Pracowe jak zwykle o tej porze roku. Nasz praktykant dziś dał
radę ; a tak ten od ojca -strażaka . Przeskoczył sam siebie . O tym ,że włosy
na siwo sobie przemalował już pisałam. A dziś zasnął z głową opartą na stole w
salce szkoleniowej. Tam im chłopaki zrobili bazę , dostali materiały ,
jak nie mają innej pracy , to mają czytać . Nikt nie miał czasu go kontrolować
, więc siedział w salce. Przyszedł później , ale o tym wiedzieliśmy, bo
zdejmowali mu dzisiaj gips z palca, na robotę więc nie pojechał. Miał się douczać.
A ten zamiast się uczyć gapił się w smartfon aż zasnął. Jak tak dalej pójdzie
to chyba po raz drugi odkąd mamy uczniów - a mamy od 25 lat- mu jakąś
gorszą ocenę wystawimy.
Dziś był majster obejrzeć nasz sufit w kuchni. Po jutrze lub w
czwartek będzie malował. Ściany na razie są w miarę czyste , ale sufit biały ,
a wiadomo gotowanie, parowanie, papierosy małżonka , zżółk. Postanowiliśmy
odnowić.
Zauważyłam , że zaciekawiła moja zupka więc napisze jak ją
ugotowałam . Bez proporcji , bo ich nie znam , tylko same składniki. Z
tego co użyłam , wyszło mi zupy na dwa dni , dla dwóch osób . takie solidne
porcje obiadowe.
4 średnie marchewki
1 mała cebula
pół selera średnicy około 10cm ( powinien być naciowy ,
ale nie miałam pod ręką)
7 ziemniaków ( trochę większych od jaja)
1 bardzo duży pomidor i dwie łyżeczki przecieru
pomidorowego
jakieś 120 gram suchej soczewicy - użyłam czerwonej , w tv
sypali zieloną-
słoik ciecierzycy z lidla ( jest bez soli , a nie należy z solą
przesadzić)
jakieś 2 łyżki oleju
i przyprawy - wzięłam po łyżeczce do kawy z wyjątkiem cynamonu i
pieprzu cayen i harrisy
łyż . kolendry
łyż . kminu rzymskiego
1/2 łyż cynamonu
potem było coś czego nie usłyszałam więc użyłam pasty harrisa -
też łyżeczkę od kawy . Kolendrę i kmin utarłam w moździeżu .
Wszystkie warzywa surowe pokroiłam w kostki , podsmażyłam na
oleju , do tego dosypałam suchej soczewicy i przypraw oraz harissę . Zalałam
wodą - jakieś 4 szklanki do napojów 0,33 i zagotowałam , a potem zmniejszyłam
płomień żeby się po woli gotowało . Dolałam w trakcie gotowania jeszcze ze trzy
nie pełne szklanki wody.I przecier pomidorowy. I tak się gotowało godzinę .
Potem dorzuciłam ciecierzycę i dalej gotowałam jeszcze pół godziny ,
uzupełniłam wodę o jeszcze jedną niepełną szklankę . Na koniec dodałam soli ,
pół łyżeczki pieprzu cayen , potem jeszcze trochę dosypałam pieprzu do
smaku , bo lubimy ostre. I na koniec dodałam łyżeczkę masła. Nie było w
przepisie , ale każda zupa jest lepsza jak się doda masła. Podałam posypaną
dużą ilością zielonej pietruszki . Zupa wychodzi gęsta . Smakuje bardzo dobrze
i jak pisałam rozgrzewa.
Zapisałam z ciekawości. Nigdy nie jadłam ciecierzycy. Czas to zmienić?
OdpowiedzUsuńOczywiście ! Ciecierzyca jest pyszna i do wielu dań się nadaje ; kasza z warzywami, albo różne sałatki , albo brokuły z ciecierzycą i cebulką !
UsuńCiecierzyca a la Włochy Bardzo popularna tutaj .Oczywiscie z pomidorami za to bez ziemniaków. A praktykant zmeczony życiem już. Nocne siedzenie przed komputerem. Może się pozbiera. Buziaki
OdpowiedzUsuńBo to miała być zupa na sposób wschodni i pewnie stąd te ziemniaki pewnie .
Usuń