A już myślałam ,że nikt tej wdzięcznej nazwy poczciwych bratków nie pamięta! A dziś tak po prostu usłyszałam ją na zieleniaku. W ogródku mojej babci rosło mnóstwo macoszek. Babcia je lubiła i co roku na wiosnę sadziła kolejne. Faktycznie pełno ich w mieście . Oprócz tego kwitną krokusy na trawnikach. Rano pojechałam na zieleniak po urodzinowy bukiet dla teściowej. Świętuje 86 wiosnę.
Większość dnia spędziliśmy na wystawie kamieni. nasza młodzież i wnusia z nami. Jakoś skromnie w tym roku jeśli chodzi o okazy i wystawców , za to ceny znów poszły mocno w górę . I jak to z tą wystawą , te same twarze . Już się poznajemy.Trochę nowości jednak mamy . Kupiłam też kilka oprawionych podłużnych "pałeczek" z których zrobię zawieszki na kinkiety . Pokażę wszystko , ale po remontach , bo musimy przygotowania przyśpieszyć . Majster zadzwonił , że może zaczynać w czwartek. Może i lepiej , będzie więcej czasu na porządki. W najbliższym czasie czeka nas sporo pracy. Po wystawie wstąpiliśmy na pizzę , a potem jeszcze do le roy w drodze powrotnej. Kupiłam drążki do karniszy , takie jak potrzebujemy i wieszaki sufitowe do nich czyli to po co pojechaliśmy . Nasze nowe nabytki znajdą odpowiednie miejsce po remoncie.
macoszki... nie znałam tej nazwy. A remonty musimy ogarnąć. ja co prawda przeprowadzke ale to też niezły galimatias. :*
OdpowiedzUsuńNazwy możesz nie znać , bo to nasz regionalizm . Jak widać wciąż funkcjonuje. Ja też mam nie złą zadymę w chacie , ale ogarniam i nawet się cieszę , bo przynajmniej pokasuję co nie potrzebne .
Usuń