babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

poniedziałek, 15 lipca 2024

15.07.2024 W zasadzie

 powinna być relacja z wyprawy , ale na to potrzebuję czasu na przygotowanie . Tym razem więc zacznę od końca czyli czegoś w rodzaju podsumowania . Opowieści o tym co przeżyliśmy i co widzieliśmy zamieszczę wkrótce. No i okazy zdobyczne muszę opisać , obfotkować i skatalogować. Nie szaleliśmy za bardzo ale pusto nie wróciliśmy , mamy też kilka naprawdę ciekawych artefaktów. Będzie co oglądać, to mogę zagwarantować. Wyjechaliśmy na kompletnym luzie w nieznośnym upale i jechaliśmy nie śpiesznie. Jak to zwykle bywa z przygodami . Wszystko z powodu nawigacji. To urządzenie jest wprawdzie przydatne , ale i głupie. Wpuściło nas w trasę , jak z filmu grozy. Dzięki temu jednak dowiedzieliśmy się , że w kraju wciąż jeszcze są drogi z kocimi łbami. Ale za to jakie widoki !!! Hotel Europa stoi na swoim miejscu . Nic się w nim nie zmieniło, no - prawie nic. Ten sam wystrój z lat 90-tych. Pamiętacie ? To były czasy gdy nie obowiązywały zasady dobrego smaku , królował kicz a wszystkie przydrożne bary od Warszawy do granicy z Niemcami nazywały się "Europa" lub "Europejski" . I tak tam zostało. Właściciele  też wciąż ci sami .Choć już wiekowi to wciąż tak samo sympatyczni i otwarci na gości i nawet ekspres do kawy wciąż ten sam , pamiętający ... no na pewno lepsze czasy pamięta. Jedynie nieco wcześniej zamykają jadalnię przez co na wieczorną herbatkę musieliśmy jeździć na stację paliw. Na swoim miejscu zastaliśmy też Kamionkową Chatkę - przydrożną restauracyjkę , w której się stołowaliśmy już kilka razy . Był i ten sam kelner. Region tak samo przyjazny ludziom , tak samo dobrze karmią i jeżdżą jak szaleńcy po wąskich i krętych drogach. Przyznać jednak muszę, że w końcu nauczyli się parzyć dobrą kawę. Podobnie jak w latach poprzednich , gdy odwiedzaliśmy Dolny Śląsk zawarliśmy mnóstwo przypadkowych znajomości, odbyliśmy mnóstwo ciekawych rozmów , poznaliśmy wiele tajemnic związanych z tamtymi rejonami. Tym razem nawet miejscowi bywalcy barów z wyszynkiem ( chciałam napisać menelki, ale nie , przecież wcale tacy nie byli ) zaprosili nas do kompanii. Siedzieli wciąż w tym samy miejscu , co wieczór wypijali we dwóch półlitrówkę i obgadywali przechodzące dziewczyny. Czasem zagadywali gości zasiadających w barowym ogródku , jak nas. Wyjazd choć krótki , ale udał nam się wyśmienicie. Zwiedziliśmy kilka obiektów, wzięliśmy udział - tak na pół gwizdka, co prawda ale jednak  w festiwalu Castle Party i powiększyliśmy naszą kolekcję. 

A na działce wyhodowałam potwory ! Ale o tym zrobię osobny wpis. 


2 komentarze:

  1. Zapowiada się ciekawie. Powolutku będzie co czytać. Buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na Dolnym Śląsku jest bardzo ciekawie. Będziemy wracać.

      Usuń