Po pierwsze to nie mam auta , bo mi się popsuło coś w zawieszeniu i musiałam odstawić do warsztatu. Tu akurat nie problem , bo synowa wyjechała nieco wcześniej i mnie zabrała , do firmy jechałyśmy razem . Oczywiście dzień bez awantury z mamuśką dniem straconym , bo jak inaczej. Dziś się na mnie obraziła , bo jej przypomniałam o kasie za zakupy. Nazbierało się tego przez miesiąc , nawet jej paragony rzuciłam , ale i tak obraza na całego. Nadal filmuję jak jej te zakupy przynoszę. Musiałam sobie taki psychiczny szlaban narzucić i traktuję to wszystko jak bym stała obok inaczej bym naprawdę wylądowała w psychiatryku, gdybym brała to do siebie , ale nie jest to takie łatwe. A potem była jazda w pracy. Najpierw awaria u operatora , przestał działać internet za to rozdzwoniły się telefony od klientów. Szybko ustaliliśmy o co chodzi i przez pół dnia tłumaczyliśmy to klientom . Ruszyło około wpół do trzeciej. I od razu następna jazda . Po raz kolejny dzwoniłam do dostawcy , który sie nie wywiązał z zamówienia ( 4 dzień z rzędu) i co się okazało? Nie wyślą , bo cos jest uszkodzone. To nie mogli powiedzieć za pierwszym razem ? I się zaczęło , ja się wkurzyłam, syn się wkurzył , skończyło sie pogadanką z szefem . Poszedł nam trochę na rękę i zaproponował inną wersję . Pytanie czy wysłali . Wczoraj też nie było lepiej. Zaliczyłam spinkę z księgową z jednej firmy , co nieustająco zalegają z płatnościami i wszystko wskazuje na to, ze jutro poprawka . Ja już jestem na to za stara.
W swojej karierze i ja mialam te nieszczescie scigac niezaplacone naleznosci w firmie w ktorej pracowalam i tak nawet bylo, ze jak ktos umowil sie na jakis termin i nie wywiazal sie, zapowiadalam ze zadzwonie jutro albo sama przyjade po czek. I tak dzwonilam codziennie az do skutku. Nieraz wstrzymywalam nowe zamowienia. Owszem bywalo ze firma ne byla w stanie zaplacic ale nie byly to wielkie pieniadze bo nie dawalam duzego kredytu firmom dopoki sie nie sprawdzily. Polecam emeryture.
OdpowiedzUsuńAga T
Teoretycznie to ja na emeryturze jestem od trzech lat , ale ze swojej firmy nie odchodzi się "ot tak" . Gdyby to był etat dawno by mnie tu nie było. Teraz nie jest już tak źle z tymi płatnościami. Mamy kilku takich co uważają , że jak przeciągną to zarobili . A ci akurat kasę mają , bo to prywatna klinika medyczna , ale mają jak to mówi młodzież "wywalone" . Z nimi sobie radzę, a jeszcze lepiej radzi sobie z tym synowa - przedstawia się jako dział windykacji - to słówko robi wrażenie. Bywały gorsze sprawy a jak klient wyjątkowo oporny a chodzi o większą kasę to mamy kancelarie adwokacją z którą współpracujemy. Z reguły takie "pozdrowienia" od adwokatów skutkują natychmiastową wpłatą . Wiesz , mamy firmę 36 lat , nie jedno przerobiliśmy .
UsuńTaki psychiczny szlaban czasem konieczny. Ale coraz bliżej wolne i miłe dni. Ja co prawda mam te wolne dni bez przerwy, ale tych miłych mało. Buziaki
OdpowiedzUsuńZakładam ,że będą miłe , jak mi mamuśka czegoś nie odwinie. Od poniedziałku jest "szopka" pod tytułem "jestem ciężko chora, muszę leżeć , nigdy nie chorowałam" i td. Nic jej nie jest tak naprawdę ale twardo siedzi w łóżku rano jak przychodzę , a koło południa namierzyłam ją w mieście . I jak tu sobie szlabanu nie nakładać ? Buziaki!
Usuń