babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

czwartek, 18 lipca 2024

18.07.2024 Wyprawy dzień trzeci

 12.07.piątek trochę różności i początek wystawy

Tego dnia mieliśmy trochę czasu , bo Agatowe Lato zaczynało się dopiero o 15.00. Po śniadaniu i dłuższym przesiadywaniu na patio hoteliku Europa z kubeczkiem kawy w ręce ( jaki to luksus , tak sobie siedzieć i nic nie musieć !)  wybraliśmy się do pobliskiej huty szkła Pana Borowskiego. Naszym łupem padły – a jakże-kolejne, kolekcjonerskie bombki na choinkę oraz tak zwane przez nas „szklaczki” czyli miniaturowe figurki ze szkła, co oczywiście zaprezentuję w fotorelacji. Hutę odwiedzaliśmy już kilka razy , kiedyś widzieliśmy nawet proces produkcji , ale i tak zawsze odkrywamy tam coś nowego. Tym razem to inspiracje stempunkiem . Kilka prac artysty- hutnika nawiązywało klimatem do rewolucji przemysłowej i co za tym idzie stylu , z którego powstał steampunk. Zdecydowana większość tych artystycznych przedmiotów jest poza naszym zasięgiem cenowo, ale może kiedyś jakiś drobiazg nieco większy od bombek na choinkę sobie sprawimy?  Ceny dawno przestały mnie dziwić , bo to co wyrabiane jest w tej hucie ma wielki walor artystyczny. Po zwiedzeniu huty wstąpiliśmy do pobliskiego centrum ogrodniczego . Tak sobie , zobaczyć co tam można do ogródka , a wyszliśmy z nową gablotką do kamieni. Taki fart promocyjny. Gablota była przeceniona dwukrotnie i od tej obniżonej ceny jeszcze nam udzielono 50% rabatu. Taki przedmiot na „pozbycie „ . Teraz intensywnie myślę , gdzie powinno być jej miejsce i chyba już coś wymyśliłam . Skończy się małą rewolucją w sypialni , „przodkowie” zmienią miejsce pobytu (czytaj wiszenia na ścianie  w ramkach ) a gablota zawiśnie na honorowej ścianie ale to nie przesądzone. Z centrum ogrodniczego udaliśmy się do nowego muzeum ceramiki, które polecił chyba sam właściciel huty i twórca w jednej osobie . Jest tam kilka osób ale dwaj panowie wydają się tam dowodzić i akurat w dniu kiedy zwiedzaliśmy jeden z nich obsługiwał sklepik. Muzeum mieści się w Bolesławcu , w starym , ale pięknie odrestaurowanym budynku i jest bardzo nowocześnie wyposażone. Oprócz sal z ceramiką posiada jeszcze salę napoleońską i starą aptekę . Bardzo ciekawe ekspozycje pokazujące związki Bolesławca z czasami napoleońskimi i fragment życia miejskiego z przełomu wieków XIX i XX . W aptece opowieść snuje  hologram aptekarza . Obejrzeliśmy wystawy ceramiki związanej z Bolesławcem , bo z tego przecież słynie ten rejon a potem poszliśmy na piętro , gdzie była czasowa wystawa ceramiki włoskiej i norweskiej. Wystawa akurat dobiegały końca i zdjęto już zabezpieczenia , o czym uprzedzała przed wpuszczeniem pani kustoszka . Włoska ceramika jak się okazuje jest bardzo cenna i nie były to repliki , a oryginalne dzieła. Wierzcie mi ; rzuca na kolana . Najcenniejszy z tych egzemplarzy wart jest 380 tysięcy euro. Pokażę co ciekawsze egzemplarze na zdjęciach . Po drugiej stronie Sali wystawiono porcelanę norweską . Sądzę, że to ekskluzywne ale jednak użytkowe egzemplarze . Wzory również zaprezentuję . Wiele z nich nawiązuje do norweskich wzorów na swetry .

Po obiedzie, objedzeni po uszy plyndzami ruszyliśmy do Lwówka Śląskiego na Agatowe Lato. Zaczęliśmy od stoisk , a taaak: ogródkowych , bo i wystawa rolnicza się tam rozłożyła. Nawet chodziło mi po głowie kupić  kilka okazów do ogródka , ale w końcu odpuściłam , Nadal jednak mam mieszane uczucia , bo kwiaty były piękne i kolorystycznie pasowałyby do mojej ogródkowej koncepcji. A potem udaliśmy się na stoiska z kamieniami . Zgodnie ze strategią nie kupowaliśmy, skupiliśmy się na oglądaniu . Oczywiści spotkaliśmy paru stałych bywalców , bo to w gruncie rzeczy zamknięty światek . I nie ma to jak być hobbystą , a może już maniakiem. Jeden kupił nowy regał i wyszykował całą ścianę pod kamienie , drugi przeznaczył na nie całe pomieszczenie w nowym domu , a my kupiliśmy nową gablotkę. Wyobraźcie sobie te salwy śmiechu kiedy się zgadaliśmy w ten sposób oglądając jedno ze stoisk. Wystawą jak zwykle rządzą mody. W tym roku królowały agaty z Botswany, wszystko co pochodziło z Malawi w Afryce , oraz indonezyjski agat winogronowy . Pojawiło się też sporo wiwianitu . Jeszcze ze 3 lata temu pojawił się jako ciekawostka , nie budził prawie żadnego zainteresowania i kosztował grosze . W tym roku był jednym z hitów wystawy a ceny skoczyły do niebotycznych poziomów. Rozejrzeliśmy się po stoiskach, upatrzyliśmy sobie kilka okazów a zakupy zaplanowaliśmy na dzień następny. Z wystawy wygonił nas rzęsisty deszcz.

4 komentarze:

  1. Ciekawa jestem bombek na choinkę i reszty zakupów też. Włoska porcelana jest przepiękna. Włosi, co by nie mówić kraj artystów. Czekam na ciąg dalszy. Buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pokażę , pokażę , powolutku. Na razie walczę z warzywnymi potworami i powiększam stan spiżarni ale po woli ogarnę i jedno i drugie. Buziaki!

      Usuń
  2. Świetny pomysł na czas wolny dla miłośników kamieni, ogrodów i naczyń.
    Pozdrawiam serdecznie.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tonie pierwsza nasza wyprawa na Agatowe Lato i na pewno nie ostatnia. Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń