zielsko od sąsiadów się nie przenosiło. Jak na jedno popołudni eto i tak nie źle poszło, bo zrobiliśmy połowę. Przesadziłam krzaczki i teraz zostało wysypać kamyszkami i dorobić resztę , jakieś  4i pół metra do starej altany. Jak zwykle po takiej robocie w krzyżu mi trzeszczy. O dziwo nie bolą kolana a zwykle najpierw dawały o sobie znać.  Marzyło mi się zbieranie grzybów ale nic z tego. Rano przy okazji zakupów pogadałam ze znajomymi grzybiarzami i niestety , tak jak przypuszczałam, Grzybów w lesie brak. Na razie nie ma po co jeździć do lasu. Szkoda, bo lubię . Z działki przywieźliśmy sporo pomidorów i bukiet astrów. Pyszni się teraz na kuchennym stole. Na jutro zapowiadają ochłodzenie i opady więc na razie niczego nie planuję . No nie całkiem , bo mam kilkanaście słoików z zaprawami więc ekspedycja do piwnicy mi się zapowiada. Spokojnej niedzieli ! 

P.S. Właśnie popełniłam 4444 wpis na tymże blogu. 

piątek, 12 września 2025

12.09.2025 Bądź tu mądry

 i zdecyduj: wybrać się na grzyby czy na działkę . "Natura ciągnie człeka w las " jak śpiewał kiedyś kabaret Elita ale nie wiadomo czy są grzyby , a jak nie ma to stracimy czas. Z drugiej strony na działce pracy mnóstwo , bo to jesień niedługo i raczej z letnią pogodą trzeba się po woli żegnać , no i dzień krótszy więc za długo się nie popracuje. A chciałoby się jednego i drugiego. A na dokładkę chata się prosi o uwagę , okna na ten przykład. Pożyjemy - zobaczymy. 

A dziś ,mimo, że piątek działo się dużo, zwłaszcza w pracy. Ruch się zaczął i tak już będzie do końca roku. 

Po obiedzie wybraliśmy się na cotygodniowe zakupy. Tym razem takie zwyczajne , spożywcze plus chemia domowa, nic szczególnego. No może jeszcze trochę ziemi uniwersalnej dla wzmocnienia grządek.  

czwartek, 11 września 2025

11.09.2025 Różności - codzienności

 Kocham tę porę roku. Naprawdę . Pogoda już trochę jesienna , ranki rześkie , wieczory chłodniejsze , a za dnia wciąż letnie ciepełko. Dziś nad ranem  trochę popadało a ja zaspałam. Jak nigdy obudziłam się o 7.30. Oczy otworzyłam jak zwykle o 4.25 ale zaraz zasnęłam znowu. Prawie mi się to nie zdarza. Zwykle już nie śpię. Tak mam od dziecka. Budzę się bez żadnych budzików o tej samej 4.25 i żadne zmiany czasu nie mają na to wpływu. Organizm się przystosował i sam te zmiany uwzględnia. Jak to działa ???? Nie mam pojęcia. Do pracy dotarłam z 10 minutowym opóźnieniem. Zwykle tyle właśnie jadę jak nie utknę za śmieciarką albo w innym korku. Owszem korek był ale w drugą stronę, z powodu remontu wiaduktu. W pracy jak w pracy ; jakieś plagi dopadły dziś nasze sprzęty. Psuły się kolejno telefon na moim biurku, potem drukarka i router. Na szczęście chłopaki szybko sprawy opanowali. A ekipa od okien w końcu naprawiła nam silnik od żaluzji. Po , uwaga ! siedmiu miesiącach przypominania się i ponaglania. Póki były na gwarancji to  działały. Raz tylko się zawiesiły mechanizmy w  witrynie i wtedy przyjechali od razu a po gwarancji mają w poważaniu. Ale w końcu zrobione.  Wracając od matki zaobserwowałam uroczą scenkę . Chyba turyści , starszy pan tak w moim wieku z dużo młodszą partnerką robili sobie selfiki na mostku , na tle naszej świetlnej girlandy rozpiętej nad rzeką. Tło naprawdę atrakcyjne, bo wszystkie światła odbijają się w wodzie co wygląda bardzo nastrojowo. A potem w czułych objęciach powędrowali dalej w stronę parku Hrabiny. Czyżby moje miasto stawało się atrakcją turystyczną ? Jeśli tak to ja się zgłaszam na przewodniczkę. 

Wczoraj małżonek pojechał do klienta podłączyć sprzęt a ten robił porządki w garażu. Miał górę książek przeznaczonych do wyrzucenia i jak zobaczył małżonka to stwierdził, że jak chce może je wziąć. A mój małżonek skorzystał. Stwierdził, że zrobi mi frajdę. I zrobił. Dziwię się zresztą gościowi, że się tego pozbywał, bo mnóstwo albumów ze sztuką i architekturą , encyklopedie i słowniki , kilka książek podróżniczych i dwie powieści. Część pozycji mamy w swoich zbiorach w dużo lepszym stanie, ale nie każdy potrafi przeczytać książkę tak, że nikt się nie domyśli , że ktoś miał ją w ręce. Słowniki i encyklopedię przygarnia młodsza synowa , uznała, że przydadzą się chłopakom do nauki , a lektury szkolne pokażę wnuczce , może będą jej potrzebne. Tylko gdzie ja poukładam te wszystkie książki. I tak jest już ich tyle, że leżą już nawet na podłodze w sypialni. 

I na koniec jeszcze pochwalę się ; skrzaty już na swoim  i pełnia w całej okazałości . 








środa, 10 września 2025

10.09.2025 Wróg u bram

 to nie kibolska ustawka, niestety i nasz domniemany właśnie się o tym przekonał. O ile rząd się sprawdza - rzeczowo, spokojnie i z wyczuciem informują a poszczególne resorty reagują odpowiednio szybko- chwalą ich nawet generałowie obeznani z warunkami bojowymi , bo bywali w Afganistamie, o tyle on zrobił na mnie wrażenie wystraszonego ucznia. Pokazał się raz ( ja przynajmniej więcej nie widziałam) gadał słabym, drżącym głosem, kurczowo zaciskał ręce i w końcu przestał szczerzyć zęby w głupawym uśmiechu. Jakoś mnie to nie zaskoczyło, nie spodziewam się po nim odwagi ani przywódczych zdolności i miałam rację. Za to jego łby z ekipy , szef BBN-u i jakiś drugi nie wiem co za jeden mieli miny jak by im kto w talerz narobił i kazał to zjeść. Pociesznie to wyglądało i gdyby nie fakt , że tu się poważne rzeczy dzieją to można by się pośmiać. Niestety zrobiło się groźnie. Nasz uwielbiany sojusznik USA milczy. UE i NATO udzielają wsparcia , deklarują solidarność, nawet samoloty poderwali ale co faktycznie z tego wyniknie i jak się sprawy dalej potoczą? Dobre pytanie. Niby jakaś rozmowa pod koniec dnia się odbyła między naszym a Trumpem ale komunikatu nikt nie przekazał więc o co tu chodzi ? Mamy tego sojusznika czy nie mamy ? I to jakoś mnie nie zdziwiło. Zawsze do tego sojuszu byłam nastawiona sceptycznie i znów wyszło, że nie bez podstaw. I tu mam taką refleksję; jak by ta akcja z dronami wyglądała gdybyśmy nie należeli do NATO i UE. Może i u nas już by się wojna toczyła i bylibyśmy osamotnieni. I oby nie było powtórki z 1939. Natychmiast pojawiły się miliony teorii spiskowych i sprzecznych informacji szczególnie w mediach prawicowych aż trudno się w tym wszystkim odnajdywać. Porobiło się jednym słowem. 

wtorek, 9 września 2025

9.09.2025 Względny spokój

 od wczoraj , ale kto tam wie co się znów wydarzy.  Powiększam znów stan spiżarni , tym razem o 2 słoiki ogórków w occie , 2 słoiczki powideł śliwkowych i 5 słoików przecieru z pomidorów na zupę. Od przybytku głowa nie boli.  A tak poza tym jesień zaczyna mrugać okiem .Wierzby pod moimi oknami już lekko zażółcone a pod nimi coraz więcej opadłych. Drzewo , które mijam po drodze z pracy ma już pojedyncze złote "oczka", minie kilka i dni i zazłoci się cała gałąź a potem kolejne . Lubię to obserwować. Czytam kolejne tomy Ćwirleja i o ile te poznańskie były dość mroczne i trup się gęsto ścielił, te warszawskie są zabawne. Skończyłam też wywiad-rzekę z Jolantą Kwaśniewską. Naprawdę ciekawy. A potem wracam do Pilipiuka i przygód Jakuba Wędrowycza. Nasz pracownik ma całą serię i obiecał mi pożyczyć. Będę miała zajęcie na jesienne wieczory. 

poniedziałek, 8 września 2025

8.09.2025 No to dziś będzie kolorowo

skoro nie udało się wczoraj . Parę fotek o tym co w działkowej trawie piszczy.

Dokończyłam czajnik. Instalacja ogrodowa pt."Noc zimowa" - Nie całkiem mi to wyszło , ale nie tak łatwo malować farbą olejną na okrągłym czajniku ale jak na pierwszy raz to powiedzmy , że ujdzie w tłoku o zmroku.  

 


Uwaga ! Świeżo malowani! - licząc od lewej Zbylut , Kociemir , Gniewko i ten największy Dziwisław. Na razie w trakcie malowania bezbarwnym lakierem ,żeby ich warunki atmosferyczne nie zmogły




 

  A teraz kwiatki , bratki i stokrotki - te akurat na wiosnę , ale co kto lubi. Skalniaczek przy starej altanie się rozrasta a odratowany eukaliptus rośnie jak szalony 


Kolorowy zawrót głowy 








A tu mój nabytek z gpszok-u , kawał beczki , na razie postawiłam na tarasie ale już widzę złośliwymi oczkami wyobraźni wypełnioną ziołami - ziołami , bo przecież nie prozaiczną kiszoną kapuchą 


A to nasz działkowy lokator - zrobił sobie mieszkanko na jabłonce i siedzi zadowolony aż mu się dziobek śmieje 


niedziela, 7 września 2025

7.09.2025 A miało byc tak miło i kolorowo

a tymczasem mamuśka znów mi daje do wiwatu.  Drzwi a jakże. Nie mam jednak wyjścia. Odechciało mi się nawet pisać. Może nie odechciało, ale rozleciały mi się wątki. Nie umiem pozbierać myśli. Do jutra i spokojnego tygodnia. 

sobota, 6 września 2025

6.09.2025 Z hukiem

 zaczęła mi się sobota. Początek właściwie był już wczoraj, bo jak zwykle zamknęłam drzwi , 14 telefonów. Po trzecim wyłączyłam dzwonek ale potem , już późnym wieczorem włączyłam z powrotem . Rano , jakieś dwadzieścia po szóstej telefon. Patrzę- matka więc już wiedziałam o co chodzi, dzwonek wyciszyłam chcąc jeszcze się trochę dospać. Nic z tego , dzwoni i dzwoni . W domu było cicho a ja słuch mam dobry więc słyszałam. Po jakiś 40 minutach się uspokoiło, ale i tak już nie spałam więc wstałam. Idę do kuchni , patrzę a tu wyświetla mi się mamuśka 11 razy jakiś zastrzeżony , kuzynka I . znów mamuśka , znów kuzynka i tak jeszcze kilka razy . I tu pomyślałam ,że coś się w rodzinie wydarzyło. Dzwonię do kuzynki. A ona mi na to, że mam oddzwonić na policję do aspiranta , bo była u mojej matki policja . Podobno się źle czuła a w pokoju są jej leki , zamknięte a ona ich potrzebuje. Za głowę się złapałam. A na koniec kuzynka mówi do mnie "ale wiesz co, rozmawiałam z ciotką i mówiła normalnie i całkiem składnie, nie wydaje mi się, żeby potrzebowała pomocy albo się źle czuła". Aha ! Już wiedziałam co jest grane. Sprawdziłam numery ale do aspiranta nie dało się oddzwonić , bo zastrzeżony. Za chwilę znów telefon od matki , tym razem odebrałam a ta znów się awanturuje o ten zamknięty pokój. Powiedziałam ,że otworzę jak przyjadę z tabletkami. Tuż przed ósmą wsiadłam do auta i pojechałam po pieczywo ,  potem zwykle jeżdżę na zieleniak i przed dziewiątą jestem u matki. W domu wpadłam na pomysł , że podjadę na tę policję sprawę wyjaśnić i się nawet w tym celu przygotowałam, zabrałam pendrive z filmikami. Kupiłam pieczywo i pojechałam na komisariat. I tu miałam fart , bo był gość, z którym już kilka razy rozmawiałam o tych jazdach. Mówię, co i jak , że matka ma demencję i już jest orzeczenie o niepełnosprawności z tego tytułu, że zamykamy duży pokój na patent, bo to babsko tam sobie noclegownię zrobiło i mimo, że i policja ją wywala i ja co kilka dni , to i tak się wsypuje i jak nie wierzy to mam pendriv z filmikami z kamery. Na koniec przeprosiłam za cale zamieszanie i że nie odebrałam, bo najzwyczajniej spałam i nie słyszałam dzwonka. Nie wnikał w szczegóły więc za dużo nie tłumaczyłam. Stwierdził, że mam się nie przejmować , jak matka zadzwoni do nich  to przyjadą, przynajmniej sprawdzą czy wszystko w porządku. I żeby było śmieszniej zasugerował " kogoś co by wziął to babsko za szmaty i wybił jej z głowy to nachodzenie". Szczerze mówiąc to tak powinnam zrobić , ale przecież się z nią nie będziemy szarpać . Tego jednak nie powiedziałam już głośno. A potem jak zwykle zaliczyłam jeszcze zieleniak i pojechałam do matki. Siedziała naburmuszona ale o drzwiach zapomniała i całej akcji też . Wysłałam ją do kuchni, żeby schowała zakupy do lodówki a sama otworzyłam drzwi i tyle.  Potem z kuzynką ustaliłyśmy przebieg. Matka nie mogła dodzwonić się do mnie zadzwoniła na policję. Przyjechali, próbowali się do mnie dodzwaniać ale nie mogli to im podsunęła kuzynkę i do niej zadzwonili z matki telefonu a ona do mnie Cyrk na kółkach.  

Tak poza tym z działkowych planów nic nam nie wyszło. Lało od rana aż prawie do osiemnastej. Lało, co już samo w sobie u nas jest niebywałe. Ale nie ma tego złego; zaprowadziłam porządek w kuchni , zrobiłam solidne pranie i poukładałam w szafach. Na działkę pojechaliśmy dopiero wieczorem ale tylko na chwilę. Zerwałam kilka pomidorów , sprawdziliśmy czy deszcz nie narobił szkód i zostawiliśmy kupione wczoraj drobiazgi. Nadrobimy. 

piątek, 5 września 2025

5.09.2025 Czterdzieści i cztery

 tak , tak, Dziś nasza 44 rocznica ślubu. Kawał czasu ! Z tej okazji zjedliśmy sobie obiadek w chińskiej knajpce a poza tym dzień jak co dzień. Poświętujemy za rok.  Niestety codzienność jest jaka jest , w naszym przypadku absorbująca. Obowiązek goni obowiązek. Całkiem sporo dziś pozałatwiałam z odstawieniem dokumentacji do księgowej i wnioskiem o przedłużenie opieki dla matki włącznie. I tu miałam fart , bo akurat trafiłam na koordynatorkę opiekunek i chwilę z nią porozmawiałam o tych ostatnich jazdach z tym babskiem. W przyszłym tygodniu przyjdzie na wywiad. 

Zrobiliśmy dziś zakupy - gigant, bo i zwykłe cotygodniowe i dla matki na kolejny tydzień i na działkę i nawet nowy kosz wiklinowy sobie kupiłam. Stary, który służyła mi kilkanaście lat zakończył żywot pod koniec ubiegłego roku. Jest nieco mniejszy od tamtego ale tylko odrobinę , może ze 2cm w obwodzie. Mężuś dostał w końcu akumulator do naszego działkowego elektronarzędzia , takiego 4 w jednym. Wystarczy odpowiednio przełączyć i działa albo jako piła , albo wiertarka albo szlifierka albo wkrętarka. Niestety akumulator żywot zakończył i długo nie dało się kupić odpowiedniego a ja kupiłam kolorową trawkę do posadzenia na działce i trochę różnych cebulek, krokusy, szachownice, tulipany i przebiśniegi. Posadzę część pod biurem, część na działce. W końcu kwiatów w ogródku nigdy dość. I nie odmówiliśmy sobie drobiazgu w postaci miniaturowych, jesiennych lampeczek, jeden komplet korbolki (dyńki) , drugi mieszany- listki ,żołędzie i korbolki. Śliczne są . Wkomponuję je w jesienne dekoracje. Jutro oczywiście dzień działkowy. 

czwartek, 4 września 2025

4.09.2025 Stalkerstwo

 uprawia moja matka . Zamęcza mnie telefonami . O zamykane drzwi a jakże. Dziś też wydzwania odkąd od niej wyszłam. Jak jednak mam nie zamykać , skoro podstawiona wczoraj kamerka czarno na białym okazała co  i  jak. Babsko wsypało się o 21.20 a o 4.00 się zmyło. Gdzie spała ??? Drzwi były zamknięte do pokoju więc opcje są dwie ; na fotelu w sypialni matki albo na podłodze.  Co się działo pomiędzy to kolejna bajka a się działo. Dziś podstawiłam kamerkę w innym miejscu , zobaczę co namierzy. Może się dowiem jak to nocowanie wygląda. A matka oczywiście się wypiera , że to nie prawda , tu nikogo nie ma, nikt nie przychodzi itd. I bądź tu mądry i pisz wiersze... Postawiła mnie trochę do pionu sąsiadka matki . Akurat jak wychodziłam od niej rano wyprowadzała pieska i mnie zagadała. Stwierdziła, że podziwia ile ja wkładam wysiłku w opiekę , jeżdżę dwa razy dziennie ,robię zakupy , wożę po lekarzach , załatwiam wszystkie sprawy. Nie wiem co tu podziwiać ale ucieszyło mnie to, że ktoś obcy zauważa i docenia. To naprawdę pomaga. 

Tak poza tym dzień jak zwykle. Znów powiększyłam stan spiżarni o kolejne słoiki z ogórkami i zagotowałam czerwoną porzeczkę na sok. Kupiłam trochę na zieleniaku , trochę zjedliśmy a resztę przerabiam. 

środa, 3 września 2025

3.09.2025 Znów mam mnóstwo pracy

 Przykleiła się do mnie ta robota czy co? Spraw więcej jak włosów na głowie. Niby nic szczególnego ale zrobić trzeba ; czasochłonne to i upierdliwe ale niestety konieczne. Na działce porobiłam dziś kilka fotek , wstawię niedługo, jeszcze tylko skrzaty zagospodaruję do kompletu. Ładnie tam teraz i tak troszkę sennie aż nie chce się wracać do domu. No i Kolory ! Wieczorem jak zwykle wpadłam do matki. Znów to samo , amok bo zamykam drzwi do pokoju. Nie dyskutowałam , wypadłam czym prędzej. A wczoraj znów była jakaś akcja , bo dostałam sms od sąsiadki, ze babsko wychodziło z klatki po 21.00. Czyli, że zamykanie drzwi skutkuje. Musiała się wynieść . Dziś jeszcze podkleiłam kamerkę, zobaczymy co się będzie działo. Na szczęście dziś mi nie wydzwaniała.  

Czytam wywiad z Panią Kwaśniewską . Niesamowity ! 

wtorek, 2 września 2025

2.09.2025 Początek września,

Początek pierwszego z 4 najlepszych miesięcy w roku gdy idzie o sprawy zawodowe. Początek roku szkolnego dla naszych wnucząt i milionów dzieci w Polsce  i nie tylko. Zawsze lubiłam początek roku szkolnego, przynajmniej wtedy gdy do szkół chodziłam. Te niezapisane jeszcze gładkie kartki w zeszytach, zapach nowych podręczników, ciekawość co w nich znajdziemy (choć przyznaję, że zanim szkoła ruszała , ja zawsze zdążyłam je zwykle przeczytać w całości jak książki a te od nielubianych przedmiotów przynajmniej przejrzeć),niektóre nowe przybory szkolne , ciekawość co kolejny rok przyniesie , jak potoczy się szkolna rzeczywistość … To wszystko wywoływało u mnie pewną ekscytację. Lubiłam te pierwsze dni w szkole. To mijało bardzo szybko, bo ilość zadań niestety czasem przytłaczała i powszedniała. Nie mniej sam moment początku był fajny. Dawne czasy … Nie powiem , nadal lubię coś zaczynać, coś organizować , tworzyć od nowa. To też mnie ekscytuje i pobudza do działania. Nie lubię rutyny i powtarzalności, choć trzeba i to przyjąć i realizować. Nie dało by się funkcjonować żyjąc tylko nieustającymi zmianami. Często jednak coś zmieniam przynajmniej w moim otoczeniu, najczęściej dekoracje w domu. Lubię to robić i czasem nawet uda mi się zaskoczyć pomysłem.

Tak poza tym cieszy mnie schyłek lata. Już za 21 dni jesień, czas książek, muzyki , świec i pachnących herbatek. Nie ma nic przyjemniejszego . A te kolory za oknem ! Ale ja lubię każdą jesień ,te szarą, zasnutą mgłami też. Co nam przyniesie nowego? Jaki będzie jej początek? W kontekście tych wszystkich „pożarów” na świecie – oby nic złego !

Tak mi się dziś zebrało…

A ze spraw przyziemnych to miałam dziś niebywałego farta ! Pojechaliśmy z małżonkiem na gpszok wywieźć działkowe śmieci i nadmiar badyli . Ustawiliśmy się w kolejce za autem , wyrzuciłam kartony, małżonek wysypywał badyle , odwracam się, patrzę a gość z auta przed nami targa do kontenera na odpady ceramiczne, wielki , kamienny garnek do kiszenia kapusty – taką beczułkę . Nówkę , jeszcze z naklejką. Decyzję podjęliśmy błyskawiczne „niech pan tego nie wywala proszę, ja to zagospodaruję„ powiedziałam i gość zamiast do kontenera wstawił mi do bagażnika. No i mam! Wykorzystam albo jako wielką donicę, albo faktycznie, doprowadzę do ładu i zacznę kisić w niej kapuchę. Gdybym się zdecydowała kupić taką kamionkę w sklepie musiałabym położyć dobre 5 stówek. Na pewno dobrze mi posłuży.

poniedziałek, 1 września 2025

1.09.2025 Gniewko, Zbylut i Dziwisław

 czyli gipsowe figurki skrzatów dla ozdoby  naszego ogródka przyjechały wprost do naszego biura a pod koniec dnia dołączył do nich Kociemir. Ukrył się w na samym dnie wielkiego kartonu wypełnionego pociętymi gazetami jako wypełniaczem przesyłki. Kupując myślałam ,że będą trzy a tymczasem okazało się, że w komplecie są aż cztery. Musiałam czwartemu wymyślić imię , bo nie przewidziałam wcześniej. A te trzy pierwsze przyszły mi do głowy od razu jak je zobaczyłam w sklepie internetowym. Skrzaty zamieszkają w skalniaku. Mam tam takie doniczki przymocowane do ściętego pnia , ale jest zbyt dużo słońca i nic w nich nie chce rosnąć , nawet rośliny typowe na skalniak. No to skrzaty będą miały mieszkanko. 

Tak poza tym kupiliśmy materiał na kolejne ogródkowe konstrukcje i uwaga ! Kołdry. Kto wie, może jakiś weekend na działce w tym roku zaliczymy. 

Dzień miałam dziś pracowity , prawie cały. Pisałam i pisałam, ale rozliczyłam prawie wszystkie roboty z ostatniego tygodnia sierpnia. Za to jutro czeka mnie dzień w biegu. Mam parę spraw do załatwienia w mieście.  

Po kolejnej aferze o zamknięte drzwi do pokoju matka wydzwaniała do  mnie cały wieczór aż wyciszyłam dzwonek . W sumie 68 razy ! Wariactwo! 

niedziela, 31 sierpnia 2025

31.08.2025 Stanowczo za szybko

 mijają weekendy . Ten po prostu śmignął a ja mam wciąż tyle do zrobienia. Na działce i w domu ... Na  razie snuję plany co koniec lata i na jesień. Co w domu , co w zagrodzie i niestety wciąż , co w pracy. Na początek muszę małżonka marynarki i swój żakiet z wełny zanieść do czyszczenia. Niby wciąż letnio , ale jak zacznę to odkładać to potem już się będzie samo odkładało i mogę nie zdążyć. Na działce mamy zaplanowane kolejne prace na jesień oprócz oczywiście typowo ogrodowych. Opaskę przy płocie sąsiada , bo wciąż nam włazi zielsko i mini-chodniczek przed wejściem do domku. Wciąż straszy ta prowizorka ze starych płyt chodnikowych pozostałych ze ścieżek , które były w miejscu budynku i zostały zdemontowane.  Trochę tego będzie , bo i drzewka trzeba przyciąć. Mimo wszystko działka ma kolor płomieni. Turki , rudbekie i złocistej barwy kosmosy robią ten klimat. Brakuje trochę purpury, żeby koncepcja była pełna i zgodna z założeniem ale i tak jest pięknie. 

I byłoby pięknie, ale moja mamuśka zawsze się postara , żeby mi życie "umilić". Był czas się przyzwyczaić. 

sobota, 30 sierpnia 2025

30.08.2025 Lato w odwrocie,

 sierpień mija , od poniedziałku dzieciaki wracają do szkół a do miasta wraca wzmożony ruch. Nie lubię tłoku ale go nie uniknę a remont wiaduktu sprawy nie poprawia. Już teraz korki niemożliwe. Dzisiejszy dzień na dużym luzie. Po śniadaniu pojechaliśmy najpierw do młodszej młodzieży , bo wczoraj wrócili z Turcji i chcieliśmy się przywitać. Przywieźli mnóstwo tureckiej herbaty w różnych smakach i mnóstwo zdjęć i filmów. Trochę pooglądaliśmy , pogadaliśmy, wypiliśmy ziołową herbatkę z 30 ziół , w Turcji serwowaną na przeziębienia. A potem pojechaliśmy na działkę. Było mokro więc nie udało nam się zrobić tego co mieliśmy w planach , ale wiadomo, na działce zawsze się coś znajdzie. Wyrwaliśmy stare maliny, mamy w planach posadzenie w innym miejscu, poratowałam moje gladiole , które położyła na ziemi nocna ulewa , poprzesadzałam kilka kwiatków, małżonek pościnał bluszcz z którym walczymy od  kilku lat. Wszystko przerosło od sąsiadów i się rozpanoszyło. Większość już nam się udało zlikwidować , ale  co jakiś czas odrasta. Na koniec pozrywaliśmy fasolkę szparagową i wypieliłam ziołowy ogródek. Do tej pory pachnę rozmarynem i lubczykiem. 

Tak poza tym nic szczególnego. Dawno nie zdarzyło mi się czytać dwóch książek na raz. Czytam kolejną serię Ćwirleja i wywiad - rzekę z Prezydentową Kwaśniewską. Od obu trudno się oderwać.

piątek, 29 sierpnia 2025

29.08.2025 Jak wspomniałam wczoraj

 za długo był spokój. Babsko znów się przywlokło. Pojechałam jak co wieczór z tabletkami , wchodze a ta siedzi. Wywaliłam z domu, duży pokój zamknęłam , mamuśka oczywiście amoku dostała , bo co ja chcę od jej koleżanki, mam nie zamykać pokoju, to jej mieszkanie i może w nim robić co chce  i w ogóle, poleciała taka wiązanka, że by się pijany furman nie powstydził.. Za długo nie gadałam, nawrzeszczałam, że ma nie wpuszczać i wypadłam. A to babsko wyszło z bloku i się głośno mi odgrażała i rzucała jakimiś wyzwiskami. Ja co prawda tego nie słyszałam , bo jeszcze byłam w mieszkaniu ale mój małżonek owszem. Czekał na mnie w aucie. Akurat odgrażaniem się to ja się nie przejmuję, niech się odgraża - do strachliwych nie należę. Wkurza mnie ta jej bezczelność. Ciśnienie mi podniosły obie. Niestety muszę cierpliwie czekać na przyjazd biegłych a potem orzeczenie sądu. Adwokatka twierdzi, że to trwa do 4 miesięcy. Oby , już prawie dwa minęły więc szansa, że jeszcze w tym roku sprawy się rozwiążą. 

Tak poza tym koniec miesiąca na wariackich papierach ale tak to jest jak sezon urlopowy a sprawy wymagają czasu. Może jednak da się pewne sprawy rozwiązać przynajmniej częściowo z pozytywnym skutkiem. Na szczęście jutro dzień działkowy, odreaguję. Dziś zaliczyliśmy rundkę po sklepach jak co piątek. Nic szczególnego , same artykuły spożywcze ale zapasik na tydzień jest. Jutro tylko wyskoczę po świeże bułeczki. Nic więc ciekawego się nie dzieje. Same codzienności. Młodsza młodzież wróciła dziś z wakacji w Turcji, ciekawe jak im się udały , jeszcze się nie widzieliśmy. 

Miłego weekendu! 

czwartek, 28 sierpnia 2025

28.08.2025 Za długo był spokój

 no i tyle na dziś . Rozniesie mnie bezsilna złość. Napiszę jutro...

środa, 27 sierpnia 2025

27.08.2025 Od stóp do głów

 zakuci w stal średniowieczni rycerze wysiadają  przy rycerstwie z pisu  i ekipy domniemanego. Fakty i wiedza  do głowy się nie przebija. Obejrzałam to i owo z tej rady gabinetowej, doczytałam to i tamto , no i wniosek mam jeden. Rząd powinien na kolejne takie rady chodzić wyposażony w gumowe młotki i z każdą przekazywaną informacją walić tym młotkiem między oczy. Inaczej nie dotrze. A tak na serio wypadło to głupio, tak po prostu. Klasa i doświadczenie  Premiera kontra arogancja i tępota domniemanego. Co tu komentować ? Koń jaki jest każdy widzi. Brawo Pan Premier.  Jednak jest nadzieja na lepsze dni. I to mnie trochę na duchu podnosi , bo zajrzałam do folderu "nie politycznie" i przeczytałam swoje stare kawałki od 2015 począwszy. Niektóre bardzo poważne, niektóre ironiczne inne nawet prześmiewcze i wierzcie mi czytane "jednym pociągnięciem" mnie samą przeraziły. Pojedynczo, wstawiane raz po raz z przerwami nie robią wrażenia , ale czytane jako ciągły tekst... Opisałam chaos i destrukcję , opisałam zło. Jakkolwiek to brzmi. Obyśmy więcej nie musieli do takich sytuacji wracać. 

A tak poza tym , dzień jak każdy. Już wiem dlaczego awantura skończyła się wczoraj ok. 14.00 . Pani opiekunka ugłaskała mamuśkę i nawet na spacer ją namówiła, a dziś udało jej się pozbierać śmieci i umyć podłogę w kuchni. Jest postęp. Nie ma to jak fachowiec. Dziś już było spokojniej, ale to dziś , jutro nie znane. 

Na działkach już klimacik jesienny, zmieniły się kolory, zieleń nabiera odcienia oliwki , kwitną już astry  i złotogłowy, dojrzewają owoce... Miło i przytulnie się tam zrobiło i powietrze pachnie inaczej. To lubię ...

wtorek, 26 sierpnia 2025

26.08.2025 Zdołowało mnie

 Źle się dzieje wszędzie dookoła. O polityce nie chce mi się nawet myśleć - jedna wielka porażka.  O ile wczoraj nie źle zapowiadał się początek tygodnia , to dziś już tak miło nie było. Około południa matka dostała jakiejś spinki . Zaczęła mi wydzwaniać z awanturą , że jej zabrałam emeryturę , mam jej przynieść, okradłam ją , no i w ogóle. Próbowałam spokojnie jej tłumaczyć , że robię jej zakupy, a całą kasę ma na koncie w banku. Nie docierało. Odpuściła po jakiś dwóch godzinach, może zdążyła zapomnieć o co się rzucała , ale kto ją tam wie. A może ją po prostu zagadała opiekunka jak przyszła o 14.00. Oczywiście wieczorem był foch jak stodoła, nawet pomidory z działki sprawy nie załatwiły. Wkurzyła mnie jedna firma , które zalega z kasą. Księgowa dzwoniła, bo coś chciała uzgodnić więc przy okazji się upomniałam o zaległe dwie faktury a ta mi wyjechała z tekstem "tyle od razu byś chciała?" . No kurza twarz... Nie nawkładałam jej tylko dlatego, że z jej siostrą w jednej ławce siedziałam w podstawówce przez całe osiem lat a ją w wózku woziłyśmy po osiedlu jak była niemowlakiem.  Eeeech , szkoda gadać... Kończę czytać III tom "Moc Korzeni". Potem wracam do Ćwirleja. 

poniedziałek, 25 sierpnia 2025

25.08.2025 Poszło !

 Dwie sprawy dziś poszły po mojej myśli. Małżonek udał się do zusu . Załatwił wszystko błyskawicznie jak na tę instytucję. W sumie nie było go 40 minut. Teraz czeka na decyzję. Jeszcze trochę, bo 21.09 kończy lata więc trochę potrwa ale najważniejsze, że wniosek złożony. Druga sprawa to matkę udało mi się do psychiatry zaprowadzić. Pani doktor porozmawiała , wypytała o skutki zażywania tabletek , dała nowe recepty i zaświadczenie do rodzinnego, że może przepisywać leki. Na razie nie ma potrzeby częstych wizyt u niej. jakiś cud , bo się matka ruszyła z domu. Chciałam ją przy okazji zawieźć do fryzjera ale nie , tu już był bunt. No trudno. Może innym razem.  Inne tematy bez rewelacji. Nadal chłodno ale jak dla mnie w sam raz. A na koniec dnia jeszcze jedna dobra wiadomość . Zajrzałam do skrzynki pocztowej i znalazłam zawiadomienie o ślubie syna naszych przyjaciół. Miło. 

niedziela, 24 sierpnia 2025

24.08.2025 Takie tam...

 Niedziela jak niedziela , nawet trochę leniwa. Tak powolutku sobie ogarniałam domowe sprawy , nawet drzemkę sobie ucięłam , krótką wprawdzie , bo może z pół godziny ale zawsze.  Tak może być już ciągle. Bez pośpiechu i bez przymusu.  Pomarzyć sobie można. Obowiązki i tam. Jutro muszę zaciągnąć matkę do psychiatry na wizytę kontrolną. Niby dziś mi przytaknęła, że idzie ale kto wie co jutro odwinie. Ochłodziło się , dziś wcale nie było cieplej niż wczoraj mimo ostrego słońca. Na działkę pojechaliśmy i tak . Bez planu i pomysłu. Tak sobie posiedzieć. Oczywiście zawsze się coś znajdzie do roboty w ogródku, ale dziś tylko ograniczyliśmy się do drobiazgów. 

Tak poza tym nic szczególnego, czytam słowiańskie fantazy , słabo mi idzie, bo czas pochłania działka, ale nadrobię. 

sobota, 23 sierpnia 2025

23.08.2025 No i jest !

 Kanapa w naszym PDzO . Przywieźliśmy, syn i sąsiad pomogli nam wyładować i zatargać do domku. Było trochę kłopotu z przepchnięciem przez drzwi. Gość z firmy zapewniał, że przejdzie przez drzwi 80-cm . Teoretycznie powinna się zmieścić , bo nasze drzwi mają 90cm ale nie . Trzeba było pokombinować. Po drodze wstąpiliśmy do centrum ogrodniczego po doniczkę ale na tym się nie skończyło. Trochę się zawiodłam , bo zawsze mają ogromny wybór donic w różnych kształtach i kolorach. Planowaliśmy ceramiczną, czworokątną ale były tylko okrągłe. Stanęło na nieco mniejszej niż docelowa imitującej czarny kamień. No niech tam , jak roślinka podrośnie i tak będzie trzeba przesadzić. Kwitnąca na czerwono mandewila wygląda w tej doniczce pięknie . Ozdobiła wejście do PDzO. Jak zwykle kupiliśmy jeszcze dwie doniczki z delikatnymi kolorowymi kwiatkami ( nic o nich nie wiem ) jeśli przetrzymają zimę to się ucieszę.. Przemeblowałam z ich pomocą donicę z żurawkami. Nieopatrznie dodałam im turków i zawłaszczyły sobie donicę. Żurawki zniknęły. Teraz je widać. Ochłodziło się więc dziś nic szczególnego poza porządkami na działce nie robiliśmy. 

A teraz najlepsze: kanapa w całej okazalości, do spania rozkłada się ją do przodu, powstaje kawał łóżka : 


Tymczasowo przy kanapie i fotelikach stanął stolik przewidziany jako pomocnik do grilla , ale planowany , na razie w planach więc chwilowo musi wystarczyć 

Wejście ozdobiła mandewila i taka ptasie kratka. Roslinka mocno się rozrasta i wspina , stąd pomysł

 
Donica w nowej odsłonie 


Miłej niedzieli ! 



piątek, 22 sierpnia 2025

22.08.2025 A jednak w stronę jesieni

 Ochłodziło się , po południu i na jutro zapowiadają chłodniejsze dni i opady. Mnie tam nie przeszkadza, lepiej mi się pracuje przy niższych temperaturach. Jeździliśmy dziś trochę po mieście i okolicy i już widać wyraźnie, że lato w odwrocie. Dojrzały glubki i chyćka ( mirabelki i czarny bez) w ogródkach mnóstwo słoneczników i kolorowych kwiatów i już nawet trochę żółknących listków na drzewach. Lubię tę porę roku. 

Dzień dzisiaj całkiem zwyczajny poza tym ,że trzeba było oddać oferty. Całe towarzystwo się porozjeżdżało do klientów a ja siedziałam w biurze sama. Nie pierwszy raz. Przynajmniej trochę porządku w korespondencji zrobiłam. Małżonek do zusu z wnioskiem nie zdążył , utknął u klienta na więcej niż pół dnia. Starsza młodzież wróciła z wycieczki do Niemiec, młodsza poleciała dziś do Turcji na ostatni tydzień wakacji. Po południu zaliczyliśmy cotygodniowe zakupy. Trochę tego dziś było ale jest zapas na dłużej. A jutro jedziemy po kanapę i może jeszcze gdzieś po drodze wstąpimy po jakieś dobra ogródkowe? Roślinek nigdy za dużo. 

Zmarł dziś Stanisław Sojka. Świetny muzyk - artysta. Na początku lipca tego roku był u nas na letnim koncercie. Uświetnił swoim występem pierwszy z piątkowych koncertów pod hasłem "Jazz i nie tylko". Te koncerty odbywają się w wakacyjne piątki już od kilku lat. A dziś taka wiadomość. Szkoda... 

czwartek, 21 sierpnia 2025

21.08.2025 A to niespodziewajka !

 Kilkanaście dni temu zamówiliśmy kanapę na działkę. Podali nam termin realizacji na 4 września. A tu dziś około południa telefon; kanapa gotowa i co mają zrobić przywieźć czy sami odbierzemy. Poprosiłam o kilka minut żeby obgadać sprawę z małżonkiem , bo nie zdążyliśmy umówić się z synem sąsiadki, który ma dostawczaka i nie wozi w nim całego warsztatu jak nasze chłopaki. Młody sąsiadki wyjechał na urlop , ale ma być po niedzieli, uznaliśmy, że zdążymy do czwartego a tu zonk! Kanapa gotowa wcześniej. Już chcieliśmy zlecić dowóz , chociaż miałam wątpliwości , bo akurat zamknęli odcinek drogi z powodu remontu i trzeba jeździć objazdami ale wtrąciła się synowa. Stwierdziła, że skoro ich nie będzie , bo będą od jutra na urlopie to i tak bus będzie stał. P pomoże nam jutro wypakować narzędzia i materiały  i możemy sami przywieźć. Stanęło na tym ,że tak zrobimy i w sobotę po kanapę pojedziemy do Swarzędza sami. Oddzwoniłam i ustaliłam szczegóły. Już nie mogę się doczekać. Ciekawa jestem jak wyszła w tym wybranym przez nas obiciu?  Tak poza tym kończymy oferty , jutro trzeba je oddać a co dalej to się sprawy będą rozstrzygać. Na razie jest co robić więc się nie przejmuję wynikiem konkursu. Zresztą i tak temat na rok następny. 

Wszystko wskazuje na to, że zamknięcie drzwi na patent się sprawdza i babsko się zniechęciło. Od tygodnia podstawiam na noc kamerkę i poza pierwszym dniem kiedy zamknęliśmy  nic się wieczorem i nocą nie dzieje. I jak na razie nie namierzyłam nowych śladów bytności. Może przez jakiś czas będzie z nią spokój.

środa, 20 sierpnia 2025

20.08.2025 Bez rewelacji

 dzień jak każdy tyle, że pracy papierkowej miałyśmy dziś po uszy. Zrobiłam cztery oferty , synowa trzy ale większe , a małżonek wrócił od klienta przed dziewiętnastą. Dobrze idzie. Na działkę dziś nie dotarłam ale nic straconego. Podlejemy jutro a podobno i tak ma padać ( uwierzę jak zobaczę). Starsza młodzież zwiedza Spreewald i Drezno , a młodsza w piątek leci do Turcji. Paradoks , nam prawie emerytom zabrakło czasu na urlopowanie, urywaliśmy się w ciągu tych 38 lat prowadzenia firmy jedynie na krótkie wypady a teraz kiedy możemy już wyjechać na dłużej bo ma nas kto zastąpić i mamy środki nie mogę się ruszyć ze względu na matkę. 

Politykę omijam szerokim łukiem , chociaż słabo mi idzie. Wróciłam do czytania zwłaszcza , że już wieczory dłuższe się robią . Mam mały stosik w zanadrzu . Tylko nie wiem czy stosik to własciwe określenie , bo trzy z nich  to pliki , pozostałe dwie tradycyjne. Zaczęłam od trzeciej części "Mocy Korzeni" . Tom pt." Lot Jastrzębia". Wciąga. 

wtorek, 19 sierpnia 2025

19.08.2025 Blisko , coraz bliżej

 do emerytury mojego małżonka. Może złożyć wniosek już w najbliższy piątek. Wiadomo , z dnia na dzień nie odejdzie z firmy. Jeszcze trzeba dograć sprawy prawne ze spółką, przekazać chłopakom , część spraw pozamykać, inne dokończyć ale zwalniamy tempo definitywnie. W każdym razie wniosek już napisany , wystarczy dostarczyć do zusu. 

Tak poza tym mamy działkowe żniwa, po trochu wszystkiego dziś urwałam. Kabaczek, po kilka pomidorów i ogórków , cebulkę, bazylię i kolejną porcję fasolki szparagowej. A poza tym najedliśmy się jeżyn wprost z krzaka. Pyszne są. Zrywamy już to wszystko od kilku tygodni ale dziś po raz pierwszy zerwałam pomidory. Trochę późno ale jednak dojrzały , nie złapały zarazy i urosły wielkie. 

Przyszły dziś moje ozdoby , które sobie zamówiłam na chińskim allegro. Będą bardzo stylowe dekoracje jesienne i nawet świąteczne. Pochwalę się w swoim czasie. Tylko czemu u nas takich drobiazgów nikt nie produkuje i przez to trzeba kupować na drugim końcu świata ? 

poniedziałek, 18 sierpnia 2025

18.08.2025 Koniec luzu

 trzeba było wziąć się do pracy. Trochę tego było po tej czterodniowej nieobecności na pół gwizdka. Ogarnęłam, a jakże. I jestem z tego bardzo zadowolona. Jutro mam do wystawienia kilkanaście faktur ale to mi zajmie ze 2 godziny.  Od jutra znów u nas sezon urlopowy ale tylko kilkudniowy i zamiennie. Damy radę. Trochę się ochłodziło,  co mnie cieszy. Od razu łatwiej funkcjonować. A dzień już nieco krótszy , ewidentnie zwrot w stronę jesieni. Jeszcze nie widać tego w przyrodzie , wciąż zielono i kwitnąco ale ten krótszy dzień daje już znaki. No i tak a propos jesiennych klimatów zamówiłam sobie nową bluzę dresową. Tę , którą mam, trochę nadwyrężyłam przy robotach działkowych, straciła na wyglądzie. No i fajnie kupić sobie coś nowego. 

Tak poza tym wygląda na to, że zamknięcie drzwi od pokoju na patent poskutkowało i babsko się wyniosło. Pytanie na jak długo. Na razie jednak od tygodnia się nie pokazała. 

Z działkowych spraw , to dziś odpuściliśmy. Musiałam zagospodarować zbiory. Mam kolejne słoiki z ogórkami kiszonymi i po szwedzku czyli pocięte w plasterki i zalane zalewą octową. Stan spiżarni znów powiększyłam. Coś z tej działki będzie ,choć mniej niż w ubiegłym roku. 

I to by było na tyle.  Jeszcze tylko swoją ulubioną porę lata podkreślę stosownym wystrojem bloga. 

niedziela, 17 sierpnia 2025

17.08.2025 Co i jak

 w tym urlopie bez urlopu było opowiem i pokażę jak obiecałam. Pierwszy dzień jak wspomniałam był  zakupowy i o tym relacja była. Następnego dnia pojechaliśmy do Torunia . Miało być Chełmno, ale stwierdziliśmy, że tam wybierzemy się jesienią , bo to jednak trochę dalej i za gorąco. A dzień był upalny już od wczesnych godzin rannych. Po tym jak obskoczyłam biuro, żeby zostawić swojego lapka, na wszelki wypadek i wizytę u matki z tabletkami i listą przykazań wyruszyliśmy. Jechało się przyjemnie , nie było wielkiego tłoku na drogach i do miasta dotarliśmy po niecałych dwóch godzinach. Nie śpieszyło nam się. jechaliśmy bez planu i pomysłu, bo i po co. Zwiedzania nie planowaliśmy, bo Toruń znamy doskonale. Wybraliśmy się ot tak, żeby trochę pobłądzić po urokliwych uliczkach, popodziwiać odnawiane kamieniczki , spróbować piernikowych lodów , odnaleźć znane nam sklepiki, pracownie i galerie, pogapić się na pływające po Wiśle stateczki spacerowe , przejść Bulwarem Filadelfijskim ... I tak się stało. Spróbowaliśmy lodów tak zwanych rzemieślniczych z malutkiej cukierenki blisko Krzywej Wieży, małżonek cytrynowych, ja o smaku szarlotki (miały nawet kawałeczki jabłek i pachniały cynamonem), wypiliśmy kawę, odnaleźliśmy pracownię ceramiczną, galerię obrazów i pracownie witraży, które już kiedyś odwiedzaliśmy. W galerii kupiliśmy niewielki obrazek pt. "Marcowe Roztopy" sygnowany podpisem malarza. Niepozorny ale cos w sobie ma. Wyszperałam go w stercie grafik stojących w skrzynce pod oknem i od razu wiedziałam, że oprawiony w złoconą ramkę znajdzie miejsce na naszej domowej ekspozycji. No, przesadziłam ; "mini - ekspozycji" Po prostu, od razu do mnie przemówił. A oto i on 


Krzywa Wieża wciąż trwa


Na parapetach kamieniczki , w której mieści się sklep z antykami przysiadły sobie miejskie skrzaty 


Nowa atrakcja  dla dużych i małych - piernikowy ekspres 


I jeszcze jeden skrzat 





 Pizzerii o wdzięcznej nazwie "Czerwony Pomidor" - pilnuje groźny rycerz 


Bulwar nad Wisłą oblegany przez turystów i miejscowych 


Wróciliśmy około 20.00 i jak to bywa , od razu dopadła mnie szara rzeczywistość .
Szara czy nie szara , nie dałam się zdołować tejże i następnego dnia po oczywiście wizycie u matki pojechaliśmy na działkę. Upał skutecznie utrudniał prace ale w domku mamy chłodno więc zabraliśmy się za poprawianie i ulepszanie. No i coś nam z tego wyszło . 
Prawie zniknęły lata 90-te , wystarczyła zmiana uchwytów przy szafkach i wielki magnez na lodówkę 

a na tym wąskim "cargo" naklejka w łączkę i od razu kuchnia przestała straszyć. Styl? A po co styl, jest kolorowo, kocio i wesoło.


Kącik działkowicza - majsterkowicza , siedziska gotowe 

 Kącik j/w "instalacja " ogrodowa w trakcie malowania (na razie tylko tła) 

Kącik j/w stół kuchenny w renowacji - nie widać tego na zdjęciu ale nogi są lekko cieniowane techniką na suchy pędzel


Tak poza tym zakwitły w końcu gladiole - coś nie poszło z kolorami , miały być bordowe i czekoladowe a wyszło jak widać 


I jeszcze widok ogólny na PDzO w pełni lata 


Tak poza tym , nowy skalniak się rozrasta , może trzeba będzie stworzyć jeszcze jeden , przybyło kilka roślinek , a kabaczki rosną jak szalone 
Ciąg Dalszy Nastąpi