babusia

babusia
Obrazek znaleziony w cyberprzestrzeni- autor nie wiadomy

sobota, 5 sierpnia 2023

5.08.2023 Trochę tego i tamtego

 Dokładnie tak wyglądał mój dzień . Od rana jak zwykle zaliczyłam zakupy , wizytę u matki i cosobotnie ogarnięcie chatki . Bez przesady , nie przemęczałam się przy tym i tak przecież robię to co tydzień. W trakcie zakupów urwały mi się paski od torebki, omal nie zgubiłam , bo miałam przerzuconą przez ramię . Raczej nie do naprawy . Trudno się mówi - jej czas minął , pora na nową. 

 Zorganizowałam też ekspedycję do piwnicy , tym razem z koszykiem pełnym słoików z ogórkami w różnych wersjach . Piwnica aż się prosi o porządki , ale na razie jakoś nam się do tego nie pali. Może na jesieni. Potem znów wyprawa do matki - jeszcze do wtorku, później będzie już tylko dwa razy dziennie - a po drodze odebrałam od czyszczenia marynarki małżonka. Z obiadem też nie szalałam , takie coś z niczego czyli sprzątanie magazynu - czytaj lodówki. W tym jestem dobra , nic mi się nie marnuje. Jutro ciąg dalszy tych "porządków". Plany były działkowe, ale nim zdążyliśmy zjeść zaczęło padać i plany poszły , w chatkę z piernika .  Za to ucięłam sobie drzemkę a małżonek oglądał jakieś dokumentalne filmy o II wojnie. Na działkę jednak pojechaliśmy , choć na krótko , mężuś pozbierał jabłka a ja urwałam ziółek, cebulę, sałatę i cukinię oraz bukiecik letnich kwiatów. I znów zaczęło padać. Deszcz sobie siąpi i tak jest dobrze, Ziemia więcej wchłonie. Na koniec znów wyprawa do matki. Przyłapałam ją dziś na tym ,że chowa tabletki . Znów zgubiła pieniądze . Kazałam wyrzucić wszystko z torebki i szukać . Jak przewidywałam miała dziurę w podszewce ale kasa się nie znalazła. Podejrzewam ,że gdzieś schowała i nie pamięta gdzie . No i przy tym przetrząsaniu torebki znalazłam pochowane tabletki , poowijała je w papier i poupychała w boczne kieszonki. Wyszło mi , że trzyma w ustach , a jak wyjdę to wypluwa i chowa. Już mnie to nawet nie wkurza. 

Podobno jutro pogoda również ma być deszczowa , jeśli się sprawdzi to zamierzam wykorzystać na czytanie. 

4 komentarze:

  1. Niektórzy starsi tak mają z tymi tabletkami, moi rodzice też miewali takie jazdy z chowaniem tabletek, sporo znajdowałam zawiniętych w papierki i poupychanych po kątach ;) Ale powiem szczerze, że i ja nie cierpię ich brać, jednak mus to mus ;))
    Zazdroszczę tej konsekwencji w niemarnowaniu jedzenia, mi niestety zdarza się, czego się wstydzę i nad czym boleję, ale jednak od czasu do czasu polegnę;) Teraz właśnie całe wiaderko sera czeka na sernik i doczekać się nie może...
    Ściskam serdecznie, Agness:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A kto lubi brać leki ( no, z wyjątkiem mojej Szwagroskiej , ale ten model tak ma) , ale sama wiesz, jak trzeba to trzeba .Z tym niemarnowaniem to nabrałam wprawy , dawniej zdarzało mi się częściej. Staram się kupować tyle ile damy radę zjeść, a poza tym nauczyłam się wykorzystywać to co mam po ręką. To z kolei szkoła mojej babci z dawnych czasów ale wciąż się sprawdza . Czasem i mnie się zdarzy, że coś zwiędnie , albo nie trafię " w smak" i trzeba wyrzucić , nie mniej się staram z niezłym skutkiem. Dobrego tygodnia !

      Usuń
  2. Też nie lubię wyrzucać jedzenia. Staram się wszystko wykorzystać. Stara szkoła naszych babć. Piwnica to raczej na jesień do sprzątania. Teraz czas na inne zajęcia. Buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tę piwnicę to dobrych 2 lat omijamy szerokim łukiem , ale w końcu będzie trzeba i za to się zabrać.

      Usuń