Na razie jednak nic na to nie mogę poradzić. I znów to moje "muszę" ... Dziś dzień nurkowania w papierach. Skąd to się bierze ???
Tak poza tym zajęłam się dziś po południu domowymi sprawami. A tak, tak; znów powiększyłam stan spiżarni. Tym razem o sałatkę z cukinii , marynowane buraczki i wywar na barszcz czerwony. Ale zaprawy to tak przy okazji. Wyprałam coś nie coś , poszykowałam sobie rzeczy do prasowania , jeszcze muszę poszukać skrawków materiału na pachnące lawendą woreczki do szaf. Chyba tym razem nie będę szyć, powiążę w węzełki. Nie za bardzo mam w tej chwili czas na zabawy z takimi drobiazgami. Dzień mam pocięty wizytami u matki , funkcjonuję przez to od-do i pomiędzy. Dobrze, że mam tę opiekunkę, bo przynajmniej nie urywam się z pracy po południu. OPS przyznał nam to świadczenie aż do końca marca następnego roku, właśnie przyszła decyzja. Potem znów trzeba złożyć wniosek. W kwestii ubezwłasnowolnienia nadal nie wiem na czym stoję , o wizycie biegłych nic nie słychać. Wygląda jednak na to , że babsko odpuściło , przynajmniej na razie. Obym nie przechwaliła ale dobre i tyle.
Sezon grzewczy w natarciu. W mieście snują się kłęby dymu. Przez chwilę myślałam, że mgła.
Na dobry, jesienny wieczór muzyczka: kawałek Metallica , ale jaka nietypowa aranżacja.
Mogą być i węzełki lawendowe. Najważniejsze, że pachną. Dzień posiekany, ale innej opcji nie ma. Dobrze, że chociaż trochę tej pomocy jest. Buziaki
OdpowiedzUsuń